Jak krótka jest dzisiaj droga rosyjskiego cywila od codziennego życia do frontu i śmierci lub niewoli
Mikołaj Susujew pisze: Wczoraj znany ukraiński youtuber Wołodymir Zołkin, który za zgodą ukraińskich służb nagrywa wywiady z rosyjskimi jeńcami i publikuje je w internecie, opublikował bardzo ciekawą rozmowę. Kilka dni temu przeprowadził rozmowę z rosyjskim żołnierzem z mobilizacji, który już zdążył zostać powołanym do wojska, trafić w środek najbardziej gorących walk i wylądować w roli jeńca w rękach ukraińskich.
Ta historia jest warta obejrzenia i wysłuchania, bo daje zadziwiający obraz tego, jak krótka jest w tej chwili droga rosyjskiego cywila od codziennego życia do frontu i śmierci lub niewoli. Dosłownie kilka dni. Oczywiście tak nie jest z każdym zmobilizowanym. Oczywiście któryś z nich trafi też do nowo formowanych jednostek i dostanie aż kilka tygodni szkoleń, ale jako że zła dla Rosjan sytuacja na froncie wymaga natychmiastowej reakcji, to tysiące tych zmobilizowanych z życia cywilnego ludzi trafi na front podobnie jak nasz bohater, bardzo szybko. I w miarę tego, jak sytuacja będzie się pogarszać, tych ludzi na froncie będzie jeszcze więcej. Zdając sobie sprawę, że wielu z was nie zrozumie wywiadu w języku rosyjskim, przetłumaczę w skrócie całą historię rosyjskiego żołnierza Czebotariowa Jegora Sergejewicza.
Po kolei.
- Jegor pracował w fabryce produkującej żywność dla dzieci. Przy komputerze w biurze. Projektował grafikę w Photoshopie i wideo w Adobe Premiere. Ma 28 lat. Odbył służbę zasadniczą 9 lat temu. Ważne jest, że podczas służby zasadniczej najpierw odbył bardzo krótkie szkolenie na stanowisko celowniczego bojowego wozu piechoty BWP-2 (z jego słów wynika, że kilka dni), ale większość okresu służby spędził pomagając z pracą biurową w swojej jednostce.
- Zmobilizowano go 22 września, czyli następnego dnia po ogłoszeniu mobilizacji. Przedstawiciele komisariatu udali się bezpośrednio do jego fabryki, gdzie z pomocą pracownika wydziału kadr dopilnowali, żeby Jegor odebrał i podpisał wezwanie. Stawić się na komisariacie miał natychmiast. Przy czym naiwnie zakładał, że badanie medyczne, które w takich wypadkach musi zostać standardowo przeprowadzone na komisariacie, zwolni go z obowiązku służby ze względu na poważne problemy ze zdrowiem, takie jak niedawno zdiagnozowane choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa i torbiel pajęczynówki w mózgu, która powoduje skurcz mięśni w rękach.
https://www.youtube.com/watch?v=EDgkbj6_iUw
- Po dwóch dniach transportowania z jednego miejsca do drugiego Jegor z kolegami trafił do obwodu rosyjskiego, przy granicy z Ukrainą, gdzie odbyła się segregacja zmobilizowanych według ich specjalizacji. Nasz bohater trafił razem z grupą takich samych jak on do grupy nazwanej umownie „załogi dla BWP”, która łącznie liczyła 30 osób, po 3 żołnierzy na 10 wozów BWP-2. Już kolejnego dnia cała grupa została wysłana w rejon miasta Swatowe w okupowanej części obwodu ługańskiego Ukrainy. Oczywiście ich stanu zdrowia nikt nie sprawdzał. Całą grupę formalnie przypisano do 252 pułku pancernego. Na miejscu grupie wydano wozy. Po raz pierwszy i ostatni w tym momencie zobaczyli dowódcę jednostki w randze pułkownika, którego imienia zresztą do dziś nie znają.
- Grupa nie miała w swoich szeregach zawodowych oficerów i nikt nie kierował procesem formowania załóg. Sami się rozdzielili i sami sobie wybrali dowódców każdego wozu. Wszystkie wozy BWP-2, które dostała grupa, pochodziły z tych uszkodzonych wcześniej podczas boju i naprawionych. Przy tym wszystkie 10 miało poważne wady. Przykładowo w żadnym nie pracowała łączność. W BWP naszego bohatera w dodatku do niedziałającej łączności zewnętrznej nie było również łączności wewnętrznej.
- 26 września cała grupa była już pod miejscowością Swatowe i dalej w swoich wozach wyruszyła w stronę frontu. W strefie oddalonej na ok. 10 km od frontu grupę rozdzielono na kilka mniejszych i tam dodano do nich piechotę złożoną z takich samych zmobilizowanych kilka dni temu Rosjan. Całym procesem kierował anonimowy dowódca batalionu, który tak samo jak i poprzedni pułkownik pojawił się i zniknął. Nikt z żołnierzy nie znał ani jego imienia, ani rangi. Jedynym oficerem w całej tej sformowanej grupie kilku BWP z dodaną piechotą był porucznik. Tak samo zmobilizowany... z tym że on nie odbył nawet służby zasadniczej, a swój stopień zdobył podczas kursów na uczelni wyższej.
- Dzień później nasza grupa „piechoty zmechanizowanej” wyruszyła w najbardziej gorące miejsce na tym odcinku frontu – czyli wioskę Zariczne atakowaną z trzech stron przez armię ukraińską. To jest ta wioska, w której domykało się okrążenie rosyjskiego zgrupowania pod Łymaniem. 30 września zaczęła się bitwa bezpośrednio w Zaricznym. Od miejscowego podporucznika, który dowodził jakąś grupą żołnierzy bezpośrednio w Zaricznym, nasza grupa zmechu dostała polecenie przygotować się do osłony wycofującej się pod ogniem grupy z Łymania. Ponieważ łączności nie było, wskazał im, co mają robić przed bitwą. Nakazał grupie obserwować jego transporter opancerzony i jak tylko zaobserwują, że sam podporucznik zaczyna wiać z tej pozycji, mają podążać za nim. Zaczął się bój. Podoficer kierujący bojem w warunkach braku łączności wysłał łącznikowego, który przekazał ustne polecenie, aby otworzyć ogień we wskazanym kierunku. Pierwsza próba oddania strzału skończyła się zacięciem działka. Wóz okazał się bezużyteczny.
- W związku z problemem z działem nasza grupa próbuje poinformować o tym kierującego bojem podporucznika, po czym okazuje się, że jego transporter już zwiał i zostawił ich samych. Cała grupa w związku z tą sytuacją zdecydowała się wycofywać. Pod ogniem krążyli ulicami Zaricznego nie mając ani map, ani nie znając terenu. Po jakimś czasie udało im się znaleźć drogę wyjazdową z wioski. Jedynym oficerem, który został z grupą, był już wspomniany wcześniej 24-letni porucznik bez doświadczenia nawet służby zasadniczej w wojsku. Ten właśnie próbował kierować odwrotem naszej grupy zmechu.
- Na obrzeżach wsi grupa trafia na rozbitą rosyjską kolumnę i próbując objechać palące się wozy i auta, trafia w zasadzkę ukraińską. BWP naszego bohatera zjeżdża w rów przy drodze. Piechota i załoga uciekają pieszo, porzucając wóz. Wszyscy się gubią i rozpraszają pod ogniem ukraińskim. Nasz bohater zostaje w pobliskim lasku sam. Spędza tam jeszcze pół dnia i noc. Marznie, próbuje spać, pije wodę z kałuży, trafia pod ostrzał, po czym idzie w nieznanym kierunku, szukając sposobu, aby się poddać. Trafia na grupę czterech ukraińskich żołnierzy koło nieznanej wioski i... można by było powiedzieć, że składa broń, gdyby ją miał. A tak to po prostu podnosi ręce.
Koniec.
I jeżeli ktoś jeszcze nie zrozumiał – to była historia żołnierza, który był właśnie wśród tych z odwodów wysłanych przez Rosję do utrzymania albo osłony wycofania się rosyjskich wojsk z Łymania. Żeby mi nikt nie pisał, że jest to jakaś propaganda. Obiektywnie oczywiście nie oznacza to, że wszyscy zmobilizowani w taki sam sposób trafią na front. Ktoś będzie szkolony. Z tym że w rzeczywistości oddział po kilku tygodniach szkoleń niewiele tak naprawdę będzie się różnił w bitwie od tego, który widzimy w tej historii wyżej. Zbudowanie od podstaw nowych jednostek i związków operacyjnych wymaga długich miesięcy. Tak samo ta sytuacja nie oznacza, że wszyscy w tych rosyjskich oddziałach pod Łymaniem walczyli podobnie do tych zmobilizowanych. Oczywiście, że nie. Ale ta historia na pewno dotyczy w tej chwili już tysięcy Rosjan rzuconych w ten sam sposób pod Swatowe i Chersoń i to jest dobra ilustracja tego, jaki jest stosunek rosyjskiego dowództwa do swoich nowych żołnierzy.
* * * *
Jeśli doceniacie pisanie Mikołaja Susujewa, możecie go śledzić na Facebooku FB/Frontiersman oraz wspierać na Patronite.pl/Frontiersman
Oglądany:
58995x
|
Komentarzy:
106
|
Okejek:
454
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
29.03
- Najmocniejsze cytaty – Koterski o uczeniu uczuć (35)
- Tesle są bezobsługowe i się nie psują, ponieważ mają mniej ruchomych części – Niecodzienne problemy, z jakimi spotykają się mechanicy samochodowi (18)
- Zatrzymane w kadrze – Atak na pewnego premiera (16)
- Gwiazdy, które straciły fortunę (47)
- Kim była aktorka kina p00rno, która podbiła serca widzów? – Oto pięć tajemniczych osób, których tożsamości nigdy nie poznamy (2)
- Fani Batmana mogą się cieszyć. HBO prezentuje serial „Pingwin” – Filmoteka Joe Monstera (2)
- Nie uwierzycie, jakie cudowne rzeczy ludzie wyrzucają na śmietnik XI (10)
- Thomas Creech – czarujący seryjny morderca, który czeka na egzekucję od ponad 40 lat (4)
- „Nikogo nie obchodzisz” – kilka przytłaczających prawd o życiu (13)
- Obrazki AI, które trochę ryją psychikę (5)
- Patrzenie się na te zwierzaki grozi poprawą humoru na resztę dnia (1)
- Po prostu piękne dziewczyny (51)
- 20 celnych spostrzeżeń na temat randkowania (18)
- Zwykli ludzie, którzy przypadkiem trafili na cenne skarby (63)
- Kierowca tej ciężarówki nie będzie miał trudnego życia (39)
28.03
- Faktopedia – Co zrobił pewien paryski prawnik, gdy dowiedział się, że żona go zdradza (165)
- Największe obciachy – Łubudubu, łubudubu, niech nam żyje wójt gminy Łukowica (72)
- Tinder lat 90. – Demotywatory (595)
- Rzeczy, które ludzie uważali za „normalne”, dopóki nie zdali sobie sprawy, że bardzo się mylili (90)
- Rząd szykuje zakaz jednorazówek w Polsce – Co nowego w technologii? (60)
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą