W dzisiejszym odcinku internauci kilkukrotnie zepsują humor znanym i lubianym, kocioł będzie przyganiał garnkowi, a Przemysław Czarnek powie kilka słów o upadku kulturowym i seksie.
#1. Poseł PiS zarzuca posłance lewicy, że nie stać ją na
bilet autobusowy
Być może o tym wiecie, a może nie wiecie, ale wśród wielu przywilejów,
które przysługują posłom, znajduje się m.in. prawo do darmowej podróży komunikacją
zbiorową. Z tego przywileju nie omieszkała ostatnio skorzystać posłanka Partii
Razem, Paulina Matysiak, czym pochwaliła się na swoim Twitterze. Post szybko
został w złośliwy sposób skomentowany przez jednego z posłów Prawa i
Sprawiedliwości, Jana Mosińskiego.
Pan kierowca powiedział mi, że pierwszy raz od ośmiu to
widzi w autobusie posła!
- napisała posłanka lewicy.
Nie stać Pani na bilet za 11 zł?
- odpowiedział poseł PiS.
I pewnie nie byłoby nic złego w małym podszczypywaniu się
posłów z przeciwnych stron barykady, gdyby nie fakt, że poseł Mosiński w latach
2019-2020 rozliczył 29,5 tys. zł z tytułu kosztów podróży samochodem.
W
przypadku posłanki Partii Razem, w stronę której kierowane były uszczypliwości,
analogiczne koszty wynosiły 0 zł.
#2. Prezydent Wrocławia mówi mieszkańcom, że pociągiem to
mogą sobie jeździć sami
Skoro już jesteśmy przy podróżach komunikacją zbiorową, to
może pozostańmy przy tym temacie jeszcze przez moment. Prezydent Wrocławia
Jacek Sutryk udał się ostatnio w poważną trasę, o czym poinformował na swoim Facebooku:
A ja w drodze… Olsztyn, a następnie Trójmiasto. Szczegóły
tego co będzie się działo podam Wam jutro z samego rana. Na razie po ogarnięciu
materiałów i notatek, krótki wieczorny odpoczynek. Oglądaliście? Długo
wyczekiwany - Ród Smoka. Prequel Gry o tron. Opinie fanów widzę różne, ja
osobiście czekam na kolejne odcinki. Ciekawe, ale i momentami mocne… a co Wy
myślicie? – zapytał swoich obserwatorów.
Niestety ci paskudni internauci zamiast grzecznie odpisać na
zadane pytanie, zaczęli zarzucać jaśnie panu prezydentowi, że jeździ samochodem,
kiedy połączenia kolejowe na tej trasie są przecież bardzo dobre:
Wrocław-Olsztyn ma dobre połączenie pociągiem, polecam.
Na szczęście pan Sutryk, znany ze swojego ciętego języka, i
tym razem nie pozostał dłużny:
To niech Pan sobie jeździ.
Dyskusja jednak toczyła się dalej:
- Warto promować dobre środki komunikacji.
- To niech Pan promuje. I jeszcze podziękuje mi, bo to
jedyna okazja dla Pana, by tak szeroko zabrać głos. Nie ma za co.
Pod postem oczywiście standardowo zarzucano prezydentowi, że
ukrywa nieprzychylne komentarze, że ma niewyparzony język itd. Na szczęście pan
prezydent jest na tyle błyskotliwy, że zawsze potrafi pokazać plebsowi gdzie
jego miejsce! Jeśli nie prośbą, to groźbą…
#3. Marianna Schreiber broni podręcznika do HiT-u i prosi,
aby go nie hejtować
Podręcznik autorstwa Wojciecha Roszkowskiego do nowego przedmiotu
Historia i Teraźniejszość jest tematem szerokiej dyskusji w internecie nie od
dzisiaj. W sieci pojawiło się już wiele jego (dość kontrowersyjnych)
fragmentów, dzięki którym można sobie wyobrazić, jak prezentuje się całość.
Większość oczywiście ma negatywne zdanie o zawartości
podręcznika. Do tej większości nie należy jednak Marianna Schreiber, która wysmażyła ostatnio w swoich mediach społecznościowych apel w obronie podręcznika:
Ciekawe ile % ludzi, którzy wypowiadali i wypowiadają się na
temat tego podręcznika (szczególnie w sposób bardzo negatywny) w ogóle go
przeczytało, bo nie śmiem twierdzić, że oceniali coś czego nie znają…
Pani Schreiber zapomniała chyba jednak, że – jak wspomniałem
już wyżej – spora część podręcznika dostępna jest w sieci.
#4. Minister Przemysław Czarnek twierdzi, że seks dla
przyjemności prowadzi do upadku wartości
Afery wokół podręcznika do przedmiotu Historia i
Teraźniejszość ciąg dalszy. Tym razem w obronie zawartych tam treści oraz
autora stanął nikt inny, jak Minister Edukacji i Nauki, Przemysław Czarnek.
Zrobił to przy okazji wywiadu
udzielonego Polskiej Agencji Prasowej. Stwierdził w nim, że dziennikarze
najpierw powinni przeczytać inne podręczniki do historii, bo dopiero tam się
naczytają:
Gdybyście państwo, dziennikarze, zechcieli przeanalizować
wszystkie podręczniki do historii i powynajdywać w nich różne
"kwiateczki", to by było fajnie. Ale nie, wszyscy się rzucili na
biednego profesora Roszkowskiego, który ma po prostu własny pogląd na ten temat.
Bo to jest wojna kulturowa. Nie ludzi, ale tych, którzy
rozkręcili hejt na ten temat. Miałem na konferencji prasowej bezczelne pytanie
dziennikarza TVN24, w jakim trybie usuniemy fragment o hodowaniu ludzi w
podręcznika. Otóż w jak najszybszym, po to, aby TVN24, w ślad za Donaldem
Tuskiem i Platformą Obywatelską nie wykorzystywali dzieci poczętych in vitro do
hejtu przeciwko profesorowi Roszkowskiemu, bo nie o tym on tam pisał. On tam
napisał o rzeczach niezwykle ważnych – czyli o zmianach obyczajowych i
kulturowych, które tak naprawdę stanowią kres naszej cywilizacji – łacińskiej i
chrześcijańskiej. Bo faktycznie, jeżeli seks traktuje się wyłącznie jako
przyjemność i mówi się o jakimś prawie do posiadania dzieci, również przez
grupy, które nie są związkami małżeńskimi, nie stanowią rodziny nawet
nieformalnej, to już mamy do czynienia z upadkiem wartości, na podstawie
których funkcjonowaliśmy przez wieki. O tym pisze Roszkowski, o Chinach, o
sztucznych macicach, pewnie jednak nie spodziewał się, że nie doprecyzowując i
nie wskazując na konkretne fakty, ściągnie na siebie taką nawałnicę, zostanie w
podły sposób zhejtowany, że zostaną do tego wciągnięte dzieci poczęte przy pomocy
metody in vitro. Tymczasem w lutym tego roku to "Rzeczpospolita"
donosiła, za czasopismem "Independent", o tym, że +naukowcy z Chin
stworzyli system robotów AI, który ma dbać o ludzkie embriony, ale – co ciekawe
– nie w ciele matki. Te mają rosnąć, czy raczej być "hodowane", w
sztucznych łonach+. Ma to być wydajniejsze, niż naturalne sposoby i pomóc w
powiększeniu populacji tego kraju, który ma wielki problem z liczbą narodzin.
Widzicie więc sami, że w społeczeństwie, w którym uprawia się
seks tylko (a tfu!) dla przyjemności, dojść może tylko i wyłącznie do upadku
kulturowego!
#5. Influencerka spełniła marzenie o locie prywatnym
odrzutowcem, jednak internauci szybko sprowadzili ją na ziemię
Marita Sürma, znana w sieci jako Deynn, pochwaliła się
ostatnio swoim największym osiągnięciem w życiu, na które pracowała przez
ostatnie 11 lat. Jak sama twierdzi, było to jej największe marzenie, które w
końcu mogła zrealizować… O co chodzi? Chodzi o wybranie się na wakacje na
pokładzie prywatnego odrzutowca.
Para influencerów – bo z Maritą poleciał również jej partner
Daniel Majewski (ElMayo) – zabrała ze sobą kilkoro znajomych. Wspólnie wybrali
się wynajętym samolotem na Ibizę. Deynn wielokrotnie wrzucała wpisy, w których
podkreślała, jak wspaniale się czuje:
Kolejne marzenie odhaczone, lecimy prywatnym odrzutowcem,
jestem na Ibizę. Jestem tak szczęśliwa, niech mnie ktoś uszczypnie! Co za
życie….
Z wydarzenia cieszył się również jej partner:
Marzenia się spełniają. Prywatny odrzutowiec i witamy na
Ibizie. Omg, co tu się dzieje, damn.
Niestety bujanie w obłokach nie trwało zbyt długo, bo całą
zabawę znów musieli popsuć ci paskudni internauci!
Miałam taki hejt pod zdjęciem, że nie wiedziałam, co się
dzieje i skasowałam zdjęcie z paniki.
A je*ać to, ku*wa, idę się bawić
Mój pierwszy raz, pierwszy i może ostatni. Małe materialne marzenie
zostało odhaczone. Nie chcę na starość żałować, że czegoś nie zrobiłam. Dobra,
dodałam ponownie. Piszcie, co chcecie, odkładam telefon. Jestem szczęśliwa, że
spełniłam swoje małe materialne marzenie. Jako babcia będę mieć co wspominać,
tego Wam życzę. Buźka!!!
W obronie partnerki stanął oczywiście jej facet:
Moje podsumowanie – powiedziałem co chciałem w niektórych komentarzach
pod najnowszym zdjęciem. Nienawidzę gdy deynn cierpi bez powodu – 11 lat
pracowała na to by raz w życiu polecieć na wakacje życia prywatnym samolotem…
dostała w kilka minut taki hejt, że skasowała zdjęcie i to przeżywa zamiast
cieszyć się chwilą. Ja nie będę nic kasował. I mam nadzieję, że kiedyś dożyję
czasów gdy będę miał własnego jeta. Deynn po prostu bardzo przeżywa Wasze komentarze,
bo nikogo swoimi marzeniami nie chce ranić, a tak się poczuła. Moim zdaniem
blednie. Powinna pokazywać szczęście skoro wielokrotnie pokazywała płacz, ból,
dramy, rozpacz. Nikt nie zasłużył na to tak jak ona.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą