Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Robert Karaś - człowiek który udowodnia, że dzięki uporowi i ciężkiej pracy można osiągnąć wszystko

33 339  
144   71  
10 krotny Ironman to 38 kilometrów do przepłynięcia, 1800 km do przejechania na rowerze i 422 km biegu. Ukończenia takiego wyzwania podjął się Robert Karaś. Jak wiemy zawodów nie ukończył, ale dzień po jego wycofaniu się wciąż był liderem.

Robert Karaś urodził się 30 listopada 1988 w Elblągu. Mierzy 177 cm i waży 65 kg. Obecnie jest związany z Agnieszką Włodarczyk, aktorką, która jest znana między innymi z roli w filmie „Sara”, w którym to filmie w wieku 16 lat pokazała dość dużo (czyli też odważna). 7 lipca 2021 na świat przyszedł syn pary, Milan.

Jego pierwszym sportem było pływanie, bo pływał jego brat – Sebastian. Jednak Robert szybko doszedł do wniosku, że pływanie nie jest rzeczą, z którą wiązałby swoją przyszłość. A wszystko dlatego, że do pływania był zmuszany. A ponieważ nie lubił być zmuszany do czegokolwiek, to pływanie porzucił. W szkole też łobuzował. Zdarzyło mu się nie zdać do następnej klasy i został wyrzucony ze szkoły oraz internatu. Słowem, był trudnym dzieckiem. I długo nie wiedział, kim chce zostać.


Jego pierwszym marzeniem o przyszłości było zostać komandorem, ale szybko się rozmyślił i poszedł do szkoły strażackiej. Tam nie mógł znieść sztywnej hierarchii, więc i z tej szkoły zrezygnował. W końcu przeglądając YouTube odkrył triathlon. Dyscyplinę tę zaczął trenować w 2009 roku, ale zerwane więzadła w kolanie i błąd lekarza podczas operacji kolana sprawił, że dopiero dziesięć lat temu zaczął trenować na poważnie.

Było już za późno, by bić rekordy świata w triathlonie, musiałby się bowiem mierzyć z olimpijczykami, którzy poświęcili treningowi tej dyscypliny mnóstwo czasu. Ale nawet oni nie mają tyle hartu ducha co Polak, więc uznał, że będzie specjalizował się w długich dystansach. I tu okazało się, że znalazł swoje miejsce w świecie.

Został mistrzem i rekordzistą świata w Ultra Triathlonie na dystansie pięciokrotnego Ironmana (2021), potrójnego Ironmana (2018) i podwójnego Ironmana (2017, 2019). Rekordzista Polski na dystansie Ironmana (2019).

Aż nadszedł pamiętny 10-krotny Ironman. Zawody rozpoczęły się w niedzielę 14 sierpnia w szwajcarskim Buchs. Na starcie stanęło 40 zawodników, wśród nich był Robert Karaś, a także dwóch innych reprezentantów Polski - Adrian Kostera i Tomasz Lus. Czy zawodnicy startują dla pieniędzy? Skądże znowu. Wpisowe na imprezę wynosi 3300 franków (około 16 000 złotych po obecnym kursie), a zwycięzca zabiera 1000 euro (4700 złotych). Drugi na mecie dostaje 600 euro, a trzeci 400.

Limit na pokonanie całego dystansu to 14 dni, ale rekord ustanowiony w roku 2018 przez Richarda Junga wynosi 190 godzin (czyli prawie 8 dni). I w ten rekord celował Karaś. Robert Karaś dystans 38 km w basenie pokonał najszybciej - 9 godzin i 44 minuty i ruszył na trasę rowerową. Część kolarską także zakończył jako pierwszy (zajęło mu to 68 godzin 44 minuty i 40 sekund) z roweru zszedł w nocy ze środy na czwartek 18 sierpnia o godzinie 00.40. Po trzech godzinach snu 18 sierpnia ruszył na trasę biegu. Wyścig dla Polaka skończył się jednak 18 sierpnia przed godziną 18.00 po 65 km biegu. Jak było wspomniane we wstępniaku jeszcze przez dobę po wycofaniu się był liderem zawodów, tak ogromną przewagę po dwóch konkurencjach zdobył nad drugim zawodnikiem.

Gdy Karaś decydował o zejściu z trasy dziesięciokrotnego Ironman, drugi z Polaków, Adrian Kostera zajmował 3 miejsce. Polak, tak jak wicelider Belg Kennethi Vanthuyne pokonywał jeszcze etap rowerowy.


Ostatecznie zawody wygrał Kennethi Vanthuyne, spędził na trasie 182 godziny 43 minuty i 43 sekundy (czyli pobił rekord należący Junga i tym samym to on jest teraz rekordzistą) w tym basen 12:42:02, rower 94:29:16, a bieg 75:11:32. I to w jego przypadku sprawdziło się przysłowie: Mierz siły na zamiary. Trzeci Adrian Kostera ukończył zawody w 189 godzin 55 minut 20 sekund. Basen 19:22:04, rower 87:34:56, bieg 82:41:04.


Na swoim Instagramie sprostował także to, co było powodem wycofania się z imprezy.



A także powiedział o tym, co było trudne podczas zawodów:

Pamiętam, to był rowerowy etap. Warunki były paskudne, bo padał silny deszcz, a żwirek z asfaltu przedostawał się pod strój. I ścierał mi skórę. Całe jaja miałem we krwi, a jechałem na wąskim siodle przez 30 godzin. Kiedyś też biegałem przez 20 godzin ze złamaną ręką. To było trudne.

Jak sam twierdzi, bólu się nie boi:

Ból ma wiele rodzajów, a ja poznałem każdy. Ból bywa piękny, np. ból sportowy. I właśnie taki ból kocham. Kocham, gdy mnie dojeżdża w trudnych momentach, bo wiem, jak go przekuć w coś pozytywnego, w moją broń. Chciałbym, żeby każdy spróbował zaprzyjaźnić się z bólem. Wtedy można wiele razem zdziałać.


O czym marzy? O udziale w 20-krotnym Ironmanie i oczywiście o zwycięstwie w tym maratonie.

Źródła: 1, 2, 3, 4
12

Oglądany: 33339x | Komentarzy: 71 | Okejek: 144 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało