Etymologia to bardzo ciekawy dział językoznawstwa, który pełen
jest zagwozdek i niespodzianek, bo jakby nie patrzeć możliwość
cofnięcia się w czasie i poznanie źródła każdego słowa zawsze
ma w sobie coś z iście archeologicznej „przygody”. Dziś
opowiemy więc sobie o dość zaskakujących
korzeniach kilku powszednich, przez nas wszystkich używanych,
wyrazów.
#1. Chuligan
Mieszkając na bałuckim blokowisku nierzadko miałem do czynienia z
małoletnimi kibolami, którzy pod osłoną nocy mazali po murach
hasła będącymi jawną deklaracją ich miłości do ukochanej
drużyny piłkarskiej. Czasem było to „Jebać żyduw!”, innym
razem „Morda nie szklanka – ŁKS Limanka”, a nader często
pojawiały się bohomazy o treści „Bałuty hooligan’s!” (z
obowiązkowym apostrofem, bo to zawsze fajnie się prezentuje). Bycie
chuliganem dla łódzkiego dresa zawsze jest powodem do dumy.
Niestety, taki ufajdany wyniesioną z domu patologią, Sebenides z
Bidetu, rzadko kiedy w ogóle zdaje sobie sprawę, że pierwotnie
wyraz „chuligan” był… czyimś nazwiskiem!
Konkretnie –
rodzinki Hoolihanów, wywodzących się z XIX-wiecznej Irlandii, hałaśliwej i zdeprawowanej
do cna familii, której sława doprowadziła do tego, że w
alkoholowych spelunach wyśpiewywano o niej pijackie piosenki. I to
pewnie z tegoż rodu pochodził niejaki Patrick Hoolihan – zakapior
i złodziej, który obił niejedną paszczę w dawnym Londynie. Jak
widać sława tego prymitywnego zbira wyszła daleko poza Wielką
Brytanię.
#2. Tatuaż
Z języka angielskiego dotarł też do nas wyraz „tatuaż”. Nie
jest to jednak słowo o korzeniach w mowie Szekspira. Po raz pierwszy
słowo to użyte zostało w 1796 roku przez samego kapitana Jamesa
Cooka, który tak nazwał zwyczaj barwienia skóry przez
przedstawicieli polinezyjskich plemion. Co ciekawe – tatuowanie się
znane już było Brytyjczykom nieco wcześniej, jednak wówczas
mówiono o tej praktyce jako o formie „malowania” ciała.
Wspomniany podróżnik, który zaobserwował ten zwyczaj podczas swej
wizyty na Polinezji, zasłyszał jego lokalną nazwę – „tatau”,
co oznaczało dosłownie „znak zrobiony na skórze”.
#3. Robot
W tym przypadku nie będzie dużego zaskoczenia, bo etymologii słowa
„robot” każdy może się domyślić. Chodzi oczywiście o
„robotę”. To określenie ciężkiej, często wymuszonej,
fizycznej pracy zaczerpnięto jednak nie z mowy polskiej, ale z
języka czeskiego. W latach 20. ubiegłego wieku tamtejszy pionier
fantastyki naukowej - Karel Čapek
napisał scenariusz sztuki teatralnej pt. „R.U.R.” (Roboty
Uniwersalne Rossuma). Interesujące jednak jest to, że wyraz,
którego autorem był brat pisarza – Josef Čapek, wcale nie
odnosił się do humanoidalnych maszyn, ale do żywych istot
będących sztucznie wyhodowanymi, uproszczonymi wersjami ludzi,
których zadaniem było wykonywanie katorżniczej pracy.
Dobre dwie
dekady później, kiedy już wyraz „robot” rozprzestrzenił się
w znaczeniu mechanicznego urządzenia służącemu człowiekowi,
rosyjsko-żydowski pisarz Isaac Asimow spopularyzował pochodzące od
niego słowo „robotyka”, jako dziedzinę nauki zajmującą się
projektowaniem i budowaniem robotów.
#4. Kwarantanna
Wyraz „kwarantanna”, czyli przymusowa izolacja, podczas której
tyjemy, nadrabiamy seriale i toczymy gównoburze na Facebooku,
pochodzi jeszcze z czasów kiedy mieszkańcy Europy byli
dziesiątkowani przez dżumę. Termin ten dotarł do nas z języka weneckiego i powstał w
początkowych latach istnienia Republiki Raguzy.
W XIV-wiecznych portach tego kupieckiego państwa, znajdującego się
pod zwierzchnictwem Wenecji, wprowadzono wówczas zasadę, że
pasażerowie (zarówno ludzcy, jak i zwierzęcy) każdego statku,
który tam dopływał, musieli pozostać na pokładzie przez okres 40
dni. I dokładnie takie znaczenie, czyli „40 dni” ma właśnie
wyraz „quarantena”.
Dopiero po tym czasie podróżnicy mogli stanąć na lądzie.
#5. Malaria
To paskudna, tropikalna choroba
roznoszona przez pięć gatunków pierwotniaków z rodzaju
Plasmodium. Osoba, która ma wątpliwe szczęście złapać to
dziadostwo, cierpi z powodu wysokiej gorączki, opuchniętego ciała, sraczki,
a jeśli nie podejmie odpowiednio szybko leczenia - często kończy
swój żywot.
Co
zaskakujące – sam wyraz „malaria” pierwotnie wcale nie musiał
oznaczać tego konkretnego choróbska. Przez długie stulecia lekarze
dopatrywali się źródeł wielu infekcji, a nawet epidemii w tzw.
morowym powietrzu, zgniłych,
często obecnych w okolicach bagien, wyziewach, które to truć miały ludzki organizm. Po raz pierwszy konotacje pomiędzy chorobami a mokrą ziemią zauważyli już Egipcjanie dobrych 1500 lat
przed naszą erą. I chociaż dziś wiemy, że bagna nie
produkują żadnych niebezpiecznych
oparów, to
nadal posługujemy się nazwą „malaria”, która to wprost
wskazuje na źródło choroby – po
włosku „mala
aria”
oznacza
dosłownie – „złe powietrze”.
#6.
Muskuł
W
sumie to trudno jednoznacznie stwierdzić czemu właściwie Rzymianie
nazwali mięsień mianem „musculus”, czyli „małą myszą”.
Jedyne sensowne wytłumaczenie to takie, że komuś napięty bicek
kojarzyć się może kształtem
z jakimś stworzeniem przemieszczającym się pod powierzchnią
skóry?
#7.
Awokado
Wiedzieliście,
że awokado ma swoja polską nazwę? To smaczliwka wdzięczna! Owoc
ten uprawiany jest od dobrych 9 tysięcy lat. Pierwotnie roślina ta
występowała na terenie współczesnego Meksyku, jednak z czasem
rozpowszechniła się i obecnie spotkać ją można na ziemiach obu
Ameryk. Hiszpanie
nazwali ten cud natury mianem „aguacate”, przerabiając tym samym
zasłyszane z azteckiego języka nahuatl słowo „āhuacatl”.
Ciekawe czy hiszpańscy konkwistadorzy i kronikarze zdawali sobie
sprawę, że słowo to oznacza po prostu „jądro”. Pomijając już
fakt, że awokado uważane było za afrodyzjak, Aztekom kształt i
tekstura tego (często rosnącego w parach) owocu przypominały
pewnie pomarszczony, obwisły wór wioskowego starca.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą