Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 najdziwniejszych miejsc, w których znaleziono ludzkie zwłoki

43 398  
139   13  
Znalezienie trupa w miejscu, w którym trupy występować nie powinny, musi być mało przyjemnym doświadczeniem dla kogoś, kto na co dzień ze zwłokami nie ma bliższego kontaktu. Niestety nigdy nie dowiemy się kiedy i w jakich okolicznościach przyjdzie nam dokonać żywota. Mimo że bardzo chcielibyśmy, aby nasze truchła nie stały się powodem czyjejś traumy, to Posępny Żniwiarz nie lubi czekać i czasem potrafi zaskoczyć nas swoją wizytą w najbardziej nawet dziwnych sytuacjach.

#1. Upiorny element „wystroju” zamku strachu

Czy może być bardziej przerażające miejsce do spotkania nieboszczyka niż „zamek strachu”, czyli jeden z obowiązkowych punktów paryskiego Disneylandu? Cóż za mroczna ironia! W tym właśnie budynku 45-letni pracownik parku rozrywki zmarł, kiedy to został porażony prądem podczas wymiany żarówki. Mężczyzna, który od 14 lat zajmował się dbaniem o sprawność urządzeń oraz elektrycznej instalacji, znaleziony został przez swoich kolegów (na szczęście) zanim na ten makabryczny eksponat natrafiły dzieciaki szukające wrażeń w „strasznym zamku”. Z całą pewnością miałyby co wspominać…


#2. Zaginiony pacjent

W 2017 roku pewien 61-letni mieszkaniec RPA trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację jamy brzusznej. Zabieg przeszedł bez większych komplikacji i człowiek ten, razem z innymi pacjentami, ulokowany został w jednej z sal. Kiedy pewnego dnia pielęgniarka poprosiła wszystkich o opuszczenie pomieszczenia, aby zmienić pościel na łóżkach i nieco przewietrzyć pokój, dochodzący do siebie po operacji, obolały mężczyzna dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Przez niemal dwa tygodnie szpitalny personel zastanawiał się, co się z ich pacjentem stało. Dopiero po tym czasie zwłoki uciekiniera znalezione zostały w remontowanej akurat przestrzeni tuż pod sufitem jednego z pomieszczeń - w miejscu, do którego trudno byłoby dostać się sprawnej osobie, a co dopiero mówić o kimś, kto ledwo ruszał się po operacji. Mimo szczerych chęci nie udało się znaleźć odpowiedzi na pytanie jak, ani w jakim celu mężczyzna wlazł tam, gdzie wlazł.


#3. Wyjęty „z grobu”

Wyobraź sobie, że jesteś rybakiem i wyciągasz z morskiej toni sieci licząc na to, że złapało się kilka dorodnych okazów wodnej fauny. Zamiast cieszyć się okazałym połowem, szybko przekonujesz się, że zamiast opasłej flądry, wyrzuciłeś na pokład swej łajby niezbyt świeżego nieboszczyka. Taka właśnie przykra niespodzianka spotkała w 2016 roku pewnego amerykańskiego wilka morskiego. Rybak od razu zawiadomił policję o swoim śmierdzącym „pasażerze”, a funkcjonariusze dość szybko poznali tożsamość umarlaka. Był nim Robert Carnevale – mieszkaniec Rhode Island, który zmarł po walce ze złośliwym nowotworem. Rodzina spełniła ostatnią wolę mężczyzny i pochowała go na morzu. Pan Robert nie chciał być jednak skremowany, więc marynarskim zwyczajem owinięto go w całun i oddano Neptunowi. Niestety, jak się okazało – nieboszczyk nie zaznał wiecznego spokoju i sprawił niemały kłopot Bogu ducha winnemu rybakowi.


#4. Zwłoki w windzie

W 2017 roku mieszkańcy i obsługa apartamentowca w Denver skarżyła się na wyjątkowo paskudny zapach, który z dnia na dzień, coraz bardziej niósł się po korytarzach budynku. Nieznośny smród stał się w końcu tak bardzo uciążliwy, że sam manager budynku osobiście wezwał straż pożarną, aby jej pracownicy pomogli zlokalizować źródło fetoru. To był dobry pomysł – strażacy szybko znaleźli winnego. A był nim niejaki Isaak Komisarchik, 82-letni mężczyzna, który utknął w… windzie i tam też dokonał swego żywota. Nieszczęśnik kilkukrotnie naciskał przycisk alarmowy. Pracownicy serwisu odpowiedzialnego za prawidłowe funkcjonowanie wind od razu zjawiali się w budynku i stwierdzali, że obie działają tak, jak powinny. Nie przyszło im jednak do głowy, aby sprawdzić trzeciej – oficjalnie wyłączonej z użytku. I to właśnie tam, przez dobry miesiąc, w samotności rozkładał się pan Isaak.


#5. To tylko manekin

Elmer McCurdy prawdopodobnie miał więcej przygód po swej śmierci niż za życia. Był on przestępcą, który w 1911 roku dokonał śmiałego napadu na pociąg, aby ukraść 46 dolców i dwie flachy whisky. Niestety, tyle też był warty jego żywot – niedługo potem Elmer poczęstowany został kulką z policyjnego pistoletu. Zwłoki bandyty trafiły do domu pogrzebowego i nikt ich stamtąd nie chciał zabrać, więc jeden z pracowników zakonserwował nieboszczyka za pomocą arszeniku, aby później pobierać opłaty od ciekawskich gości, którzy chcieliby na własne oczy zobaczyć martwego Elmera. „Biznes” ten kwitł przez cztery lata, aż do dnia, kiedy po zmarłego upomniał się jego rzekomy brat. Mężczyzna w rzeczywistości nie był krewnym McCurdy’ego. Facet pracował w cyrku i po prostu chciał ze zwłok uczynić jedną z atrakcji.
Już wkrótce Martwy Elmer przyciągał tłumy, a z czasem nieboszczyk sprzedany został innemu objazdowemu cyrkowi. Stan zwłok nie był najlepszy i większość osób była przekonana, że Elmer jest zwykłym manekinem, upiorną kukłą udającą umarlaka. Przez kolejne dekady trup wiele razy zmieniał właścicieli, a swe tournée zakończył w wesołym miasteczku The Pike położonym w Long Beach.


I to właśnie tam w 1976 roku przyjechała ekipa filmowa kręcąca serial „The Six Million Dollar Man”. Szykując plan zdjęciowy, jeden z jej członków chciał przesunąć rzekomą kukłę i przez przypadek… urwał jej ramię. Jako że z kończyny wystawała ludzka kość, czym prędzej wezwano odpowiednie służby. Policji stosunkowo szybko udało się zidentyfikować nieboszczyka i 65 lat po śmierci Elmer wreszcie trafił do grobu.

#6. Mumia z CSI

W 2006 roku dokładnie w czasie gdy na siódmym piętrze pewnego budynku w Los Angeles kręcony był odcinek serialu „CSI: New York”, dwa poziomy niżej do drzwi jednego z mieszkań kolejny już raz dobijał się manager bloku domagający się od najemcy pieniędzy za czynsz. W końcu wściekły mężczyzna skorzystał z zapasowego zestawu kluczy i dostał się do środka. Tam odkrył dość przykry widok, jakim z całą pewnością musiało być w połowie zmumifikowane już ciało lokatora. To by wyjaśniało nieprzyjemny zapach, na który od dłuższego czasu skarżyli się mieszkańcy trzeciego piętra.
W tej historii dość makabryczną ironią jest fakt, że w momencie odkrycia denata, na emisję czekał odcinek „CSI: New York”, w którym jednym z dowodów zbrodni była… mumia.


#7. Nieboszczyk za lodówką

Czego to się nie robi, aby tylko na moment wyrwać się z roboty i pozostać poza zasięgiem wzroku przełożonego? Można na przykład pójść do ubikacji na dłuższe posiedzenie, albo wyjść na fajkę (albo i cztery). Larry Ely Murillo-Moncada, podobnie jak kilku innych pracowników supermarketu w Iowa, miał w zwyczaju wspinać się na jedną z kilku, niemalże 4-metrowych, lodówek i tam robić sobie siestę. Pewnego nieszczęśliwego dnia w 2009 roku chłopak nieco się jednak zagapił i spadł na ziemię. Pół biedy, gdyby zleciał po stronie korytarza, jednak pech sprawił, że Larry wpadł w 45-centymetrową szczelinę pomiędzy lodówką a ścianą. I tam też utknął na kolejnych 10 lat.


Czy doprawdy żaden pracownik albo klient sklepu nie skarżył się na paskudny wręcz fetor dobiegający z alejki wypełnionej lodówkami? Ależ skarżyli się i to dość często! Niektórzy nawet zrzucali winę za ten smród na niewłaściwe warunki sanitarne na stoisku z mięsem, a inni po prostu unikali robienia zakupów w tym markecie. W 2016 roku market został zamknięty. Na swój pogrzeb Larry musiał jednak jeszcze poczekać, bo dopiero trzy lata później jego zwłoki zostały znalezione. Ciało było w tak złym stanie, że aż sześć miesięcy zajęła ich identyfikacja.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
7

Oglądany: 43398x | Komentarzy: 13 | Okejek: 139 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało