Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Internetowi naciągacze, naturalne piękno i inne anonimowe opowieści

46 752  
224   56  
Dziś przeczytacie m.in. o dzieleniu ludzi na tych lepszych i gorszych, dziecięcej ciekawości i ogromnym strachu, robieniu za tłumacza, internetowych naciągaczach oraz o naturalnym pięknie.


#1.

Od dziecka mama wpajała mi kto jest lepszy, a kto gorszy, z kim mogę się zadawać, a z kim nie. Według mojej mamy cała rodzina od strony mojego taty była dla mnie nie dość dobra. Nie mogłam utrzymywać kontaktu z kuzynostwem, choć byliśmy mniej więcej w równym wieku. Koleżanki ze szkoły też były nieodpowiednie, bo za głupie, z podwórka znajomi też nie, bo za biedni. Mama wpajała mi jakieś dziwne poczucie wyższości nad innymi, pomimo tego, że wcale nie mieliśmy wiele pieniędzy ani rodzice nie mieli jakichś super stanowisk (mama pracowała na okienku na poczcie, a tata był spawaczem). Jedyną odpowiednią dla mnie koleżanką według mojej mamy była córka jej koleżanki, którą szczerze nienawidziłam. Często śmiała się ze mnie, że mam gorsze ciuchy albo jeżdżę na wakacje nad polskie morze, a nie za granicę. Jej rodzicom dobrze się powodziło i stać ich było na podobne przyjemności.

Teraz, gdy jestem dorosła, widzę w końcu, jak mama mnie skrzywiła. Długo sobie układałam w głowie to, że nie jestem lepsza od innych i nigdy nie byłam. Podobnie jak moi rodzice. Nie mam kontaktu z kuzynostwem, choć próbowałam. Chyba nie chcą mieć ze mną kontaktu po głupich przytykach z mojej i mamy strony. Parę razy spotkałam się z kuzynką, ale nadal to żadna głębsza relacja.

Ostatnio zaczęłam z partnerem planować ślub i okazało się, że rodzinę z mojej strony można policzyć na palcach jednej ręki. Nie mam rodzeństwa, które mogłabym zaprosić, a wszystkie ciotki nie przyjdą ze względu na mamę. Po prostu żal mi trochę, że nie mam i nie miałam dobrego kontaktu z rodziną przez jakieś głupie wymysły własnej matki.

#2.

Będąc małą dziewczynką, na podwórku usłyszałam coś o seksie. Gdzieś mi ta czynność i słowo zapadło w pamięci, ponieważ ciekawa tego o co chodzi, wpisałam je w wyszukiwarkę Google.
Jak to na takich stronach bywa, żądają potwierdzenia pełnoletności.
Byłam przerażona. Jakim cudem komputer wie, że nie mam 18 lat??!!
Migiem wyłączyłam komputer i przez bliski miesiąc bałam się, że panowie policjanci przyjadą po mnie i ukarzą za łamanie prawa...

#3.

Mam 16 lat i od 5 lat mieszkam z mamą w Anglii. Przez cały ten czas robię za jej tłumacza, bo ona do tej pory nie nauczyła się nic angielskiego. Ona nie miała tego języka w szkole, a ja po przyjeździe miałam 11 lat i też znałam go kiepsko, do tego ludzie w tym regionie mieli dziwny dla mnie akcent, więc początkowo było nam ciężko. Jednak ja rozmawiam już prawie jak miejscowi, a mama nadal nic! Ma tylko kilku znajomych Polaków, z Anglikami w ogóle się nie zadaje, no bo jak. Wracać do Polski nie zamierza, więc tym bardziej jest to dziwne, a mi jest po prostu za nią wstyd. Moja przyjaciółka spytała nawet ostatnio, dlaczego mama nic się nie odzywa, a ja prawie spaliłam się ze wstydu i nie wiedziałam co powiedzieć. Dodam, że mama w Polsce była kierowniczką w markecie i gdyby znała język, to tutaj pewnie też miałaby lepsza pracę niż sprzątaczka w magazynie. Próbuję z nią o tym rozmawiać, ale nic nie dociera.

#4.

Pamiętam, jak miałem 8 lat i założyłem konto na pobieraczek.pl. Nic nie pobierałem, ale po tygodniu przyszedł mi e-mail, że muszę zapłacić 550 zł za pobieranie – i tak co tydzień. Kwota w końcu wyniosła ok. 7500 zł. Dalej nic nie pobierałem, ale i tak w końcu na maila dostałem wezwanie do sądu. Ze strachu wylogowałem się ze strony, a jakiś czas później zacząłem czytać o tym portalu. Okazało się, że są to oszuści, którzy wyłudzają pieniądze za nic i najlepiej zgłosić tę sprawę na policję. Ja nie zgłosiłem, bo bałem się, że mama mnie okrzyczy.

W końcu zapomniałem hasła do tego e-maila, ale do dziś zastanawia mnie, ile teraz muszę im „zapłacić” :)

#5.

Mam 32 lata i chyba mam chore wyobrażenia odnośnie życia.

Jestem mechanikiem samochodowym, skończyłem tylko szkołę zawodową, ale zarabiam 5300 zł miesięcznie. Partnerka pracuje, ale to ja płacę za mieszkanie i zakupy. Umiem obsługiwać wiele urządzeń niekoniecznie związanych z moim zawodem. Nie jest dla mnie problemem ugotowanie obiadu, upieczenie ciasta czy zrobienie prania, jeżeli trzeba wymienić kontakt czy uszczelkę w kranie też bez problemu robię takie rzeczy. Wiem jak złożyć PIT czy wypełnić jakieś dokumenty, nie wpadam w panikę, gdy muszę iść do urzędu. Umiem zaplanować budżet domowy.
9 godzin dziennie spędzam w pracy, następnie odbieram dziecko partnerki ze szkoły, w domu gotuję obiad, trochę sprzątam, robię kolację itp. Ogólnie mam mało czasu dla siebie.
Z partnerką się często sprzeczamy. Uważa, że jestem osobą agresywną. Przeważnie kłócimy się przez jej 8-letnią córkę.
Dziecko bierze godzinne prysznice, gdy przyszedł rachunek 250 zł za wodę, to się zdenerwowałem i zabroniłem takich kąpieli.
Dziecko nie pomaga w ogóle w domu – zostałem mianowany tyranem, bo wprowadziłem system plusów i minusów za dobre zachowanie, były nagrody itp. To ja jestem ten zły, bo konsekwentnie to rozliczałem i dziecko dostało w tydzień 87 minusów i 1 plus.
Bardzo nie lubię, gdy dziecko ignoruje wszystkie moje prośby
Jestem zły, bo denerwuję się, jak ktoś je w moim łóżku.
Denerwuję się, gdy 20 minut po tym, jak posprzątam, jest zrobiony bałagan.
Dziecko ma problemy z higieną, ma wiecznie kupę w majtkach.
Dziecko nie umie odstawić talerza, posprzątać po sobie.
Dziecko wymusza wszystko, mamusia musi pomóc się wytrzeć po myciu, pomóc rozebrać, dać piżamkę.
Gotuję obiad, bo wracam wcześniej, przeważnie zupa i drugie. I jasny szlag mnie trafia, gdy dziecko wybrzydza i pluje jedzeniem, a od partnerki przeważnie słyszę uwagi, że ona takie coś robi inaczej i mam robić tak jak ona albo wcale.
Gdy upiekę ciasto słyszę, że jej ciocia robi lepsze.
Bardzo rzadko zdarza się, że jestem zmęczony po pracy i pracach domowych, ale gdy się położę, to słyszę teksty „po czym ty k**** jesteś zmęczony?”.
Partnerką przeważnie śpi z córką, gdy już położy się w naszym łóżku, to leży i ogląda seriale.

Czy to jest wszystko normalne, czy ja jestem jakiś dziwny?

#6.

Po porannych zajęciach wróciłam do domu i poszłam spać, obudził mnie dzwonek do drzwi. Przyszedł mój chłopak – przechodził obok i postanowił wpaść się przywitać. Zaspana otworzyłam mu drzwi, a on gdy mnie zobaczył zaczął mówić, że jestem piękna po obudzeniu i zabronił mi się malować, skoro tak pięknie wyglądam bez makijażu.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że po przyjściu do domu z zajęć nie zmyłam tapety i miałam pomalowane brwi, rzęsy i podkład na twarzy.

Chyba już wiem o co chodzi chłopakom, gdy mówią, że lubią „naturalne dziewczyny” :)

#7.

Od dziecka słyszałam od mamy, jacy to jesteśmy biedni, bo dzieci kosztują. Sama nie pracowała i każdy wydatek na nas był komentowany jako „wymysły”, nawet te potrzebne. Szybko się nauczyłam, że muszę sama o siebie zadbać, jej było to na rękę. Zaczęłam jej wypominać, że nie pracuje. Faktycznie zaraz po ślubie przestała pracować, bo „małe dzieci”, kiedy wszyscy poszliśmy do szkoły, to zaczęła chorować, i choć wróciła do zdrowia, to co chwila szukała tylko takich lekarzy, którzy przedłużą jej rentę. Naprawdę mogła pracować, ale wiecznie słyszałam, jaka to ona biedna i pokrzywdzona. Każdy pomysł na pracę dodatkową był zły, bo to ciężka praca, bo trzeba by zainwestować, bo tak to ona nie chce. Stanęło więc na tym, jacy to jesteśmy biedni i jak to ktoś inny powinien dać.

Zaczęłam sama zarabiać i wtedy słyszałam, że jestem próżna, bo po co mi pieniądze (na własne utrzymanie na studiach), bo przecież mam stypendium socjalne (szalone 300 złotych, umówmy się, że nie da się za to utrzymać w pełni samodzielnie). Przez to, że pracowałam, straciłam i to stypendium. To była tragedia, ciągłe wypominanie. Nieważne, że zarabiałam około tysiąca (co pozwalało mi się utrzymać), ważne, że zaprzepaściłam darmowe pieniądze (które same w sobie były nic nie warte, bo nie dało się za to utrzymać). Nieważne było to, że miałam całkiem fajną, lekką, elastyczną pracę dodatkową, która na studiach dziennych była wybawieniem. Miałam ją rzucić, bo ona straciła na mnie kilka stów dodatku socjalnego.
Zaczęłyśmy się ostro kłócić, a ja zaczęłam tracić do niej resztki szacunku.

Nie była typową „madką”, bo owszem, wyciągała kasę na zasiłek, ale nie wydawała na ciuchy itp., dbała, żebyśmy się uczyli (do przesady co prawda, uzależniła postrzeganie samej siebie przez pryzmat sukcesów dzieci, to było serio chore).

Poszłam swoją drogą, było ciężko, ale teraz jest lepiej. Mam w sobie jakąś pogardę dla niej i jej wyborów. Nigdy nie była dla mnie autorytetem, najlepsze uczucie jakie do niej miałam to współczucie. Nie zamierzam przyznawać, że „no może miała wady, ale mimo wszystko jestem jej wdzięczna”. Ilość czasu i pieniędzy jaką spędziłam na wychodzeniu z emocjonalnego dołka, w jaki mnie wpakowała (rodzeństwo podobnie, to nie jest przypadek), nie pozwala mi przyznać jej jakiejkolwiek racji.

Mam w sobie strasznie dużo gniewu na nią, na stracone lata dzieciństwa, kiedy zaczęłam przejmować rolę dorosłego, mimo że wcale nie było tak źle, jak to przedstawiała. Za to, że nie wiedziałam, że istnieje miłość, która nie jest za coś – ona zawsze była za sukces, za dobre oceny, za siedzenie cicho. Uczyłam się tego sama. Od obcych ludzi, którzy dali mi ciepło i wsparcie, jakiego nie znałam w domu.
Nie umiem wybaczyć i zrozumieć.

W poprzednim odcinku m.in. dziwny ojciec oraz historia przeglądarki

9

Oglądany: 46752x | Komentarzy: 56 | Okejek: 224 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało