Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Kraść to trzeba umieć! – oto 3 oszustów, którzy dorobili się majątku w bardzo prosty sposób

57 520  
241   32  
„Trzeba sobie jakoś radzić…” – rzekł wymiętoszony, odziany w tani garnitur lump, który właśnie sprzedał staruszce zestaw noży kuchennych z adamantium ostrzonych laserami atomowymi w kosmodromie NASA. W świecie naszpikowanym zabezpieczeniami, blokadami i czytnikami linii papilarnych czasem najskuteczniejszą formą przekrętu są stare, sprawdzone i prymitywne metody. Te, połączone z ludzką głupotą i naiwnością, często pozwalają oszustom łatwo obłowić się grubym hajsem.

#1. Sylvia Browne – kobieta, która dorobiła się na ludzkich tragediach

Zdesperowany człowiek, któremu porwano dziecko, zrobi wszystko, aby je odnaleźć. Nawet jeśli mowa jest o płaceniu dużych pieniędzy jakiemuś babsku, które zaklina się, że ma zdolności prorocze i potrafi gadać ze zmarłymi. Sylvia Browne, Amerykanka twierdząca, że dar jasnowidzenia uaktywnił się u niej, kiedy była małą dziewczynką, dorobiła się fortuny na takich właśnie sprawach i w 1974 roku otworzyła nawet specjalną fundację zajmującą się badaniem zjawisk paranormalnych. Niedługo potem powołała też do życia placówkę edukacyjną, gdzie (oczywiście za niemałą opłatą) „szkoliła” swoich naiwnych uczniów.


Od klientów rozpaczliwie poszukujących swych uprowadzonych dzieci Browne pobierała 850 dolarów za pół godziny rozmowy telefonicznej, wcześniej jednak zapewniając ich, że jej rady są niezwykle skuteczne, czego dowodem miałaby być współpraca Sylvii z FBI. Ponadto pani jasnowidz, w przeciwieństwie do „zwykłych”, spotykanych na każdym kroku proroków, potrafiła też patrzeć setki lat wstecz oraz rozmawiać z duszami zmarłych ludzi.
Browne miała dobrą passę – dzięki występom w telewizji jej popularność szybko rosła. Jedną z najgłośniejszych spraw, jaką Sylvia się zajmowała, było zaginięcie pochodzącej z Teksasu 6-letniej Opal Jo Jennings, która to w 1999 roku została porwana z ogródka domu swych rodziców.
Korzystając ze swoich umiejętności, kobieta stwierdziła, że dziecko żyje, ale zostało wywiezione do Japonii i przebywa w mieście Kukouro. Dziewczynka miała paść łupem porywaczy kradnących białe pacholęta na zlecenie mafii zajmującej się handlem niewolnikami.


Niestety dla pani Browne (oraz dla nieszczęsnego dziecka) zwłoki Opal znalezione zostały niedługo potem w jednej z teksańskich miejscowości, a sekcja zwłok wykazała, że ofiara została zamordowana i zakopana w dniu swego uprowadzenia. Żeby tego było mało, na jaw wyszło, że aglomeracja o nazwie Kukouro nawet nie istnieje.
Ze 115 proroctw Sylvii dotyczących porwań, 25 okazało się chybionych, a pozostałe przypadki nigdy nie zostały wyjaśnione. Czy te fakty jakoś wpłynęły na dalszy rozwój kariery pani jasnowidz? Ależ skąd! Prawie połowa z 50 napisanych przez nią książek trafiła na listę amerykańskich bestsellerów, a sama Browne dorobiła się takiego bogactwa, że spokojnie można by ją nazwać multimilionerką. W ostatnim czasie popularność oszustki drastycznie wzrosła, bo okazało się, że w 2008 roku przepowiedziała ona epidemię „grypopodobnego” wirusa, która to miała opanować świat w okolicach 2020 roku.


Niestety, pani prorok nie dożyła tych czasów – zmarła bowiem w 2013 roku jako szalenie zamożna 77-latka. Troszkę przedwcześnie jej się zeszło – w końcu jeszcze dwie dekady temu, w wywiadzie, którego udzieliła Larry’emu Kingowi, zaklinała się, że ziemski padół opuści dopiero w wieku 88 lat.

#2. Jerome Jacobson – człowiek, który „zarobił” McMiliony

Jacobson był zwykłym szarakiem z Ohio, który marzył o karierze w policji. I nawet przez chwilę udało mu się to marzenie spełnić. W 1976 roku włożył mundur stróża prawa, ale szybko musiał go zdjąć, bo kłopoty zdrowotne wykluczyły jego dalszą karierę w tych służbach. Jerome przeprowadził się więc do Atlanty i rozpoczął pracę jako ochroniarz. Przydzielono go do roboty w drukarni odpowiedzialnej za produkcję gier na zlecenie sieci restauracji McDonalda. I akurat tak się szczęśliwie złożyło, że firma ta szykowała materiały do konkursu, w którym łączna wartość nagród wynosiła… pół miliarda dolarów!
Plansze do gry Monopoly ukryte były w zestawach sprzedawanych w tej sieciówce. Zadanie klienta polegało jedynie na sprawdzeniu, czy nie trafiła mu się specjalna, limitowana wersja takiego arkusza. Jeśli tak by się stało – szczęśliwiec otrzymywał pieniężną nagrodę.


Jacobson dostał posadę osoby odpowiedzialnej za utrzymanie bezpieczeństwa całej procedury druku oraz uczciwego kolportażu pudełek do wszystkich restauracji w USA. A to oznaczało, że miał on bezpośredni dostęp do wszystkich kartoników, które – niczym losy na loterię – warte były od 2000 do nawet pół miliona dolarów!
Mężczyzna zaczął wykradać zwycięskie plansze i rozdawać je swojej rodzinie oraz znajomym. Wkrótce jednak rozwinął ten „biznes” i utworzył wielką, złożoną z 50 osób sieć działającą na terenie całego kraju. Wśród współpracowników Jacobsona znaleźli się byli skazańcy, lekarze, mormoni, członkowie mafijnej rodziny Colombo, a nawet jeden facio, którego Jerome spotkał kiedyś na lotnisku w Atlancie. Ba, cwany ochroniarz przekazywał też część arkuszy innemu oszustowi, który kolportował je we własnej siatce wtajemniczonych ludzi.


Jacobson dzięki swojemu procederowi szybko stał się właścicielem wielu posiadłości, jeździł na drogie wycieczki, a w garażu jego rezydencji stały auta, na które nigdy nie byłoby stać zwykłego szaraka z Ohio. Ostatecznie człowiek, którego fortuna wynosiła 24 miliony dolarów, wpadł w ręce FBI w sierpniu 2001 roku. Skazany został na 15 lat więzienia i musiał zapłacić wielomilionową karę za swój spektakularny przekręt.

#3. Elizabeth Holmes – „zła krew” i największe start-upowe oszustwo

A oto i dziewczę, które w krótkim czasie stało się najmłodszą miliarderką na świecie. Mówimy oczywiście o gronie osób, które swojej fortuny dorobiły się własną pracą, a nie odziedziczyły ją po bogatych rodzicach. Holmes studiowała na Uniwersytecie Stanforda. Chociaż uczyła się inżynierii chemicznej, zawsze chciała zostać lekarzem, jednak strach przed igłami sprawił, że Elizabeth zrezygnowała z tej kariery. I to właśnie ta fobia sprawiła, że w głowie dziewczyny wykiełkował banalny, naiwnie wręcz dziecinny pomysł, na jaki mógłby wpaść chyba tylko upalony skunem Seba – „A co gdyby skonstruować takie urządzenie, które analizowałoby kropelkę krwi pobranej z opuszka palca i na jej podstawie potrafiłoby wykryć u człowieka każdą chorobę?” .


Z taką wizją Holmes poczłapała do jednego ze swych wykładowców. Profesor słusznie stwierdził, że stworzenie takiej maszyny nie jest możliwe. Elizabeth była już jednak tak zafiksowana swoim pomysłem, że wkrótce rzuciła studia i otworzyła firmę Real-Time Cures, której celem było zbudowanie punktów szybkiej analizy ludzkiego zdrowia.
Holmes może i bujała w obłokach, ale miała jedną cechę, która sprawiała, że mogła odnieść sukces. Mowa o charyzmie. Dziewczyna potrafiła zrobić dookoła siebie dużo szumu i sprawić, że ludzie wierzyli w to, że dysponuje ona wiedzą, która pozwoli jej skonstruować takie urządzenie.
Szybko stała się obiektem zainteresowania mediów, była zapraszana do udzielania wywiadów dla poczytnych magazynów, gdzie przedstawiano ją jako osobę, która zrewolucjonizuje współczesną medycynę. Swoją ideą zaraziła też wielu pracowników amerykańskiego rządu, dzięki czemu jej projekt nabrał jeszcze więcej autentyczności. Holmes określana była nawet jako wizjonerka na miarę Steve’a Jobsa czy Thomasa Edisona.


Wynalazek, który ochrzczony został mianem „Theranos” nie był nawet w pierwszej fazie konstrukcji, gdy na konto firmy Elizabeth zaczęły wpływać setki milionów dolarów od inwestorów. Młoda wizjonerka miała tak dobry PR i umiała tak znakomicie nawijać makaron na uszy, że żadna z osób wykładających gruby hajs na ten projekt nawet nie zechciała zapoznać się z badaniami czy jakąkolwiek dokumentacją dotyczącą skuteczności technologii, która to wkrótce miała wywrócić medycynę do góry nogami. Wkrótce na koncie Holmes znalazł się miliard dolarów.
Pierwsze prototypowe maszyny do „szybkiego badania” pacjentów trafiły do placówek medycznych w USA. No i szybko czar o niewielkim, sprawnym urządzeniu, które momentalnie powiadomi zainteresowanego o jego stanie zdrowia, prysł. Theranos nie działał tak jak powinien. Przede wszystkim – jego diagnozy często były chybione. Osoba z cukrzycą mogła na przykład zostać powiadomiona o terminalnym stadium raka. Wkrótce też na jaw wyszło, że to nie nowoczesna maszyna analizuje krew pacjentów, ale sztab medyków zatrudnionych w laboratorium. Theranos był więc jedynie wartym miliard dolarów bublem, który nakłuwał palce pacjentów i pobierał ich krew.


Holmes dobrze się jednak zabezpieczyła – każdy z jej pracowników zmuszony został do podpisania umowy o poufności, dzięki czemu prawda o przekręcie nie wyszła na jaw. Do czasu kiedy jeden z członków ekipy Elizabeth nie skontaktował się z mediami i nie puścił farby. Przy okazji okazało się, że młoda wizjonerka była prawdziwym tyranem o socjopatycznych cechach i skłonności do mitomanii. W momencie ujawnienia oszustwa Holmes zdążyła dorobić się 4,5 miliarda dolarów. Dużą część swojej fortuny Elizabeth przeznaczyła na pensje dla najlepszych prawników i opłacenie kosztów rozpraw sądowych. Obecnie, po opłaceniu kaucji w wysokości 500 tysięcy dolarów, kobieta czeka na wyrok. Wiele wskazuje na to, że czekać ją będzie nawet do 20 lat odsiadki.

2

Oglądany: 57520x | Komentarzy: 32 | Okejek: 241 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało