Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

W Polskim hymnie wychwalany jest zbrodniarz, który dał światu komory gazowe!

46 094  
250   78  
Garnitury, krawaty, podniosła atmosfera i ten ryk wyrywający się z setek gardeł „Jeszcze Pooolska nie zginęła…”. Śpiewanie hymnu jest trochę jak klepanie zdrowasiek. To się robi automatycznie, bo tak nas nauczono. Tak nam kazano to robić na szkolnych apelach, abyśmy potem mogli wywrzaskiwać tę pieśń podczas każdej patriotycznej uroczystości. Bez myślenia i co najważniejsze – bez głębszej refleksji. Gdyby bowiem było inaczej i zaczęlibyśmy zastanawiać się, co śpiewamy, to mogłoby się okazać, że… wychwalamy faceta, który do perfekcji doprowadził wyrafinowane ludobójstwo. I to na długo przed Adolfem Hitlerem.
Dał na przykład Bonaparte. Owszem dał, ale naiwną nadzieję. Powołując we Włoszech legiony złożone z Polaków, obudził w nich marzenie o odrodzeniu się państwa polskiego w swej dawnej chwale. Napędzani snami o niepodległości żołnierze doskonale sprawdzali się jako mięso armatnie. Tymczasem sam Napoleon, który dość cynicznie wykorzystał Polaków w swojej wojennej grze, był zbrodniarzem, którego pomysły zostały rozwinięte i doprowadzone do doskonałości przez pewnego austriackiego malarza.

W 1940 roku, dosłownie parę dni po kapitulacji Francji, mogiła francuskiego cesarza została odwiedzona przez Adolfa Hitlera – człowieka, który wielbił go i uważał za wzór do naśladowania. Fuhrer jeszcze kilkukrotnie składał swemu idolowi wizyty, a nawet nakazał obłożenie krypty Bonaparte workami z piachem, aby ta nie ucierpiała podczas niemieckich bombardowań. Wódz III Rzeszy, jak każdy fan zapatrzony w wielki autorytet, w wielu kwestiach naśladował Napoleona. I nie chodzi tu tylko o kwestie stricte militarne, ale też czysto „humanitarne”. Wystarczy przyjrzeć się temu, co za panowania słynnego cesarza działo się na Haiti.



Haiti – francuska kolonia na Karaibach – było miejscem, z którego w olbrzymich ilościach wywożono trzcinę cukrową, kakao i kawę. Z Afryki Francuzi ściągali tam czarnoskórych niewolników, którzy w pocie czoła harowali na plantacjach, a za najmniejsze przewinienie karani byli w sposób „adekwatny” do wykroczenia, jakie popełnili – za drobiazgi czekała ich chłosta, za cięższe grzechy – obcinanie uszu albo kastracja. Mimo najsurowszych konsekwencji, które groziły niewolnikom dającym dyla z pańskiej plantacji, wielu Murzynów uciekało i kryło się w lasach. Maroni, bo tak na nich mówiono, kradli jedzenie i organizowali się w grupy, które w końcu zostały połączone dzięki charyzmatycznemu przywódcy. Był nim kapłan synkretycznej religii voodoo – François Mackandal. Z czasem niewielkie, łatwe do zdławienia bunty maronów zamieniły się w wielką rewolucję przeciw białym ciemiężcom.



I kiedy już Napoleonowi wydawało się, że rewolucyjny zryw byłych niewolników został zdławiony, w 1803 roku działalność partyzantów wznowiła się. Bonaparte wysłał wówczas na Haiti Polaków! Konkretnie – żołnierzy należących do legionów Dąbrowskiego. To oni, wierzący w niepodległą ojczyznę, którą to miał im „sprezentować” francuski dyktator, mieli wykazać się męstwem w walce z dzikusami. Ostatecznie jednak stali się armatnim mięsem i... świadkami niewyobrażalnego wręcz bestialstwa.



Bonaparte wpadł na pomysł dokonania etnicznej czystki na niegdyś najbogatszej na świecie kolonii. Jednym z naczelnych punktów tego planu było wprowadzenie zakazu międzyrasowych małżeństw, a każda francuska kobieta, która była posądzona o romans z czarnym mężczyzną, okryta hańbą wracała do Francji. Zarządził też mordowanie Haitańczyków i zastępowanie ich „świeżymi” niewolnikami sprowadzanymi z Afryki. Charles Leclerc – dowódca odpowiedzialny za dławienie buntu Haitańczyków – podsunął Napoleonowi pewien barbarzyński plan. Za zgodą cesarza, francuscy żołnierze dostali rozkaz mordowania wszystkich czarnoskórych powyżej 12 roku życia. Nie oznacza to, że dzieci oszczędzano – one też ginęły od bagnetów albo zawinięte w worki, topione były w morzu. Francuzi byli tak wyrafinowali w swoim bestialstwie, że w amfiteatrach organizowali nawet publiczne pokazy rozszarpywania niewolników przez wygłodniałe psy.



Mimo że komory gazowe kojarzą się głównie z niemieckimi zbrodniarzami, to tak naprawdę Francuzi jako pierwsi zadali sobie pytanie: „W jaki sposób, stosunkowo małym nakładem pracy, można by uśmiercić dużą liczbę osób?”. Podobno to sam Bonaparte wpadł na pomysł pozyskiwania siarki z haitańskich wulkanów i wykorzystywanie jej do masowych egzekucji czarnoskórej ludności. Do tego celu wykorzystywano ładownie statków, które uszczelniano i za pomocą dwutlenku siarki truto więźniów. Stosowanie takich pływających katowni zostało potwierdzone przez ówczesnych kronikarzy. Francuski historyk Antoine Métral, który dobrze udokumentował dzieje tej kolonii, osobiście odwiedził Haiti i ze zgrozą opisywał gigantyczne stosy trupów układane wszędzie przez żołnierzy.

„Zróżnicowaliśmy metody egzekucji” – pisał Metrol. - „Czasami odrywaliśmy ludziom głowy; czasami do stóp skazańców zakładano kulę z łańcuchem i ich topiliśmy, czasami gazowaliśmy siarką na statkach. (…) Ukrywaliśmy te okrucieństwa pod osłoną nocy. Idący wzdłuż brzegu mogli usłyszeć plusk wrzucanych do morza trupów”.



Często przytaczane słowa Napoleona: „Przejaw wszelkiego rasizmu jest zwykłym łajdactwem” jest tylko pustym frazesem. Bonaparte był rasistą, co udowodnił między innymi podczas kampanii w północnej Afryce, gdzie w wyjątkowo ohydny sposób okazywał pogardę wobec Egipcjan. Łatwo więc zrozumieć, że dla francuskiego cesarza Murzyni z Haiti byli kimś na równi z czworonogami.

I właśnie w środku tego piekła znaleźli się polscy legioniści. Niektórzy z Polaków już po kilku potyczkach z rebeliantami zauważyli w ich losie pewną analogię do sytuacji swych rodaków pod zaborami. Z tego też powodu wielu legionistów przeszło na stronę przeciwnika.
Początkowe zwycięstwa Francuzów wkrótce przestały być powodem do dumy. Czarnoskórzy eksniewolnicy i Mulaci nie ustępowali i już pod koniec 1803 roku, po serii porażek, francuskie oddziały musiały ratować się ucieczką. Jean-Jacques Dessalines – cesarz nowo proklamowanego państwa Haiti – zatwierdził konstytucję. Mocno rasistowską, warto nadmienić – białym obywatelom nie wolno było osiedlać się ani posiadać jakiekolwiek majątku ziemskiego. Jedyny wyjątek stanowili Niemcy oraz… Polacy! Małą grupę polskich niedobitków nie tylko oszczędzono podczas czystek, ale i nadawano im haitańskie obywatelstwo. Polonia na Haiti przetrwała do dziś – zamknięci w mocno izolowanych górskich mieścinach potomkowie napoleońskiego „mięsa armatniego” częściowo zmieszali się z lokalną ludnością, ale nadal mają silną świadomość swoich korzeni.







Kiedy więc następnym razem usłyszysz gromki, podniosły tekst naszego narodowego hymnu, pamiętaj, że facet, „który dał nam przykład, jak zwyciężać mamy” był wojennym zbrodniarzem, który osobiście zatwierdził używanie komór gazowych i dokonywanie czystek etnicznych na nieprawdopodobnie wielką skalę. Szacuje się, że zginęło tam ok. 350 tysięcy Haitańczyków, z czego tylko mała część straciła życie podczas walk z Francuzami.
55

Oglądany: 46094x | Komentarzy: 78 | Okejek: 250 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało