W dzisiejszym odcinku skasujemy córce konto na TikToku, damy się zaszczepić za AirPodsy oraz sprzedamy swoje dane biometryczne Amazonowi.
#1. Powstała mapa
klasyków polskiego internetu
Internet i wszystko, co z nim związane obecny jest w Polsce
już na tyle długo, że niektóre z treści, które tam zostały udostępnione,
postrzegane są obecnie jako „klasyki”. Wśród nich można wymienić wiele
niezwykłych dzieł, takich jak choćby: Paweł jumper, jestem hardkorem, daj
kamienia i wiele, wiele innych.
Jak jednak to wszystko ogarnąć? Jak umiejscowić to w
konkretnych miejscach zarówno w czasie, jak i przestrzeni? Otóż jest na to
łatwy sposób. Powstała specjalna mapa, na której rozmieszczono legendy polskiego internetu.
Dzięki niej możecie powrócić do dawnych lat i znów przeżywać
wspaniałe chwile, przypominając sobie, jak to kiedyś były czasy, a teraz już
tych czasów nie ma.
#2. W zamian za zaszczepienie się nastolatkowie otrzymują darmowe
AirPodsy
Co powiecie na taki interes? W zamian za przyjęcie pierwszej
dawki szczepionki na Covid-19 otrzymujecie darmowe słuchawki Apple AirPods.
Poszlibyście na to? Warunków jest kilka. Musicie mieścić się w przedziale 12-17
lat i… mieszkać w Dystrykcie Kolumbii (Waszyngton, D.C.). Dodatkowo młodzi Amerykanie mają szansę wygrania stypendium o wartości 25 tys. dolarów, iPadów
oraz innych słuchawek.
Oczywiście to nie koniec warunków. Trzeba dodatkowo zjawić
się na miejscu z rodzicem lub opiekunem i przedstawić swój dowód tożsamości.
Zakładam jednak, że pewnie nie mieścicie się w przedziale wiekowym, a już na
pewno nie mieszkacie w USA. U nas możecie jedynie wziąć udział w wielkiej
loterii szczepionkowej, w której główne nagrody i tak pewnie całkiem
przypadkiem polecą do wujków, stryjków, braci, rodziców i wszystkich innych
krewnych organizatorów konkursu.
#3. Ile wart jest twój odcisk dłoni? Amazon wycenił go na
10 dolarów
W Stanach coraz większą popularnością cieszą się sklepy
stacjonarne Amazona, w których klienci płacą za wszystkie zabrane przez siebie
z półek rzeczy za pomocą swoich dłoni, a konkretnie za pomocą skanów biometrycznych,
które są unikatowe dla każdego z użytkowników.
Okazuje się jednak, że Amazon One – bo taką nazwę noszą czytniki
– nie cieszy się aż tak wielką popularnością, a klienci traktują rozwiązanie
dość sceptycznie. W zawiązku z tym firma postanowiła zachęcić konsumentów do
rejestracji w systemie (i pozostawienia danych biometrycznych swoich dłoni) za
pomocą… kuponu na zakupy w sklepie o wartości 10 dolarów.
Sprzęt do skanowania wychwytuje podobno najdrobniejsze nawet
cechy dłoni, takie jak powierzchnia, wszystkie żyły, zgrubienia itd. Wszystko
po to, aby stworzyć unikalny dla każdego klienta wzór, za pomocą którego ma
odbywać się płatność.
Oczywiście nasze dane biometryczne przechowywane będą w
chmurze, gdzie mają być dobrze strzeżone i nikt niepowołany na pewno nie będzie
miał do nich dostępu. Zresztą cóż tacy cyberprzestępcy mogliby zrobić z wzorami
naszych dłoni? Na chwilę obecną niewiele… ale przyjdą czasy, gdzie tego typu
technologia będzie używana na nieco szerszą skalę i wtedy mogą pojawiać się
poważne zagrożenia, które dzisiaj nie przychodzą nam nawet do głowy.
Eksperci
są zdania, że nie powinniśmy szastać na prawo i lewo swoimi danymi
biometrycznymi, ponieważ są to dane przypisane do nas na całe życie. Wzoru
dłoni czy odcisku palca nie da się ot tak zmienić, jak zmienić można imię,
nazwisko czy dowód osobisty wraz z jego numerem.
#4. Apple zamierza wyłapywać pedofilów… poprzez
inwigilowanie zdjęć swoich użytkowników
No więc stało się. Gigant technologiczny postanowił
poświęcić nieco prywatności swoich użytkowników, aby wszyscy mogli czuć się bardziej
bezpieczni. Z opublikowanych przez Apple informacji jasno wynika, że przyszłe wersje systemów będą
wyposażone w funkcje, których celem będzie wyłapywanie pedofilów.
Całość ma opierać się m.in. na wyszukiwaniu fotografii, które
zawierają materiały wskazujące na stosowanie przemocy seksualnej wobec dzieci
(tzw. CSAM - Child Sexual Abuse Material). Warto zwrócić uwagę jednak na to, że
skanowane będą nie same zdjęcia, ale tzw. „hasze”. A więc kody numeryczne służące
do identyfikacji obrazu. Jeśli algorytm wykryje, że któreś ze zdjęć przesłanych
na iCloud zawiera dostateczną ilość kodów wskazujących na CSAM, wtedy
zawiadomiony zostanie człowiek, którego zadanie będzie polegać na potwierdzeniu
przypuszczeń algorytmu.
Apple zarzeka się jednak, iż zdjęcia przechowywane w trybie
offline na telefonie nie będą skanowane. Dodatkowo nowe wersje systemów
zapewnią pomoc AI w kwestii otrzymywanych wiadomości, które mogą zawierać
potencjalnie szkodliwe dla dziecka treści. Zostaną one zamazane, a o całym
zdarzeniu zostaną poinformowani rodzice niedoszłej ofiary.
Ostatnia z funkcji zakłada kontrolę wyszukiwanych treści.
Jeśli rozpoznana zostanie próba wyszukania czegoś, co ma jakikolwiek związek z
CSAM, użytkownik zostanie poinformowany, że tego typu zawartość jest szkodliwa
i stanowi poważny problem. Otrzyma również namiary do miejsc, gdzie może
ewentualnie zgłosić się po pomoc.
Oczywiście w tym miejscu rodzi się sporo wątpliwości, jeśli chodzi o kwestie prywatności użytkowników. Apple jednak
uspokaja, bowiem nikt nie będzie przeglądał ich zdjęć, a porównywane będą
jedynie hasze. Dodatkowo sprawa trafi dalej tylko w chwili, jeśli ilość haszy
przekroczy punkt krytyczny, gdzie nie będzie już żadnych wątpliwości, że mamy
do czynienia z CSAM. Wszystko przecież dla bezpieczeństwa naszych dzieci…
Warto również dodać, że nowe funkcje obejmować będą systemy iOS 15, iPadOS 15, watchOS 8 i macOS Monterey
i na razie działać będą jedynie na terenie USA.
#5. Matka skasowała swojej córce konto na TikToku z prawie 2
mln obserwujących
To może na koniec coś na rozluźnienie… Valentina to nastoletnia influencerka z Brazylii, która
przez lata zdążyła zbudować całkiem pokaźną bazę fanów na TikToku. Liczba jej
obserwujących wynosiła bowiem aż 1,7 mln, co kosztowało dziewczynę oczywiście
sporo pracy i wysiłku.
Innego zdania była jednak matka dziewczyny (Fernanda Rocha
Kanner), która cały czas powtarzała, że to niezdrowe dla psychiki 14-letniej
Valentiny i ma natychmiast z tym skończyć. Matce w pewnym momencie puściły
nerwy i postanowiła skasować konta córki w mediach społecznościowych. Usunęła
jej więc zarówno TikToka, jak i Instagrama. I nie mówimy tutaj o wykasowaniu
aplikacji z telefonu, a o całkowitym usunięciu kont.
O sprawie zrobiło się tak głośno, że z matką przeprowadzono
nawet wywiad dla lokalnego programu telewizyjnego Fantastico:
W wieku 14 lat wystarczająco trudno jest ustalić, kim jest
się naprawdę. Kiedy dwa miliony ludzi, których nigdy w życiu nie widziałeś,
myślą, że cię znają, staje się to jeszcze gorsze. W takiej sytuacji jeszcze
łatwiej jest się zatracić.
Mama influencerki dodała, że jej ruch może i był radykalny,
ale był konieczny. Dodała, że nie chce, aby jej córka reklamowała
jakieś łatwopalne ubrania z Chin lub tańczyła jak tresowana małpa ku uciesze
publiczności. Jest jej jednocześnie przykro, że wiele osób uważa, iż właśnie na
tym dzisiaj polega „sława”.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą