Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nieistniejące polskie kluby piłkarskie

36 856  
113   96  
Jak wiedzą wszyscy bojownicy: Bramka jest okrągła, piłki są dwie, a "Jaranie się piłką nożną to pedalstwo...". Dla fanów piłki, którzy nie wstydzą się swojej orientacji przejmują się krytyką, przygotowałem listę klubów, które dziś mogłyby rywalizować o najwyższe laury w naszej ekstraklasie, albo przynajmniej ich nazwy brzmiałyby śmieszniej niż nazwy obecnych klubów. Gdyby nie zawirowania historii, dziś o mistrzostwo Polski mogłyby toczyć emocjonujące boje Hapoel Białystok i Legia Poznań.
l_1900267161d3a227567162590_9b76f6c42.jpg

#1. BOSO Białystok

Plotki głoszą, że mieszkańcy Białegostoku noszą onuce. Podobno plotka krąży od 1928 roku, wcześniej się z nich śmiano, że chodzą boso. Żeby uciąć te plotki, w tym roku zamknięto powstały w 1922 roku klub założony przy białostockiej straży ogniowej (BOSO- Białostocka Ochotnicza Straż Ogniowa). Klub kiedyś zwyciężył 1:0 z Legią Warszawa, ale z Legią wygrywają nawet pasterze suhaków z Kazachstanu, więc ciężko to nazwać osiągnięciem.

l_1900272fe60e22fSaiga_antelope_at_th.jpg
Suhak w drodze na mecz pasterzy z Legią.

#2. Comindex Damnica

Klub został założony w 1985 roku i działał do roku 1991. Udało mu się awansować do III ligi, która dziś dalej jest trzecią ligą, ale nazywana jest drugą ligą. Przez jeden sezon występował tam Dariusz Ulanowski, który później został legendą Arki Gdynia. Podobno klub rozwiązano, bo na mecze przychodzili tylko, skuszeni nazwą, egzorcyści i łowcy czarownic.

#3. Kluby żydowskie

Przed wojną społeczność żydowska posiadała wiele klubów piłkarskich w Polsce. Te, które nie upadły wcześniej, działalność oczywiście zakończyły ostatecznie w wyniku II wojny światowej, a większość z nich nazywała się Makabi (ew. Makkabi). Na piłkarskiej mapie Polski istniały takie żydowskie kluby, jak Hasmonea Łuck, Hasmonea Lwów, Hasmonea Równe, Hasmonea Warszawa, Jutrznia Warszawa, Hapoel Białystok, Hakoah Stanisławów, Jutrznia Białystok, Barkochba Radom, Jehuda Tarnopol, ŻKS Makabi Białystok, Makkabi Wilno, Kraft Grodno, Makabi Radom, Makabi Warszawa, Makabi Łomża czy Makkabi Kielce. Historie tych klubów i ich zawodników są podobne i smutne, warto jednak zatrzymać się na chwilę przy dwóch żydowskich klubach.

Nie wiedzieć czemu, kibice klubów piłkarskich na całym świecie wymyślili sobie własny sport, polegający na napieprzaniu po głowach kibiców innych klubów. U nas zjawisko rozkręciło się na przełomie lat 60../70 XX wieku, i możemy się pochwalić niemałymi osiągnięciami w tej dziedzinie.
Kibice większości drużyn w naszym kraju, jako cywilizowani jaskiniowcy, ustalili kiedyś między sobą, że nie będą używać narzędzi w swoich rozgrywkach. Punkty honoru zdobywa się za pobicie przeciwnika, zaliczone wstrząśnienia półmózgu i walkę z przeważającym przeciwnikiem. Na tym tle wyróżnia się Kraków, gdzie ustalono sobie własne zasady, kibice miejscowych klubów Wisły i Cracovii nie wychodzą z domu bez maczety, najwięcej punktów zdobywa się za atak z nożami w kilku na jednego. Dodatkowym plusem jest, jeśli przeciwnik nie jest akurat uzbrojony. Jeśli zaatakowany nie jest związany z żadnym klubem albo jest związany z klubem napastników (zdarzało się nie raz), tylko nie zdąży się wytłumaczyć, napastnicy zdobywają order Złotego Cymbała i dumnie prezentują go zazdrosnym kompanom. Rywalizacja kibiców tych dwóch klubów jest prawie tak długa, jak rywalizacja samych klubów, nie przeszkodziła w niej nawet druga wojna, podczas której mieszkańcy Krakowa częściej walczyli między sobą niż z okupantem, i nazywana jest dziś "Świętą Wojną".

l_19002701128805e2642LQXPU4I6LBVQESGS.jpg
Ostatnie derby Krakowa (czarnobiałyzowane)

Pierwszy raz, w kontekście tej rywalizacji, tego określenia użył żydowski zawodnik Cracovii Ludwik Gintel w 1924 roku. Wcześniej dotyczyło ono innych derbów Krakowa: Jutrzenka Kraków - Makkabi Kraków. Pierwszy z klubów związany był z Bundem, żydowską organizacją lewicową, a Ludwik Gintel, który przeszczepił zwrot, był jej zawodnikiem przed przejściem do Cracovii. Makkabi związane było z syjonistami. Były to najlepiej zorganizowane i najbardziej popularne z około dwudziestu żydowskich klubów Krakowa. W tamtym czasie, jeśli dochodziło do awantur na meczach, były one ściśle związane z wydarzeniami na boisku. Natomiast w przypadku meczów Jutrzenki z Makkabi kibice wyprzedzali swoją epokę i tłukli się między sobą, najmniej przejmując się meczem piłkarskim. Gdzieś kiedyś dotarłem do informacji, że to właśnie podczas walki kibiców tych dwóch klubów doszło do pierwszego w Polsce zgonu w trakcie takiej rozrywki, ale nie potrafię tego potwierdzić.

#4. Newcastle Łódź

Jak sugeruje nazwa, klub został założony przez... Niemców, a nazwę wymyślił angielski trener drużyny. W 1911 roku klub zwyciężył w rozgrywkach, które od następnego roku zostały oficjalnymi Mistrzostwami Łodzi. Klub rozwiązano w 1914 roku. Przyznaję, umieszczenie klubu na liście polskich klubów jest trochę naciągane, bo przez całą jego działalność Łódź znajdowała się pod zaborem pruskim.

#5. Legia Poznań

Klub został założony w 1922 roku. Przez dziewięć lat walczył o awans do pierwszej ligi, i kiedy był już o krok od tego sukcesu, wybuchła II wojna światowa. Po wojnie klub został reaktywowany, jednak władza postawiła na rozwijanie miejscowych Olimpii (klub milicyjny, który powstał po wojnie) i Lecha, który przed wojną dostawał regularnie baty od Legii. W 1949 roku władze zdecydowały o połączeniu kilku poznańskich klubów w ZKS Ogniwo. Ogniwo pękło w 1958 roku, jednak wśród klubów, które powstały na jego gruzach, nie było już Legii Poznań.

#6. Kluby kresowe

Nie trzeba chyba mówić kiedy i dlaczego większość tych klubów została rozwiązana. Na pewno najbardziej znanym jest Pogoń Lwów, która czterokrotnie sięgała po tytuł mistrza Polski. Klub ten został reaktywowany przez Polaków mieszkających na Ukrainie w 2009 roku. Największym rywalem Pogoni była drużyna Czarnych Lwów. Z tego samego miasta pochodził także najstarszy polski klub piłkarski, czyli Lechia Lwów (założona w 1903 roku, klub Czarni powstał kilka dni później), i uczestnik pierwszego finału Pucharu Polski, Sparta Lwów (przegrana 1:2 z Wisłą Kraków).

Powojenna zmiana granic spowodowała także rozwiązanie takich klubów, jak Biały Orzeł Lwów, Junak Drohobycz, KKS Krzemieniec, KPW Zdołbunów, Elektrit Wilno, Kresy Tarnopol, Ognisko Wilno, PKS Łuck, PKS Równe, Bystrzyca Nadwórna, Pogoń Stryj, Pogoń Wilno, Rewera Stanisławów, Hallerczyk Wilno, Ruch Brześć, Sokół Kowel, Sokół Równe, Stanisławowia Stanisławów, Strzelec Kowel, Strzelec Łuck, Cresovia Grodno, Śmigły Wilno, Świteź Lwów, WKS Grodno, WKS Łuck.

W moim osobistym rankingu klubów kresowych najniższe miejsce na podium zajmuje Pokucie Kołomyja. Na drugim miejscu jest klub, który nie tylko dbał o tężyznę fizyczną, ale też uczył matematyki, czyli Strzelec Raz Dwa Trzy Stanisławów. Pierwsze miejsce zajmuje Janina Złoczów. Wyobraźcie sobie, że klub istnieje i gra w polskiej lidze. Na stacji zatrzymuje się pociąg specjalny, wysypują się z niego łyse chamy w szalikach. Szczelny kordon policji prowadzi grupę na stadion rywala, z którym za chwilę mają się zmierzyć. Jeden z nich intonuje pieśń o ich ukochanym klubie. Grupa, jak jeden mąż, zaczyna śpiewać na całe gardło "Janina, Janina..!". Nagle gdzieś z okna wychyla się baba z wałkami we włosach i grzecznie pyta "Czego, kurna, chceta!?". Po zwycięstwie kibice śpiewają "Dziś przegrała twa drużyna, wydymała was Janina!".

#7. Kujawiak Włocławek/ Zawisza Bydgoszcz

Piłkarska telenowela, którą postaram się streścić. Zawisza Bydgoszcz grała sobie na fajnym stadionie w IV lidze, Kujawiak z marnym stadionem i małą grupką kibiców grał sobie w II lidze. Pan prezes, nieprzypadkowo dziś zwany panem K., postanowił przenieść klub z Włocławka do Bydgoszczy. Oczywiście kibice z Włocławka byli przeciwko. Honorem unieśli się także kibice Zawiszy. Powiedzieli, że są otwarci na sponsora w ich czwartoligowym klubie i budowę klubu od podstaw, ale nie zgadzają się na przenosiny do II ligi na licencji innego klubu. Na kibiców posypały się gromy z każdej strony. O "zabijanie piłki" oskarżały ich władze miasta, władze PZPN i dziennikarze, szczególnie ci, którzy zawsze oskarżają kibiców o wszystko. Do przenosin doszło. Pan prezes K. w końcu znalazł się w upragnionym świetle fleszy, ale zamiast na loży honorowej w Bydgoszczy, zasiadł na ławie oskarżonych we Wrocławiu. Jego klub został rozwiązany po dwóch latach. Winne oczywiście nie było zamiłowanie prezesa do lewych interesów, tylko cały świat z wrednymi kibicami na czele. Wrednym kibicom udało się zachować czwartoligowy klub, który dziś znów tuła się po niższych ligach, ale po drodze awansował do najwyższej ligi i zdobył Puchar Polski. Władze miasta, dziadki z PZPN i dziennikarze nabrali wody w usta, nikt kibiców nie przeprosił.

#8. Lech Poznań/Amica Wronki

Co nie udało się w Bydgoszczy, sprawdziło się Poznaniu. Amica przeniosła się do Poznania i zmieniła nazwę na Lech, dzięki temu twór nie musiał odpowiadać przed sądem za udział w korupcji, w którą zamieszany był klub z Poznania. Tu kibice nie robili problemów. Zamiast unieść się honorem, udają, że to Amica została rozwiązana. Kiedy piłkarski transformer wybiega na boisko jest Lechem, kiedy trzeba iść do sądu jest Amicą. Nic nadzwyczajnego w lidze, która i bez tego przypomina cyrk.

#9. KS Ostromecko

No dobra, tu też trochę naciągane. Klub nie nazywa się śmiesznie, tytuł mistrza powiatu bydgoskiego nie stawia tego klubu między najlepszymi, a gdyby spytać kogoś gdzie jest Ostromecko, to powie, że na półce w Biedronce koło Nałęczowianki, a szkoda, bo to miejsce warte odwiedzenia. Jednak historia rodziny założyciela jest niezwykle ciekawa.

W latach 20. XX wieku właścicielem majątku Ostromecko był niemiecki hrabia Joachim von Alvensleben-Schonborn. Był zasymilowany z polskimi sąsiadami. Poślubił Polkę, usynowił jej syna, razem zmajstrowali drugiego. Potem żona go opuściła, a on został z synami. W 1926 roku założył klub. Obaj jego synowie w nim występowali. Starszy był również zapalonym żużlowcem, dzięki swoim umiejętnościom i pieniądzom taty zdobył nawet tytuł mistrzowski w tej dziedzinie. Od jazdy w kółko widocznie zakręciło mu się w głowie, popadł w konflikt z ojczymem, ojczym zakręcił kurek i zakończył jego karierę sportową. Albrecht próbował przejąć majątek za pomocą sądu, a kiedy to się nie udało, zdezerterował z polskiego wojska i uciekł do Gdańska.

l_190027118d9719dAlbrecht_von_Alvensl.jpg
Albrecht von Alvensleben

W 1939 roku młodszy syn Joachima, Ludolf, przebywał u matki w Obersdorfie. Czwartego albo piątego września do Ostromecka wkroczyły wojska niemieckie. SS-mani zamordowali 60 mieszkańców Ostromecka, przynajmniej dwóch zabił osobiście ich świeży nabytek, Albrecht von Alvensleben. Albrecht aresztował ojczyma pod pretekstem lojalności wobec Polski. Joachim trafił do Dachau, a Albrecht przejął majątek. Jego szczęście nie trwało długo. Wkrótce na biurko Himmlera trafił list od matki Albrechta, która napisała, że jego prawdziwe pochodzenie delikatnie odbiega od pochodzenia wzorowego Aryjczyka. Albrecht stracił stanowisko w SS, majątek, niemieckie obywatelstwo i nazwisko. Ludolf dołączył do armii Andersa. Joachim został wypuszczony z obozu, nigdy nie wrócił do Ostromecka, a Albrecht musiał uciekać do Argentyny, wkrótce jednak pojechał do Niemiec Zachodnich, gdzie, mimo wyroku śmierci w PRL, nikt się nie kwapił, żeby w jakikolwiek sposób go ukarać. Do Polski wrócił Ludolf, ale dopiero w 1990 roku, i tylko w odwiedziny - przekazał 6 obrazów z własnej kolekcji na rzecz planowanego muzeum. Drugi raz odwiedził Ostromecko w 1996 roku, wkrótce potem zmarł.
12

Oglądany: 36856x | Komentarzy: 96 | Okejek: 113 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało