Czort jeden raczy wiedzieć, czemu w naszym herbie znajduje się jakiś
karłowaty orzeł z idiotyczną koroną na łbie. Przecież każdy
wie, że tylko bocian może poziomem swojej „polskości” dorównać
kotletowi schabowemu, nadmorskiemu parawaniarstwu figurowemu oraz
oprawionej bursztynami ramce z wizerunkiem jedynego
słusznego papieża, stojącej za przeszkloną częścią
meblościanki! Niestety, krystaliczny niczym biografia świętej
Faustyny wizerunek tego poczciwego ptaka uległ ostatnio poważnemu
nadszarpnięciu, kiedy to pewien bocian, który dzięki kamerze
zainstalowanej w swoim gnieździe stał się internetowym celebrytą, na oczach tysięcy widzów dokonał morderstwa własnego dziecięcia!
Ptaszysko, które bezceremonialnie wyrzuciło ze swego gniazda
malutkie, niepełnosprawne pisklę, stało się obiektem
ogólnonarodowego hejtu, a sam czyn tego opierzonego sukinsyna
przedstawiciele polskiej kato-prawicy porównali do promowanej przez
Strajk Kobiet aborcji w 13 miesiącu ciąży. Wygląda na to, że
przez ten incydent bociany stracą swoje dobre imię. Aczkolwiek nie jest to
jedyna kontrowersja, jaką te charakterystyczne ptaki mają na swoim
koncie.
>>>
Pozostała trójka maleństw rozwija się wspaniale
Czemu bocian biały,
jeden z sześciu przedstawicieli rodziny tych ptaków, kojarzony jest
z nadwiślańskim krajem? Ano temu, że ok. 25% tych zwierząt
występuje w Polsce (obecnie ponoć już trochę mniej), gdzie panują
dla niego idealne warunki. Bocianom bardzo odpowiada duże
nagromadzenie łąk, które są dla nich prawdziwym szwedzkim stołem
pełnym wszelkiej maści przekąsek. Ponadto ptaki te zawsze były
witane tu z otwartymi ramionami. Według dawnych, aczkolwiek wciąż
obecnych w sercach wielu naszych rodaków legend, obecność bociana w
pobliżu domostwa gwarantuje rodzinną harmonię i pomyślność.
Warto dodać, że ptak ten
jest również szanowany przez wyznawców
islamu – wierzy się bowiem, że podczas swoich corocznych podróży
bociany odbywają również wojaż do Mekki! Mimo szczerych chęci,
póki co, nie udało się niestety potwierdzić masowych bocianich
pielgrzymek trasą szlaków papieskich.
Jak wiadomo, z
początkiem piździernika Polska zamienia się w szarą, mokrą i
zimną breję, w której to musimy kisnąć aż do kwietnia. Bocian
jest mądry i na początku września wyprowadza się do Afryki. Tej
długiej drogi ptak ten nie byłby w stanie pokonać, jeśli miałby
ufać jedynie siłom swych mięśni. Te są bowiem słabo rozwinięte,
więc desperacko usiłujący wyemigrować z Rzeczpospolitej bocian
wykorzystuje ciepłe, wznoszące prądy powietrzne, które nierzadko
potrafią
wynieść takiego zwierza na wysokość nawet i 3000
metrów. Następnie ptak powoli opada, przemieszczając się niczym
szybowiec. Gdy jest już wystarczająco nisko, szuka kolejnego komina,
aby znów „wsiąść do windy” na górę.
Mimo że
korzystający z pomocy natury bocian w ten sposób zużywa nawet do
20 razy mniej energii, niż gdyby swoją podróż musiał odbywać
machając wściekle skrzydłami, ptaszysko to musi czasem odsapnąć.
Badacze tych zwierząt zauważyli, że bocianie nogi często
ufajdane są kałem. Według niektórych teorii parujące odchody ułatwiają chłodzenie organizmu tego stworzenia.
Jako że bocianie
mięso jest dość żylaste i mało apetyczne, Polacy nie mają w
zwyczaju polowania na te ptaki, chociaż parę wieków temu, w
okresach nieurodzaju i związanego z nim głodu, zdarzało się, że
bociany padały ofiarą myśliwych. Częściej jednak zabijano te
zwierzęta z powodu, podpartymi zabobonami, wierzeń. W XV wieku
uważano bowiem, że wnętrzności tego stworzenia mają lecznicze
właściwości, a
nasmarowany bocianim sadłem kołtun sam się
rozczesze…
O swoje życie
bocian powinien się jednak obawiać podczas swych afrykańskich
podróży (wówczas takie stworzenie przelatuje nawet do 19 tysięcy
kilometrów!). Do dziś bowiem kłusownicy łapią te ptaki na mięso.
Jeszcze do niedawna polowania na bociany odbywały się w sposób
„tradycyjny” – do zwierząt tych rzucano dzidami lub zabijano
je strzałami ciskanymi z łuków.
Co zaskakujące – dzięki
niechlubnej działalności afrykańskich myśliwych, żyjący w XIX
wiek, europejscy badacze mogli zdać sobie sprawę z odległości,
jakie ptaki te pokonują. To w tamtym okresie niemieccy ornitolodzy
zaczęli używać słowa „pfeilstorch”, co w wolnym tłumaczeniu
znaczy „bocian przebity strzałą”.
Pierwszy ptak, który
przeleciał do Niemiec z piękną, afrykańską strzałą wbitą w
jego ciało, znaleziony został w 1822 roku w miejscowości Klütz.
Dzięki temu odkryciu wyjaśniła się wówczas zagadka nagłego
znikania bocianów pod koniec lata. Aż trudno uwierzyć, że
niektórzy zoologowie głosili wcześniej teorie, jakoby stworzenia
te przeistaczały się w inne ptaki, a nawet gryzonie!
Niektórzy
twierdzili też, że bociany zapadają w stan hibernacji… pod wodą.
Bocian Klütz, który obalił te szalone hipotezy, został wypchany i
do dziś można podziwiać jego 200-letnie truchło w muzeum
należącym do Uniwersytetu w Rostocku.
W kulturze utrwalił
się wizerunek bociana przeczesującego łąki w poszukiwaniu żab. W
rzeczywistości ptak ten jest znacznie mniej wybredny i bez
marudzenia spałaszuje większość kąsków, które znajdzie. Z
równym smakiem skonsumuje więc zarówno chrząszcza, jak i kreta,
nornicę, karpia, królika, węża, a nawet zwykłą, pospolitą dżdżownicę. Te
ostatnie są nieco podobne do gumek recepturek, o czym bocian nie
musi wiedzieć, co często prowadzi to do śmiertelnego zatrucia po
zjedzeniu takiego przedmiotu.
Szczególne
upodobanie do żabiego mięsa związane jest prawdopodobnie z tym, że
niektóre z tych płazów mają w zwyczaju głośno drzeć mordę w
okresie lęgowym. Takie na przykład
samce łotewskiej żaby
moczarowej aż się proszą o problemy, kiedy to ich stada,
poszukując samic, stadnie prują papę, stając się tym samym łatwym
łupem dla bocianów. 370 milionów lat ewolucji nie nauczyły tych
stworzeń siedzieć cicho, gdy nad ich głowami szybują łase na ich
mięso ptaszyska.
Oprócz siebie,
nakarmić trzeba też młode. Biorąc pod uwagę, że każde z
piskląt potrzebuje nawet do kilograma jedzenia dziennie, nieszczęsny
ptak z obsranymi nóżkami ma sporo roboty. A problem jest jeszcze
większy, gdy w wyniku panującej suszy na łąkach mniej jest
owadów. Wówczas to bociani rodzice, zmęczeni ciągłym kursowaniem
z konikami polnymi w dziobach, podejmują dość dramatyczną decyzję
o pozbyciu się najsłabszej ze swych pociech. Katem w takim wypadku
jest tata,
który brutalnie wyrzuca jedno z piskląt z gniazda. Podobnie się dzieje, gdy bociana matka zginie (jak w popularnym ostatnio filmiku)
W
przypadku Toto – niepełnosprawnego dziecięcia bocianiego
celebryty – sprawa znalazła swój happy end, bo młody, zanim uderzył
o ziemię, zamortyzowany został przez choinkę i przeżył swój
upadek. Poobijanym stworzeniem zainteresował się jakiś dobry
człowiek i zaniósł biedaka do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt
Chronionych w Przemyślu, gdzie nieszczęsny pisklak trafił pod
opiekę weterynarza.
Zadziwiające jest
to, że ptaki, które zabijają 15% swoich piskląt, zapisały się w
kulturze jako pogodne stworzenia, które zajmują się kolportażem
ludzkich dzieci! Jak wiadomo, mit ten został spopularyzowany przez
Hansa Christiana Andersena, a źródeł tego motywu można doszukać
się np. w mitologii greckiej. Historycy uważają jednak, że
prawdziwym rodowodem tej legendy są pogańskie zwyczaje mieszkańców
dawnej Europy. Otóż wiele ludów urządzało grupowe ceremonie ślubne w czasie przesilenia letniego. Było to
wielkie święto płodności i urodzaju. Mniej więcej dziewięć
miesięcy później bociany wracały ze swych afrykańskich podróży,
więc pojawienie się na naszych ziemiach tego ptaka zwiastowało
masowe rodzenie się dzieci wśród par, które zawarły związek
małżeński rok wcześniej!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą