Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

George Lucas chciał pozwać Queen! - tych faktów o legendarnym brytyjskim zespole mogliście nie znać

64 628  
408   30  
Kiedy jeden z członków zespołu umiera, często bywa tak, że pozostali muzycy znajdują dla niego zastępstwo, a nieświadomy słuchacz takiej zmiany w składzie nawet nie zarejestruje. W przypadku Queen taki zabieg nie przeszedł. Freddie Mercury, ekscentryczny wokalista tej kapeli, głos swój miał tak potężny, a charyzmę tak „kosmiczną”, że jego osoba – dosłownie – rzucała cień na resztę grupy. Przedwczesne odejście tego artysty zatrzymało karierę formacji, która mogła jeszcze sporo namieszać na scenie. Przed wami kilka mało znanych faktów na temat tego brytyjskiego giganta.

Urwany statyw od mikrofonu

Jednym z kilku charakterystycznych elementów scenicznych akrobacji Mercury’ego było machanie mikrofonem zatkniętym na statywie. Ten ostatni pozbawiony był podstawy. A przecież najważniejszą cechą statywu jest właśnie możliwość postawienia go. Ten należący do Freddiego również miał takie zastosowanie, jednak podczas jednego z wczesnych koncertów Queen wziął i się złamał, więc przez resztę show wokalista musiał trzymać pręt przed sobą. Niedługo potem zdał sobie sprawę, że taki wybrakowany „rekwizyt” może być całkiem fajnym scenicznym gadżetem.
Od tego czasu metalowa rurka z mikrofonem była dla Queen jednym z nieodłącznych koncertowych elementów. Na uszkodzonym statywie Freddie często np. „wygrywał solówki”, niczym na powietrznej gitarze.


Gitara Briana Maya ma 200 lat (no, powiedzmy)

Charakterystyczna czerwona gitara gitarzysty Queen nazywana jest przez niego samego Kominkiem albo Starszą Panią. Instrument ten jest jedyny w swoim rodzaju, bo został on w całości wykonany przez Maya oraz jego tatę, jeszcze w latach 60. Jednym z elementów wykorzystanych w konstrukcji był fragment mahoniowej obudowy czyjegoś leciwego, zdezelowanego kominka, który obaj panowie znaleźli na ulicy. Kominek ten miał 200 lat, a sam May twierdzi, że do dziś na jego gitarze znajdują się otwory po kołatkach!


Dwa teledyski Queen nagrane zostały w ogródku perkusisty

May rzadko kiedy sięgał po repliki swojego ukochanego instrumentu. Robił to głównie wtedy, gdy bał się o to, że jego własna gitara się uszkodzi. I tak na przykład Brian gra na kopii Kominka podczas kręcenia teledysku do „Spread Your Wings”. Klip ten rejestrowany był w ogródku Rogera Taylora – perkusisty Queen. Była zima, i to cholernie mroźna, a May obawiał się, że bardzo niskie temperatury panujące na zewnątrz mogą źle wpłynąć na jego gitarę.
Warto dodać, że w tym samym ogródku za jednym zamachem nakręcono też teledysk do „We Will Rock You”!



Wielki hit, który zespół zawdzięcza… Królowi Popu

„Freddie! Potrzebujecie numeru, do którego nawet koty będą mogły tańczyć!” - powiedział Mercury’emu jego dobry przyjaciel Michael Jackson. W ten sposób popowy gwiazdor usiłował nakłonić frontmana Queen do wypuszczenia na rynek singla z jakimś mocnym numerem, który promowałby zbliżający się wielkimi krokami album. Kiedy więc przy następnym spotkaniu muzycy pochwalili się swoim nowym kawałkiem pt. „Another One Bites The Dust”, Mercury zauważył, że Jackson jest wyraźnie ukontentowany i rusza głową w takt utworu. „To jest to! To ma moc! Wydajcie to, a gwarantuję wam, że kawałek ten podbije listy przebojów!”. Muzycy zaufali kumplowi i nie zawiedli się – utwór „Another One Bites The Dust” przez trzy tygodnie nie chciał spaść z pierwszego miejsca US Billboard 100.


Hołd dla Elvisa napisany w wannie

Równie długo (o ile nie dłużej) na listach przebojów w 1979 roku królował wielki przebój pt. „A Crazy Little Thing Called Love”. Mercury napisał ten numer jako formę hołdu dla Elvisa Presleya, który to zmarł dwa lata wcześniej. W 2004 roku Roger Taylor, podczas radiowego wywiadu, odsłonił przed słuchaczami pewną zakulisową ciekawostkę związaną z tą kompozycją. Okazuje się, że Mercury napisał ten numer podczas 10-minutowej, relaksującej kąpieli w hotelowej wannie. Zespół mieszkał wówczas w Monachium, gdzie muzycy pracowali nad nowym albumem. Chwilę po wyjściu z kąpieli Freddie poszedł z zapisanym na kartce utworem do studia i przedstawił go reszcie zespołu. Kompozycja została nagrana w 30 minut.



Mercury tak naprawdę to lubił „Gwiezdne Wojny”, a nie przepadał za rowerami!

W słynnym numerze pt. „Bicycle Race” Mercury śpiewa o tym, że nie lubi „Gwiezdnych Wojen”, ale za to chce intensywnie jeździć na swoim rowerze. Okazuje się, że lider Queen nie przepadał za kolarstwem i prawdopodobnie nawet nie miał w domu roweru. Zamiast tego wolał być wożony swoim rolls-royce'em. Muzyk był natomiast wielkim fanem „Gwiezdnych Wojen”!


Podczas koncertów granych przez Queen na przełomie 1979 i 1980 roku, jednym z punktów programu było pojawienie się na scenie samego Dartha Vadera, który to brał wokalistę na barana. Ciekawym smaczkiem jest tu fakt, że muzyk miał na sobie koszulkę z napisem „Flash”. W 1980 roku do kin wchodziła produkcja „Flash Gordon”, do której Queen nagrał muzykę.


Żeby było jeszcze ciekawiej, film ten był oparty na serialu zrealizowanym w połowie lat 30., który to posłużył George’owi Lucasowi za inspirację do nakręcenia „Gwiezdnych Wojen”! Niestety Lucas, w przeciwieństwie do fanów zespołu, nie docenił scenicznego „mrugnięcia okiem” do miłośników gwiezdnej sagi i zagroził grupie pozwem sądowym, jeśli ta miałaby zamiar kontynuować występy u boku Dartha Vadera. Muzycy musieli więc usunąć ze swoich koncertów tę niezapowiedzianą „wizytę” mrocznego lorda.

Mercury był bardzo pewny swoich wokalnych możliwości, stresował go natomiast… fortepian

Późniejszy wokalista Queen miał ogromny talent do gry na klawiszach. Uczył się gry na fortepianie, a w swoim pierwszym zespole – The Hectics – wymiatał właśnie na tym instrumencie. Warto dodać, że kapela ta została założona w czasach gdy Freddie (wówczas jeszcze Farrokh Bulsara) uczęszczał do anglojęzycznej szkoły w indyjskim mieście Panchgani.


W późniejszych latach muzyk starał się unikać zasiadania przed fortepianem, bo bał się popełnienia jakiegoś błędu i nigdy nie czuł się zbyt komfortowo podczas występów, które wymagały od niego gry na tym instrumencie. Podobno też Mercury należał do tych hiperaktywnych osób, dla których wysiedzenie dłuższego czasu w jednej pozycji było prawdziwą torturą.

Słynny występ Queen na Live Aid był znacznie głośniejszy niż koncerty innych kapel

W filmie „Bohemian Rhapsody” pojawia się fragment, w którym wejściu artystów na scenę towarzyszy reakcja jednego z nagłośnieniowców tego wielkiego, charytatywnego przedsięwzięcia. Mężczyzna „podstępem” podkręca głośniki, aby muzyka grana przez Queen był wyraźnie głośniejsza niż występy innych grup. Motyw ten spokojnie można by było uznać za ekranową fikcję, mającą dodać nieco pieprzności i tak już fenomenalnemu aktorskiemu odtworzeniu całego koncertu. Tymczasem okazuje się, że wydarzenie takie rzeczywiście miało miejsce. Jeden z techników pracujących przy Live Aid był wielkim fanem Queen i dyskretnie usunął "blokady" nałożone na suwaki, aby podarować nieco więcej decybeli swoim idolom…




Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
4

Oglądany: 64628x | Komentarzy: 30 | Okejek: 408 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało