Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

10 rzeczy, których prawdopodobnie nie wiedziałeś o kosmicznym wyścigu

45 940  
193   36  
Rozegrany pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim wyścig kosmiczny był niegdyś wydarzeniem, które rozgrzewało cały świat. Po tym, równie gwałtownie jak się narodził, wygasł niemal całkowicie, zdławiony odległością – nie tylko fizyczną – kolejnych celów.

#1. Uczestników było więcej

Mniej oczywiste ciekawostki o wyścigu kosmicznym

Stany Zjednoczone i Związek Radziecki to bez wątpienia najsłynniejsi uczestnicy kosmicznego wyścigu, pomiędzy którymi rozegrało się ostateczne starcie o to, kto pierwszy umieści obywatela na Księżycu. Mimo tego jednak, że najsłynniejsi, wcale nie byli jedynymi. Konkurencję stanowiła – lub przynajmniej chciała stanowić – nawet afrykańska Zambia. Zambijski program kosmiczny był jednoosobową inicjatywą Edwarda Mukuka Nkoloso, nauczyciela będącego również założycielem Krajowej Akademii Nauki, Badań Kosmicznych i Filozofii.

Przygotowania do lądowania na Księżycu – zaplanowanego na 5 lat przed tym, kiedy ostatecznie dotarł tam Neil Armstrong – były iście afrykańskie. Nkoloso uczył trójkę astronautów tarzania się w wielkim bębnie i chodzenia na rękach. Ostateczne fiasko zambijskiego programu kosmicznego nastąpiło, kiedy dwóch niedoszłych astronautów zaczęło domagać się wynagrodzenia za swój udział, a trzeci – jedyna w grupie kobieta – zaszedł w ciążę.

#2. Motywacja od dziecka

Mniej oczywiste ciekawostki o wyścigu kosmicznym

Zarówno Amerykanie, jak i Sowieci widzieli w podboju kosmosu przyszłość. Przyszłość, do której podboju niezbędny był napływ świeżej krwi. Skąd ją brać, kiedy wokół lotów na Księżyc znajdowały się tylko niewiadome? Jedni i drudzy postanowili kusić dzieci. I w Stanach Zjednoczonych, i w Związku Radzieckim zaczęły pojawiać się „tematyczne” place zabaw inspirowane rakietami kosmicznymi. Chodziło o to, by rozbudzać fascynację kosmosem już od najmłodszych dziecięcych lat, licząc, że w ten sposób uda się „zasiać” przyszłych naukowców, kosmicznych inżynierów i astronautów.

#3. Jak zwał…

Mniej oczywiste ciekawostki o wyścigu kosmicznym

Czy pomiędzy astronautami, kosmonautami, a nawet… taikonautami jest jakaś różnica? Praktycznej nie ma, natomiast jednych od drugich (i trzecich) odróżnić można po… paszporcie. Cała historia sięga oczywiście początków wyścigu, kiedy Amerykanie i Rosjanie robili wszystko, byle tylko odseparować się od drugich i udowodnić swoją wyższość. Dotknęło to również nazw. NASA zdecydowało się na nazwę astronauta, która oznacza „gwiezdnego żeglarza”. Rosjanie postawili na kosmonautów, czyli „kosmicznych żeglarzy”. Z czasem dołączyli jeszcze Chińczycy, którzy – odpuściwszy z żalem chinonautów – zdecydowali się na taikonautów – „żeglarzy przestrzeni kosmicznej”.

#4. Kto się śmieje ostatni

Mniej oczywiste ciekawostki o wyścigu kosmicznym

Kosmiczny rejs pochłonął wiele ofiar – tych świadomych ryzyka i tych, które o ryzyku – śmiertelnym – nie miały pojęcia. Zaczęło się 4 października 1957 roku wystrzeleniem satelity Sputnik 1, miesiąc później ku orbicie poleciał Sputnik 2. Stany Zjednoczone nie były przygotowane na tak odważny krok Związku Radzieckiego i chcąc nie chcąc musiały zareagować. Zareagowały… próbą odpalenia tego, co miały akurat pod ręką, czyli rakiety Vanguard 1A.

Próba zakończyła się katastrofą, technologiczny cud nie wzniósł się nawet na metr ponad ziemię – a wszystko to na oczach kamer całego świata. Rosjanie nie przegapili okazji, by zakpić z konkurentów. Zaoferowali im nawet „wsparcie techniczne dla krajów rozwijających się”. Amerykanie prowokację jednak zignorowali.

#5. Księżyc? Wysadzić!

Mniej oczywiste ciekawostki o wyścigu kosmicznym

Co należy zrobić natychmiast po osiągnięciu celu – na przykład po dotarciu na szczyt wysokiej góry? Oczywiście znaleźć jakieś drzewo, by scyzorykiem wydrapać w jego pniu własny podpis. Jeśli komuś wydaje się, że to domena wyłącznie prymitywów, niech wie, że przykład idzie z góry. Bardzo dosłownie – z góry. Zarówno Amerykanie, jak i Sowieci doszli bowiem do wniosku, że dotarłszy na Księżyc, należy koniecznie go… wysadzić. A przynajmniej na dzień dobry zafundować mu wybuch nuklearny.

Po co? A po to, żeby ludzie na Ziemi wiedzieli, że lądowanie na Księżycu to nie ściema. Dlaczego pomysł ostatecznie porzucono? Ze względów czysto praktycznych – z braku atmosfery wybuch nie byłby ani trochę tak spektakularny jak oczekiwano i nikt na Ziemi nawet by go nie zauważył.

#6. Właściwie… kto wygrał?

178962116106c366.jpg

Za zwycięzców kosmicznego wyścigu uważają się Amerykanie. To oni faktycznie – jeśli oczywiście wierzyć, że lądowanie nie było sfingowane przez NASA – jako pierwsi umieścili człowieka na Księżycu. Było to 20 lipca 1969 roku. W rzeczywistości jednak była to… jedna z bardzo niewielu rzeczy, jakie Amerykanie zdołali zrobić pierwsi. To Sowieci wystrzelili pierwszego satelitę, wysłali w kosmos pierwsze zwierzę, pierwszego człowieka, pierwszych dwóch ludzi w jednej maszynie, pierwszą kobietę, odbyli pierwszy spacer kosmiczny… A potem skończyły im się pieniądze i kiedy przyszło do najbardziej prestiżowej bitwy, bogatsi Amerykanie rzutem na taśmę wydarli zwycięstwo.

#7. Drugi człowiek na Księżycu

1789622f71e8af47.jpg

Kosmiczny wyścig miał kilka różnych oblicz. De facto rozegrał się w nim także wyścig w wyścigu – o to, kto faktycznie jako pierwszy postawi stopę na Srebrnym Globie. Według wszelkich przewidywań miał to być… Buzz Aldrin. We wszystkich dotychczasowych statkach kosmicznych drzwi znajdowały się po prawej stronie – pierwszy w kolejce na zewnątrz był więc siedzący przy nich Aldrin.

W Apollo 11 właz przeniesiono na lewą stronę, obok Armstronga, dowódcy misji. Żeby więc Aldrin mógł wyjść pierwszy, musiałby przeczołgać się nad Armstrongiem. I ten manewr wypróbowano na Ziemi – skończyło się tylko tym, że astronauta uszkodził moduł testowy. Dlatego ostatecznie zaprzestano kombinacji i to Neil Armstrong zdobył – zgodnie zresztą z hierarchią na pokładzie – pierwszeństwo.

#8. Fiasko wahadłowców

17896239245c4978.jpg

W założeniach wykorzystanie wahadłowców miało być wyjątkowo ekonomiczne. Amerykańscy entuzjaści – na usługach NASA – szacowali, że pojedynczy lot mógłby kosztować zaledwie około 20 milionów dolarów, co pozwoliłoby na regularne, cotygodniowe kursy. 50 lotów rocznie oznaczałoby więc wydatek nie tak znowu kosmicznego miliarda. W ciągu 29 lat użytkowania wahadłowce poleciały jednak zaledwie 134 razy, pochłonąwszy przy tym 209 miliardów. 1,6 miliarda kosztował więc pojedynczy start!

Skąd tak wielka różnica? Winą obarcza się Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, które zażądały zmodyfikowania wahadłowców w taki sposób, by umożliwiały przechwytywanie radzieckich satelitów czy przelotów nad biegunami (by szpiegować ZSRR). Wprowadzone zmiany, choć przekreśliły dalsze wysyłanie ludzi na Księżyc, pozwoliły m.in. wynieść w przestrzeń Kosmiczny Teleskop Hubble’a.

#9. Kradzione nie (t)uczy

1789624e2904eed9.jpg

Rosjanom również zamarzyły się wahadłowce. Zamiast jednak opracowywać własne, po prostu… wykradli projekt Amerykanom. Nie żeby ten był szczególnie strzeżony – przeciwnie, z braku utajnienia NASA umieściła go w publicznie dostępnych bazach. Wystarczyło tylko schylić się po gotowe i zbudować własny egzemplarz. Tak właśnie zrobili Sowieci, przygotowując wahadłowiec Buran. Odbył… aż jeden lot. Niebywale kosztowny, przyczynił się do upadku całego sowieckiego programu kosmicznego. Przysłużył się też Amerykanom, bo kiedy lądowali swoim wahadłowcem na stacji Mir, czekała tam na nich już infrastruktura przygotowana na wzór ich własnej.

#10. To tylko pretekst

17896253593dcb410.jpg

Czy tak naprawdę miało znaczenie, kto – Amerykanie czy Rosjanie – jako pierwszy postawi stopę na Księżycu? Prestiżowe – i owszem. Praktyczne również, ale pod całkowicie innym względem. Podczas gdy świat ekscytował się w najlepsze kamieniami milowymi kosmicznego wyścigu, po jednej, jak i po drugiej stronie barykady chodziło przede wszystkim o zbrojenia. Zdobywanie przestrzeni było jedynie pretekstem do znalezienia coraz to lepszych sposobów na dotarcie nad terytorium wroga.

Podczas gdy Amerykanie w początkowej fazie stawiali na bombowce, Sowieci woleli rakiety – i to właśnie one, z założenia typowo bojowe, dały Związkowi Radzieckiemu przewagę w początkowej fazie kosmicznego rejsu. I owo zagrożenie, zasygnalizowane pierwszymi Sputnikami, zmobilizowało prezydenta Eisenhowera do czynnej odpowiedzi.
4

Oglądany: 45940x | Komentarzy: 36 | Okejek: 193 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało