Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zapachy i smaki dzieciństwa, których się nie zapomina

72 513  
375   151  
Miałem to szczęście, że babcia moja mieszkała w Garbatce - Letnisko. Miejscowości, która była letnim i zimowym rajem. Miała wszystko, czego dzieciak potrzebował do dobrej zabawy. No i te zapachy...

#1. Świeżo upieczony chleb

Pamiętam, jak latałem do piekarni na wsi, by kupić taki chleb. Piekarze problemów nie robili i sprzedawali świeżutki, ciepły, pachnący. To był zapach wakacji. Czasami jak piekli jagodzianki, to także je sprzedawali. No takiej okazji to już przegapić zwyczajnie nie można było. Świeżo upieczona jagodzianka - mówię z całą stanowczością - raj w gębie. Nie ma nic lepszego.

#2. Pierwszy śnieg

Ten rześki zapach zimy. Gdy śnieg pokryje drzewa. Szło się wtedy do Puszczy Kozienickiej i wdychało powietrze. Jeżeli nie wiesz, jak pachnie las, który pokrył pierwszy śnieg, to musisz natychmiast nadrobić to niedopatrzenie.

#3. Świeżo zerwane jabłka

To z kolei zapach jesieni. Rosło u nas na działce kilka jabłoni. Po zerwaniu jabłek, a przed schowaniem ich do piwnicy, pachniał nimi cały dom. I to był ten czas, kiedy robiło się z nich różne przetwory. A smażenie jabłek oznaczało, że wkrótce pojawi się inny zapach - zapach pieczonej szarlotki. No nie ma nic piękniejszego niż babcina szarlotka z pyszną kruszonką na wierzchu!

#4. Zapach kreozotu drzewnego

Czyli tego, czym nasączali podkłady kolejowe. W Garbatce na rampie w latach 80. leżała cała masa podkładów. Modernizowano wtedy linię Radom - Dęblin i budowano lub modernizowano linię kolejową na Świerże do elektrowni Kozienice (słynny u dzieciaków z okolicy trzeci tor). Właśnie ten zapach kojarzy mi się z dzieciństwem i pięknymi chwilami.

#5. Pieczone w ognisku ziemniaki

Garbatka - z jednej strony pola, z drugiej Puszcza Kozienicka. Ponieważ wśród kolegów miałem dzieciaki rolników, to rytuałem stały się ogniska po wykopkach. A w ogniskach piekliśmy ziemniaki. Mało kto zawracał sobie głowę tym, by zrobić popiół i w nim zagrzebać ziemniaki. Wrzucało się je do ognia jak leci. Im bardziej przypalony, tym lepszy. Przypalony w ognisku, posolony ziemniak. Nawet teraz ślinka mi cieknie na samą myśl o tym przysmaku.

#6. Zapach jagód i poziomek

Wiadomo - na polanki leśne po poziomki i na górki po jagody. To były stałe miejsca naszych wypadów. Udało mi się posadzić poziomki na działce. Pięknie się przyjęły i odtąd mieliśmy swoje domowe przepyszne owoce. Nie ma piękniejszego smaku od owoców zerwanych z krzaka i dojrzałych na słoneczku, a nie podczas transportu. Tak samo truskawki z krzaczka czy pomidory hodowane w ogródku. Co do pomidorów - hoduję do dziś. Zwyczajnie lubię ich smak, jak są świeże, zerwane prosto z krzaczka. Każdemu polecam spróbować. Można je śmiało hodować na balkonie. Jednak najlepiej, jak ów balkon jest na stronie południowej.

#7. Zapach świeżo skoszonej trawy i przesuszonego siana

Ponoć nie ma piękniejszego zapachu niż ten, który powstaje po skoszeniu trawy. Według mnie jest piękniejszy. Zapach, który wydaje dobrze przesuszone siano, które zostało zagrabione w stóg. No po prostu to zapach lata i wolności.

#8. Babcine racuchy

Pałaszowane z dżemem lub bitą śmietaną. Jeszcze jak babcia dodała kawałki jabłek do środka, to wtedy był raj.

#9. Zapach świtu

Rześki świt, gdy mgła opadała i tworzyła rosę, a słońce dopiero co wschodziło. Wieczór pachnie inaczej.

#10. Ogniska, na których coś się przygotowywało

To akurat zapach charakterystyczny w pobliżu kempingów. Tam turyści robili swoje obiado - kolacje. Dym i pyszne jedzenie. Często zapraszali nas - szwendające się w okolicach dzieciaki - do szamy. I powiem szczerze - po dniu zabawy taka kolacyjka smakowała nieziemsko. A potem w domach mówiliśmy, że jesteśmy najedzeni, a nasze babcie dawały turystom w zamian ziemniaki, jabłka, ogórki czy inne rarytasy. W podzięce za to, że nakarmili niejadków.

#11. Zapach deszczu

Nie wiem co tak pachnie świeżo po deszczu. Ktoś to kiedyś wyjaśniał, ale mi to nie było do niczego potrzebne. Za to sam zapach po deszczu jest uzależniający. Jeszcze inny zapach jest po burzy - wtedy pachnie ozonem.

#12. Oranżada w woreczku

Chyba zwało się to Cytroneta. Kupowana w pobliskim GS-ie, najlepsza żółta i zielona. Czemu w woreczkach? Bo w PRL jak zawsze był niedobór wszystkiego. W tym opakowań szklanych, a pić się chciało.

#13. Zapach kaset

Co dziwne - kasety każdego producenta pachniały inaczej. Te ze Stilonu miały najbardziej intensywny charakterystyczny zapach. Jeśli masz to cudo w domu, powąchaj i sam się przekonaj. Na kasety nagrywane były płyty puszczane w radiu. Cóż, pojęcie praw autorskich wtedy nie istniało.

#14. Zapach świeżo ściętego drzewa

Podczas wycinki w lesie ścięte drzewo było układane w stosy. I pachniały one wyjątkowo. Sosny przede wszystkim żywicą, a drzewa liściaste... Trzeba powąchać. Nie zapomina się tego nigdy.

#15. Przedziały pociągów podczas wyjazdów na wczasy

Czego tu nie było. Jechało się pociągiem kilkanaście godzin. Okno najczęściej (i na całe szczęście) było otwarte. O klimatyzacji nikt nie słyszał, więc mieszały się zapachy ludzkiego potu, jedzenia, które podróżni przygotowali na wyjazd i piwa, które głowy rodzin kupowały na dłuższych postojach na stacjach. Szczególnie podczas zmiany lokomotywy, rozdzielania i łączenia składów, oraz zmiany kierunku jazdy, jak lokomotywa przyczepiana była do drugiego końca pociągu. I te pociągi prawie zawsze były przepełnione. Kto siedział, miał szczęście.

#16. Zapach lasu sosnowego, w którym znajduje się woda

W Puszczy Kozienickiej w okolicach Garbatki było trochę lejów po bombach. W ten sposób Niemcy wypędzali partyzantów. Te leje zalewała woda. Mieszanka zapachów lasu i wody tworzy niesamowity klimat. Dodatkowo w Garbatce były zakłady przerobu żywicy. Nacinano korę drzew, by pobierać żywicę i las pachniał żywicą. Po żywicę jeździła kolejka wąskotorowa. Pachniała specyficznie smarami. W tejże puszczy była także strzelnica. I znów mieszanina zapachu prochu i lasu.

#17. Zapach trzciny, pałki i lilii

Po te zapachy trzeba było pojechać za Bąkowiec, na tak zwane stawy. Niemniej warto było. Bo te stawy to wspomnienie moich absolutnie najszczęśliwszych chwil dzieciństwa i młodości.

#18. Zapach grzybów

Szczególnie borowików, koźlaków i podgrzybków zaraz po deszczu. Cały las nimi pachnie. Uwielbiałem zbierać grzyby. A i nie zapomnijmy o kaniach smażonych na masełku, czy gąskach zielonych pieczonych na blaszce na piecu. Pisać więcej, czy wystarczy do ślinotoku?

#19. Zapach kempingu

I stało się, że w latach 80. się zmotoryzowaliśmy. Oczywiście posiadaliśmy fiata 126 pe, bo jakżeby inaczej. I zaczęliśmy wyjeżdżać na wakacje pod namioty i kempingi. Pachniały one inaczej niż obecne. Pachniały przyrodą, swobodą, impregnatem namiotowym, ogniskami i potrawami przyrządzanymi na ogniskach i spalinami samochodowymi oraz benzyną. Jadło się to, co kupiło się w sklepie, często na takich wypadach zawiązywało się znajomości i dzieliło obowiązkami. Tworzyły się mikrospołeczności i wszystko funkcjonowało należycie. Ludzie byli jacyś bardziej otwarci, przyjaźniejsi. Inni...

#20. Morze

Pamiętasz jego zapach? Taki z dzieciństwa, jeszcze sprzed epoki orzeszków w karmelu i gotowanej kukurydzy. Sprzed epoki grillów, barów wszelkiej maści i piwa pitego przez wąsatego Janusza. Czy obiadu przywiezionego na plażę przez rodzinę ze śląska, bo przecież nie będą miejsca na piachu tracić dla głupiego obiadu. Tego morza z czasów, gdy na plaże chodziło się z ręcznikami i kocykiem... Gdy na brzegu była wędzarnia ryb lub ich smażalnia i koniec. Pamiętasz ten specyficzny zapach morza po letniej burzy?

Obserwuj nas także na Instagramie

46

Oglądany: 72513x | Komentarzy: 151 | Okejek: 375 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało