Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Te osoby w iście proroczy sposób przepowiedziały przyszłość. Problem w tym, że nikt nie traktował tego poważnie

72 180  
306   39  
Gdyby wszyscy potrafili trafnie przewidywać przyszłość, to organizatorzy zakładów bukmacherskich szybko poszliby z torbami. Na szczęście osób, które dzięki swej wyobraźni i zdolności analizy wielu czynników potrafią trafnie opisać przyszłe wydarzenia jest niewiele. Może to też i dlatego takich ludzi zazwyczaj nazywamy piewcami spiskowych teorii i nie za bardzo chcemy słuchać tego, co mówią.

Alexis de Tocqueville – człowiek, który przewidział zimną wojnę

W 1941 roku, czyli trzy lata zanim prezydent Roosevelt wdrożył w życie Projekt Manhattan, niejaki Robert Heinlein, amerykański pisarz science fiction, wydał książkę pt. "Solution Unsatisfactory”. Autor ostrzegał przed możliwością zbudowania przez Amerykanów bomby atomowej, której użycie mogłoby doprowadzić do wielkiego konfliktu i wyścigu zbrojeń pomiędzy mocarstwami.


O ile wizja takiego scenariusza w momencie, kiedy pół świata zaangażowane było w potężną wojnę była właściwie jedynie delikatnym spojrzeniem w przód, to już prawdziwy podziw wzbudza wyobraźnia wybitnego francuskiego myśliciela politycznego - Alexisa de Tocqueville'a. W 1840 roku napisał on dwutomowe dzieło „O demokracji w Ameryce”. W wydanej ponad sto lat przed zimną wojną publikacji padły takie prorocze słowa:
„Na świecie są teraz dwa wielkie narody, które zaczynając od różnych punktów, zdają się zmierzać w kierunku tego samego: Rosjanie i Anglo-Amerykanie. Ich cele są odmienne, a i ich drogi są zróżnicowane. Niemniej jednak każda ze stron wydaje się być wiedziona przez jakieś sekretne pragnienie, aby pewnego dnia trzymać w rękach losy połowy świata”.

Juliusz Verne trafił w dziesiątkę ze swoim opisem podróży na Księżyc

Również sto lat przed faktycznymi wydarzeniami inny pisarz – Juliusz Verne – ukończył pisanie humorystycznej powieści pt. „Z Ziemi na Księżyc”. To historia trójki śmiałków, którzy ukryci w wystrzelonym z armaty wielkim pocisku lecą na spotkanie z naszym naturalnym satelitą. Mimo że wiele opisów budzi dziś, wbrew intencji autora, śmiech politowania, to trzeba przyznać, że autor „Podróży do wnętrza Ziemi” z wieloma elementami trafił w dziesiątkę. Ilość osób biorących udział w tym przedsięwzięciu się zgadza, a miejsce startu „rakiety” to zgodnie z prawdą Floryda. Dodatkowo pisarz snuł wizje urządzeń służących do produkcji tlenu i pochłaniania dwutlenku węgla. Na uwagę zasługuje też dość rzeczywisty opis stanu nieważkości.


Roger Boisjoly – inżynier, który usiłował nie dopuścić do startu Challengera


Boisjoly pracował przy konstruowaniu lądownika oraz łazika księżycowego. Mając dostęp do wszystkich szczegółów budowy rakiet przyspieszających prom kosmiczny, zauważył pewien niepokojący szczegół. Pracujące równolegle z silnikami głównymi elementy mają działać jedynie przez dwie minuty od startu pojazdu, jednak ich konstrukcja wymaga ogromnej szczelności. Inżynier uznał, że takowej nie zapewnią im uszczelki o-ring, które według niego w niskich temperaturach mogłyby stracić swoje właściwości. Takie wątpliwości przedstawił więc w liście napisanym do szefostwa firmy odpowiedzialnej za produkcję układów napędowych – Morton-Thiokol Inc. Dopiero za drugim razem zwrócił ich uwagę. Powołano nawet specjalną komisję, która zbadała sprawę… i uznała, że w zasadzie to problem nie jest na tyle duży, żeby się nim jakoś specjalnie przejmować.


Boisjoly twierdził jednak inaczej i do ostatnich dni przed wysłaniem Challengera w podróż próbował namówić przedstawicieli NASA do rezygnacji z próby startu wahadłowca. Na próżno.
Dokładnie 73 sekundy po rozpoczęciu podróży o-ringi przepaliły się, co spowodowało wydostanie się sprężonych gazów i płomieni, które szybko zajęły zewnętrzny zbiornik na paliwo. Po chwili prom zaczął się rozpadać na oczach milionów ludzi oglądających transmisję tego wydarzenia w telewizji. Nikt z załogi nie przeżył katastrofy.


Georg Sieber – facet, który wymyślił cały scenariusz działań palestyńskich terrorystów

W 1972 roku, tuż przed igrzyskami w Monachium, policyjny psycholog Georg Sieber przedstawił 26 scenariuszy, które mogłyby skutecznie zepsuć całą imprezę – od eksplozji podłożonych wcześniej bomb, aż po atak z powietrza. Po latach okazało się, że „pomysł numer 21” był dokładnie tym, co wdrożyli w życie palestyńscy terroryści. Według Siebera dwunastu mężczyzn miało dostać się na teren olimpijskiej wioski, a następnie wziąć zakładników w budynku zamieszkałym przez delegację z Izraela. Palestyńczycy mieli domagać się wypuszczenia swoich ludzi przetrzymywanych w izraelskich więzieniach i przetransportowania ich do jednego z arabskich krajów.


Organizatorzy imprezy po zapoznaniu się z mocno ponurymi wizjami Siebera uznali je za niedorzeczne i poprosili go o przygotowanie nowej, nieco mniej przerażającej i bardziej realnej listy „rzeczy, które mogą pójść nie tak”.

4 września 1972 roku grupa uzbrojonych Palestyńczyków dostała się na teren olimpijskiej wioski i wzięła izraelskich zakładników. Agresorzy domagali się uwolnienia z żydowskich więzień swoich 234 rodaków i natychmiastowego wywiezienia ich do Egiptu.
W wyniku stawiania oporu przez niektórych zakładników, a następnie wyjątkowo nieudanej akcji ich odbicia, łącznie życie straciło 17 osób. Tymczasem o spełnionej wizji Siebera świat dowiedział się dopiero w 2005 roku, kiedy opublikowany został szczegółowy raport z tamtych tragicznych wydarzeń.


David Bernays i Charles Sawyer – uczeni, którzy mogli uratować tysiące ludzi przed jedną z najbardziej katastrofalnych lawin w historii


W 1962 roku dwaj amerykańscy naukowcy – David Bernays i Charles Sawyer – brali udział w wysokogórskiej ekspedycji po Białej Kordylierze w Peru. Jednym z ich celów było dokładne przyjrzenie się fragmentowi lodowca nazwanego „Lodowcem 511”, który to – jak sadzili uczeni – mógł być powodem lawiny, która miała miejsce w tamtym regionie parę lat wcześniej.


To, co odkryli, mocno ich przeraziło. Potężny lodowiec był dosłownie o włos od obsunięcia się. Jeśli do tego by doszło, to lawina zwaliłaby się wprost na położone w dolinie miasteczko Yungay. Bernays i Sawyer, kiedy tylko wrócili z wyprawy, zaczęli bić na alarm i usiłować przekonać władze do przygotowania planu ewakuacji Yungay. W odpowiedzi amerykańskim uczonym kazano się zamknąć i nie siać paniki. Doszło nawet do tego, że groził im pobyt w więzieniu za rozsiewanie niepokojących plotek wśród mieszkańców. Panowie opuścili więc nie tylko miasto, ale i kraj. Osiem lat później trzęsienie ziemi spowodowało, że lodowiec runął, a wywołana przez niego lawina zabiła 25 tysięcy osób!


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
3

Oglądany: 72180x | Komentarzy: 39 | Okejek: 306 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało