Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Kot - obciążone fabrycznymi wadami urządzenie, które nigdy nie powinno pojawić się na rynku

192 243  
592   95  
Siódmego dnia wieczorem, po tygodniu ciężkiej pracy zwieńczonym zakrapianym wodą ognistą „odpoczynkiem”, skacowany Bóg przypomniał sobie, że gdzieś w natłoku roboty zapomniał stworzyć pewnego przedstawiciela ziemskiej fauny. Miała to być puma, ale taka mała, podręczna wersja Lite.

Zakasał więc zmęczony Stwórca rękawy i czary mary, hokus pokus. Jeb! Powstał kot. Nie minęła nawet doba, kiedy Bóg zdał sobie sprawę, że tym razem odwalił kawał fuszerki i jego dzieło dalece odbiegało od początkowych, ambitnych planów…

Nie żebym miał coś do kotów. To doprawdy urocze, inteligentne i intrygujące stworzenia. Są jednak cholernie wybrakowane i robią wrażenie wersji beta jakiegoś bardziej zaawansowanego tworu. I mimo że niektóre funkcje kota wyglądają na bardzo obiecujące, to nikt nigdy nie powinien tego „produktu” na rynek wypuścić. Cóż bowiem z tego, że karoseria i część oprogramowania nie budzą zastrzeżeń, skoro fatalnych błędów fabrycznych jest w kocie więcej niż wódki na wiejskim weselu.

Kot + drzewo = system error

Tysiące lat ewolucji i uczenia się na własnych błędach, a w dalszym ciągu system operacyjny każdego sierściucha wypierdala się na drzewie. Zazwyczaj powodem tych usterek jest ptak i chora, kocia ambicja, aby go dopaść i opędzlować za śmietnikiem. Problem z ptakami jest taki, że te potrafią latać. O ile na ziemi kot może próbować ofiarę swoją dopaść, to już gorzej, gdy ta postanowi zasiąść na czubku drzewa.
Pchlarz, zamiast dać sobie spokój i schować ambicje w kieszeń, zdaje się na swój instynkt. Odbywa więc pionową podróż za ptaszyskiem licząc na to, że to nagle straci możliwość latania i teraz już tylko wystarczy wleźć na wysoko położoną gałąź, aby tam, na miejscu, gołębia sobie opierdzielić.


Taki wał! W efekcie kot zostaje wydymany w butelkę (tudzież nabity w dupę) i tkwi na czubku drzewa niczym jakiś pieprzony pustelnik, czekający na objawienie. Problem w tym, że natura obdarzyła ten gatunek ssaka jedynie w funkcję wspinania się, zapominając o drodze powrotnej. To trochę tak, jak z podróbkami walkmanów, które przewijały kasetę tylko w jedną stronę.
Co robi więc kot? Drze mordę. Właściwie to cholera wie czemu, bo zazwyczaj akcja ratunkowa odbywa się tak samo – zafrasowani ludzie usiłują zdjąć biedne, wrzeszczące wniebogłosy zwierzątko, a to w kluczowym momencie panikuje i rzuca się w objęcia śmierci. Z reguły zalicza glebę tak mocną, że w promieniu kilku metrów z ziemi wzbija się kurz. Gdy już opadnie, po kocie pozostanie jedynie wgłębienie na podłożu.

Kot + woda = system error

Woda – jeden z najważniejszych żywiołów. Źródło życia i miejsce, w którym ruchają się ryby. A kot nie tylko wodę pije, ale i wyjątkowo lubi ryby. Zgodnie z logiką, ciecz ta powinna być sierściuchowi szczególnie miła. Jest jednak inaczej. Jeśli chcesz, aby kotu wyskoczył bluescreen, zroś go kilkoma kroplami wody. Doprowadzi to do krótkiego zwarcia, w wyniku którego zwierz dostanie chwilowego zajoba.


Jeszcze gorzej sprawa będzie wyglądać, gdy jaśniepan hrabia kot zamoczy sobie jedną z łapek. Nie ma nic bardziej dramatycznego niż wilk usiłujący wyrwać poranioną nogę z wnyków założonych przez kłusownika oraz kot, któremu na łapkę kapnęła kropelka wody…

Kot + zagrożenie = system error

Najlepszy przyjaciel człowieka, pies, w momencie zagrożenia może zrobić dwie rzeczy. Jeśli wróg jest zbyt duży i silny, aby się z nim mierzyć, to najprawdopodobniej czworonóg podkuli ogon i kwiląc rozpaczliwie spierdoli w stronę zachodzącego słońca. Jeśli zaś przeciwnik ma odpowiednie parametry, to pies zacznie warczeć, pokazując przeciwnikowi imponujący zestaw ostrych zębów. To tak, jakby chciał powiedzieć: „Zobacz, koleżko, czym cię zaraz potraktuję!”.


A kot? W obliczu zagrożenia kot zamienia się w akwedukt! Robiąc tzw. „koci grzbiet” wierzy, że wróg pomyśli sobie: „O, kurwa! Jaki ten koleś jest wielki! Nic tu po mnie. W nogi!”. No, bo przecież wiadomo, że akwedukty są dość okazałych rozmiarów. Ponadto wkurwiony akwedukt może rzucić się przeciwnikowi do szyi, urwać łeb i naszczać go gardła.

Kot + taśma klejąca = system error

Widzieliście kiedyś kota, do którego coś się przykleiło? Nie? No to marsz po taśmę klejącą!
Kiedyś miałem kota perskiego, takiego z płaską twarzą sugerującą bliskie spotkanie z rozpędzoną patelnią. Kiedyś Oskar, bo tak się bestia zwała, wepchnął łeb do kosza na śmieci. Do czoła przykleił mu się kawałek plasterka. System wykonał nieprawidłową operację i ja pierdolę! Achtung! Achtung! Zanim udało mi się zwierza dopaść i odlepić intruza, kocur zrobił pięć rund po całym domu biegając tyłem, rozbijając się o meble i wywracając domowników.


Z jakiegoś powodu koty nienawidzą, gdy coś przykleja się do ich futra. I za każdym razem, w zależności od miejsca, gdzie znajduje się „ciało obce”, wąsacz będzie zachowywał się inaczej.
Wyobrażacie sobie tygrysa, któremu do boku przyczepił się rzep, w wyniku czego bestia wpada w szał i popierdziela po dżungli bokiem tak długo, aż na jej drodze pojawi się jakiś akwen, z którym to kontakt sprawi, że zwierzowi przeciąży się system na amen.

Kot + goście = system error

Mój ziomek ma kota. Tak przynajmniej twierdzi on sam. Nikt bowiem nigdy mruczka nie widział. „Ej, stary. A gdzie ten twój kot, o którym tyle mówiłeś?”. „Schował się za chłodziarko-zamrażarką, bo kurewsko boi się ludzi”. Czasem podobno widać go w oknie, gdy dostojnie rozsiada się na parapecie i krytycznym wzrokiem obserwuje świat za szybą. Problem w tym, że równie dobrze mógłby być to karton wycięty w kształt kota albo odpowiednio uformowany ręczniczek.


Nie żebym chciał sugerować wyższość Azora nad przedstawicielem kociego rodu, ale pies, słysząc zbliżających się gości, najpierw głośnym szczekiem oznajmi ich przybycie, a następnie dokładnie ich sobie obejrzy i w niewerbalny sposób powie „Dobra, wejdźcie, ale pamiętajcie – ja tu rządzę. Więc żadnych numerów!”. Płochliwy kot raczej nie obroni domu przed złodziejami. Co najwyżej wywoła litość (o ile oczywiście wcześniej nie zejdzie na serce)...

Kot + ręka = system error

Leży sobie kot i domaga się głaskania po brzuchu. Kto by odmówił takiemu słodziakowi? I jeszcze to urocze mruczenie, jakie to pocieszne, prawda? Głaszczesz więc sukinsyna, a on wyraźnie ukontentowany błogo się przeciąga. I nagle, kiedy najmniej się tego spodziewasz… Bam! Krytyczny błąd! Przywróć ustawienia fabryczne! Brak dostępu! Uwaga! Przegrzany procesor! Kot. Zły. Kot. Zabijać.


Bestia, która jeszcze sekundę wcześniej dostawała ekstazy, kiedy ty tarmosiłeś jej kudły na pępku, teraz zamieniła się w bezlitosną maszynę do zadawania bólu. Z prędkością karabinu maszynowego napierdala tylnymi łapami po twojej dłoni, upiornie haratając ci skórę. Co mu odbiło? Nic. To standardowy błąd tego modelu. Czasem do uaktywnienia tej funkcji wcale nie jest potrzebna ludzka ręka...

Kot + nagła niespodzianka = system error

Kota stosunkowo łatwo przestraszyć. To płochliwe stworzonko, w chwili strachu zazwyczaj ucieka gdzie waleriana rośnie (no, chyba że mowa o spotkaniu z wrogiem – wówczas kot zamienia się w akwedukt). Najgorzej natomiast, gdy coś strasznego stanie się nagle. Pęknie balon, spadnie wazon, w radiu zagra Coma… W takiej sytuacji mruczuś wystrzeli w górę niczym sprężyna i spadnie gdzieś w trudnym do przewidzenia miejscu. Najprawdopodobniej od razu zacznie też przebierać łapkami w miejscu niczym bohater kreskówki z wytwórni Hanna-Barbera.


Nie do końca wiadomo, co kierowało naturą, kiedy zaopatrywała kota w taką funkcję spontanicznego gestu obrony. Skunks w momencie zagrożenia stosuje broń chemiczną, jeżozwierz wystrzeliwuje kolce, a niektóre gatunki kóz padają na glebę udając truchło. A kot… Kot skacze na sztywnych łapkach i rozpierdziela się o meble, a na koniec w wyniku stresu pourazowego wyrzyguje kłaczek.

Kot + przedmioty postawione na krawędzi stołu = system error

Producent zaopatrzył koci system operacyjny w złośliwe oprogramowanie aktywujące się w odpowiednich sytuacjach. I tak na przykład, każdy kot jest pieprzonym psychopatą o wyciszonych skłonnościach do czynienia zła. Wystarczy postawić tego czworonoga na stole, gdzie przy krawędzi leży jakiś przedmiot, aby sierściuch poczuł wewnętrzny głos: „Zrób to! Zrzuć to gówno ze stołu! O, tak! Lubisz to, szmato!”.

Kot + krytyczna operacja = system error

Trzeba też zwrócić uwagę na to, że przyczynę pewnych usterek w działaniu kota trudno jednoznacznie zdiagnozować i błąd potrafi niekiedy wyskoczyć zupełnie nieoczekiwanie, sprawiając, że pchlarz na dłuższą chwilę przestanie reagować na bodźce. Zastygnie wówczas i zacznie się gapić w bliżej nieokreślone miejsce. W takim położeniu trwać będzie tak długo, aż system operacyjny wznowi działanie w trybie awaryjnym.

36

Oglądany: 192243x | Komentarzy: 95 | Okejek: 592 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało