Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Co z tym porem? - Brytyjska waluta, jakiej nie znamy

42 689  
232   74  
Co Brytyjczycy trzymają w portfelach? Funty, pensy i obrazek królowej? Co do pierwszych dwóch raczej nikt wątpliwości nie ma. Ciężko wyobrazić sobie wyspiarski naród bez funta, którego przez lata zawzięcie bronili przed strefą euro i najprawdopodobniej wybronili.

Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że jeszcze jakieś pół wieku temu wyspiarska waluta była znacznie bardziej brytyjska i o wiele, wiele ciekawsza...

Jest rok 1971. Zimna wojna trwa w najlepsze, kolorowa telewizja wita się z Polakami, a w Wielkiej Brytanii ma miejsce D Day... Dzień Decymalizacji (ang. Decimal Day), który dał początek znanemu nam dziś systemowi walutowemu. Więc jak wyglądał on wcześniej? Odpowiedź brzmi – funty, szylingi i pensy. Każdy funt składał się z 20 szylingów, a każdy szyling z 12 pensów. I tyle? Jednostka więcej, trochę inny przelicznik i koniec bajki? Bynajmniej. To byłoby za proste, a prostota nie przystoi imperium, nad którym słońce nie zachodzi.


Zacznijmy może od funta szterlinga (pound sterling). Nie jest żadną tajemnicą, że duże kwoty znacznie łatwiej nosić przy sobie w formie pliku złożonych w kieszeni papierków, zamiast worka ciężkich i nieporęcznych monet. Nikogo nie powinna więc dziwić obecność banknotów o nominałach już od 10 szylingów, przez jedno- i pięcio-, aż po dziesięciofuntowe. Pewne splątanie osób spoza Brytanii może zostać wywołane przez slangowe określenia, często stosowane nawet dzisiaj, takie jak quid, będący potocznym synonimem funta.

Funtowy banknot z 1963 roku, z jeszcze młodą Elżbietą II na przodzie.

Ale dawny system wcale nie potrzebował języka slangowego, aby przyprawiać o ból głowy. I tu zagadka – jak nazywa się moneta o wartości 1 funta? Macie? No to sprawdzamy. Odpowiedź brzmi – suweren (sovereign). Czym były suwereny? Były to monety o około 22 mm średnicy, 1,5 grubości i wykonane z 22-karatowego złota, na których awersie mogliśmy podziwiać dumny profil ówcześnie panującego monarchy, zaś na na rewersie, zazwyczaj, świętego Jerzego walczącego ze smokiem. Monety te dosyć długo, bo aż do roku 1932, normalnie występowały w obiegu, jednak na potrzeby kolekcjonerów są one emitowane nawet dzisiaj. Równolegle z suwerenem występował jeszcze półsuweren (half sovereign), który w praktyce różnił się wyłącznie rozmiarem.

Suweren z 1932 roku. Na awersie Jerzy V, a na rewersie św. Jerzy walczący ze smokiem.

Brytania to kraina dżentelmenów, a przynajmniej dawniej można było odnieść takie wrażenie. W każdym razie prawdziwy dżentelmen wie, że wypytywanie drugiego dżentelmena o ilość zarabianych funtów nie jest nazbyt eleganckie. Wie jednak też, że w razie potrzeby może się on spytać o ilość zarabianych gwinei, co spotka się z o wiele przychylniejszym spojrzeniem towarzystwa.


Jaka znowu gwinea? To jakiś lepszy pieniądz? Tak jakby. Gwinea (guinea) składała się z 21 szylingów (1,05 funta) i co ciekawe, nie było żadnych pieniędzy o jej wartości... Znaczy się istniały takie monety, jednak bito je do 1813 roku, co wcale nie przeszkodziło by używać gwinei jako przelicznika, w praktyce, aż do decymalizacji. Tutaj może się nasuwać pytanie, po co ktoś miałby używać tak niewygodnego przelicznika, w dodatku niemającego pokrycia? Cóż, to raczej zagadka dla psychologów. Faktem jest, że przelicznik ten przylgnął do wyższych warstw społecznych i stąd też ceny dóbr luksusowych oraz usług lekarzy czy prawników podawano właśnie w gwineach. Co ciekawe, mimo zniknięcia z systemu szylinga, na aukcjach czy wyścigach konnych niekiedy wciąż można spotkać się z pojęciem gwinei, którą w tym wypadku stanowi 1 funt i 5 pensów.


Tzw. militarna gwinea (military guinea), wybita w 1813 w celu opłacenia żołnierzy, którzy żądali zapłaty w złocie zamiast w banknotach. Na awersie Jerzy III, a na rewersie jego herb będący jednocześnie symbolem państwowym.

Najwyższy czas przejść do szylinga (shilling). Tutaj rewelacji nie ma, bo moneta szylingowa nazywana jest po prostu szylingiem, a potocznie bobem (bob). Zabawniej robi się przy monetach kilkuszylingowych, ale o nich za chwilę. Sam szyling, tak jak wiele innych, był pierwotnie monetą srebrną, jednak na skutek wzrostu ceny tego potworobójczego metalu jego próba stopniowo malała. I tak jak wcześniej monety srebrne zawierały 92,5% owego kruszcu, tak po 1920 roku miały go tylko 50%, a od 1947 wytwarzano je z miedzioniklu. Na awersie szylinga, tak jak na każdej innej monecie, znajdowała się zapatrzona w dal buźka władcy, a na rewersie... Cóż, tu ścisłej reguły nie było i na przestrzeni lat, a także w zależności, czy moneta została wybita w Anglii czy Szkocji, mogliśmy podziwiać jego najróżniejsze wersje.

Różne rewersy szylinga. Po lewej bite w Anglii, po prawej w Szkocji.

Dobra, ale czas na inne nominały. Na pierwszy ogień idzie moneta o wartości dwóch szylingów i wdzięcznej nazwie floren (florin). Był on początkowo bity w srebrze i chociaż na jego odwrocie przewijało się wiele różnych motywów, można tu jednak wyróżnić dwa najczęstsze. Pierwszy z nich przedstawia 4 tarcze herbowe ustawione na krzyż. Dwie z nich przedstawiają herb Anglii, a pozostałe Szkocji i Irlandii. Z pewnością wszyscy teraz łączymy się w bólu z Walią, której symbol nie został umieszczony nawet w obecnym herbie Zjednoczonego Królestwa. Drugi motyw stanowią motywy roślinne, ale z nie byle jakich roślin.


Czerwono-biała róża, tzw. Tudorów, jest symbolem Anglii. Trójlistna koniczyna symbolizuje oczywiście Irlandię, a narodowym kwiatkiem facetów w spódnicach jest oset szkocki i zazwyczaj te trzy symbole występowały na monetach. U schyłku starego systemu czyjeś serce musiało jednak zmięknąć, ponieważ i Walia doczekała się swojego symbolu – pora. Tak, ten szlachetny kuzyn cebuli jest narodową rośliną Walijczyków.


Wracając do florena, pojawił się on w roku 1849 i jak na brytyjskie standardy był monetą dosyć młodą (większość była o wiele starsza). Poza tym raczej niczym specjalnym się nie wyróżniał. Ewentualnie częstymi zmianami średnicy bitych monet, gdzie większość omawianych niemal zawsze miało te same wymiary.


Tzw. bezbożny floren (godless florin). Pierwsze floreny jakie bito w 1849 roku wywołały swego rodzaju szok, ponieważ awers pozbawiono, tradycyjnej dla brytyjskich monet, frazy DEI GRATIA – z łaski Bożej. Ponadto była to pierwsza od blisko dwóch wieków moneta, gdzie można było zobaczyć monarchę w koronie. Na rewersie motyw z tarcz herbowych i narodowych roślin, bez symboli Walii.


Floren z 1953 roku. Na awersie Elżbieta II w wieńcu laurowym i fraza – ELIZABETH II DEI GRATIA BRITT: OMN: REGINA – Elżbieta II z łaski Bożej królowa wszystkich Brytyjczyków. Na rewersie motyw roślinny z róży, ostów, koniczyn i porów.

Jak już mowa o większych nominałach, to słowo większy zdecydowanie pasuje do korony (crown). Nie tylko ze względu na wartość całych pięciu szylingów, ale i na sam rozmiar monety, która posiadała aż 38 mm średnicy. Czyniło to ją wówczas największą monetą obiegową w Brytanii i przypominała wymiarem dolara (dollar), którego mianem czasami potocznie ją nazywano. Korony pierwotnie wytwarzano ze srebra. Tak samo zresztą jak półkorony (half crown) o wartości 2 szylingów i 6 pensów. Jeśli chodzi o rewersy, to na półkoronach niemal zawsze znajdowały się ówczesne herby Zjednoczonego Królestwa, a na koronach najczęściej można było zobaczyć św. Jerzego ze smokiem, takiego samego jak na suwerenie.


Korona z 1935 roku. Na rewersie znajduje się nowa wersja św. Jerzego walczącego ze smokiem w stylu art déco. Jak można się domyślać, zmiana ta spotkała się ze sporą krytyką. Sam król Jerzy V skomentował wygląd św. Jerzego jako cholernie złego jeźdźca - „a damned bad rider”. Więcej nie bito monet z tym rewersem.


Korona z 1965 roku. Były to ostatnie korony przeznaczone do obiegu. Zostały wybite na pamiątkę Churchilla w roku jego śmierci. Jego podobiznę umieszczono na rewersie i były to pierwsze brytyjskie monety, na których upamiętniono osobę nie będącą monarchą.

Najwyższa pora przejść do monet pensowych. W normalnym obiegu występowało kilka nominałów. Sześciopensówka (sixpense), która była kolejną pierwotnie srebrną monetą i w sumie ciężko napisać o niej coś ciekawego. Ewentualnie, że jej potoczna nazwa tanner dosłownie oznacza garbarza, ale raczej można to tłumaczyć jako zaskórniak. Pozostałymi monetami były pens (penny), potoczne zwany miedziakiem (copper), oraz półpens (halfpenny), które były już bite w miedzi, a od 1860 w brązie.

Rewers rzymskiej sestercji z czasów panowania cesarza Hadriana.

Co robi tu sestercja, kiedy mowa o monetach brytyjskich? Pojawia się, ponieważ to właśnie z rzymskich monet pochodzą najstarsze wizerunki personifikacji Brytanii. To właśnie tzw. Britannia stanowiła chyba najdłużej i najczęściej pojawiający się motyw na monetach brytyjskich. Można ją było podziwiać na rewersie praktycznie każdego pensa, a także na półpensie. Na półpensie została ona zastąpiona w 1937 roku okrętem Golden Hind – galeonie, z którym Francis Drake opłynął świat.


Po lewej rewers pensa z Britannią, a po prawej Golden Hind na półpensie. Na grafice nie uwzględniono różnicy wymiarów monet. Pens miał 31 mm średnicy, a półpens 25,5 mm.

No tak, bym zapomniał. Istniała jeszcze trzypensówka (threepence). Do 1946 bito ją w srebrze, a od 1937 w niklobrązie... Nie, to nie błąd. W latach 1937-1946 wytwarzano je w obu stopach. Ta z niklobrązu miała dodatkowo kształt dwunastościanu i była jedyną nie okrągłą monetą.


U góry trzypensówka z niklobrązu z zawciągiem pospolitym na rewersie. Jego angielska nazwa thrift oznacza również oszczędność. Niżej trzypensówka srebrna, a na jej rewersie róża Tudorów z tarczą św. Jerzego.

Mogłoby się wydawać, że to już koniec, że pens był najniższą jednostką walutową i już sama moneta półpensowa nie do końca miała rację bytu. Na szczęście rodacy Jasia Fasoli niezbyt się tym przejmowali i stworzyli będące w obiegu aż do 1956 roku farthingi.


Farthing (farthing) był monetą o wartości 1/4 pensa i podobnie jak on wytwarzany był najpierw z miedzi, następnie z brązu. Jednak i na farthingu nie kończymy. Co prawda krótko i na potrzeby obiegu w Malcie czy Cejlonie, ale jednak, bito jeszcze monety o wartości 1/2, 1/3 oraz 1/4 farthinga. To właśnie tzw. ćwierć farthing (quarter farthing) o wartości 1/3840 funta i średnicy 13,5 mm (o 2 mm mniej od naszego groszaka) zasługuje na miano najmniejszej monety poprzedniego systemu.


Po lewej farthing z czyżykiem na rewersie – w 1937 zastąpił on wcześniej używany wizerunek Britannii. Po prawej ćwierć farthing z typowym rewersem dla nominałów poniżej jednego farthinga i niektórych innych monet używanych za panowania królowej Wiktorii. Proporcje niestety niezachowane. Farthing miał 20,2 mm i był oczywiście większy.

Jak widać, dawny system był nieźle popieprzony. Aż strach myśleć jak musiała wyglądać zwykła wyprawa do sklepu... O dziwo łatwo. Ceny podawano w funtach, szylingach i pensach. A co z wartościami mniejszymi od pensa? Używano ułamków naturalnych. Istniały dwie popularne formy zapisu ceny. Pierwsza wyglądała np. tak 1/8/- i oznaczała 1 funta, 8 szylingów i 0 pensów. Druga wykorzystywała odpowiadające im symbole. Charakterystyczne £ dla funta, s dla szylinga oraz d dla pensa. Pierwszy z nich pochodzi od łacińskiego LIBRAE oznaczającego funta (wagowego). Z kolei dawny symbol pensa (obecny to p) i szylinga pochodzą od nazw rzymskich monet: DENARIUS – srebrnej i SOLIDUS – złotej. No tak, co z gwineami? Tu wielkiej filozofii nie było i używano symbolu g lub gn.


Wszystko ma swój początek, pieniądze też. Chociaż większość z tych omawianych była znana już wcześniej, można uznać, że sam system narodził się wraz z wielką reformą monetarną (great recoinage) w 1816 roku. Szmat czasu pełen wielu zmian w brytyjskiej walucie, którą mam nadzieję dobrze przybliżyłem. A wiecie co? Jakby chcieć być dokładnym, to i tak nie byłby koniec. Wystarczy dodać sytuację w koloniach, monety okazjonalne oraz wszystkie te będące w obiegu przez krótką chwilę i mamy prawdziwą niekończącą się opowieść. Nie powinno nas zatem dziwić, że w pewnym momencie niektórzy po prostu się wkurzyli i postanowili uprościć swój system. Trzeba jednak przyznać, że ten wcześniejszy miał w sobie coś magicznego i wraz z decymalizacją świat stał się nieco nudniejszym miejscem.


Oglądany: 42689x | Komentarzy: 74 | Okejek: 232 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało