Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Dżinsy - historia tanich robotniczych spodni, które każdy z nas nosi na tyłku

130 100  
291   85  
To jeden z najważniejszych elementów zarówno męskiej, jak i żeńskiej garderoby. Pewnie masz je na sobie podczas czytania tych słów. Mimo że od czasu powstania tych spodni minęło prawie 150 lat, dżinsy nadal mają się dobrze i nic nie wskazuje na to, że moda na nie miałaby kiedykolwiek minąć.

Włoskie korzenie „amerykańskiego wynalazku”

Materiał, z którego uszyte są znane nam wszystkim spodnie, to odmiana bawełny o skośnym splocie. Był on produkowany jeszcze długie wieki zanim wykorzystano go do masowego wyrobu portek. Na niektórych z francuskich renesansowych obrazów można podziwiać przedstawicieli najniższej klasy ubranych w szaty wykonane z dżinsu.




Do XVII wieku włoskie miasto Genua stało się prawdziwym tekstylnym potentatem wyspecjalizowanym w produkcji tego właśnie materiału. A był on mocny, odporny na uszkodzenia i przede wszystkim – tani. To dlatego najczęściej sięgali po ten wyrób robotnicy z północnej, zindustrializowanej części Włoch. Potencjał dżinsu dostrzegli też marynarze, którzy za pomocą płócien z tego surowca zabezpieczali cenne towary podczas dalekomorskich podróży.
A skąd ta nazwa? Jak już wspomniałem, Genua była miejscem, gdzie dżins był fabrykowany. Otóż anglojęzyczni kupcy najprawdopodobniej skorzystali z francuskiej nazwy tego miasta, czyli „Gênes”. Brzmi podobnie, prawda?

Levi Strauss - ojciec dżinsów


Levi Strauss był niemieckim Żydem, który w wieku osiemnastu lat przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Dwa lata później młodzieniec odkrył w sobie talent do interesu i postanowił wraz ze swoją rodziną otworzyć firmę zajmującą się hurtowym obrotem rożnymi towarami. Jako że Levi miał dostęp do wielkich bel różnego rodzaju materiałów, zaczął eksperymentować z jego wykorzystaniem.


Pierwszym pobocznym biznesem młodego Straussa były szyte na jego zlecenie namioty. Dopiero dobrych parę lat później Levi dostał list od niejakiego Jacoba Davisa – litewskiego krawca mieszkającego w USA. Davis proponował biznesmenowi ubicie interesu. Miał on bowiem doskonały pomysł – chciał opatentować robocze spodnie, które byłyby dodatkowo wzmacniane nitami w najbardziej narażonych na uszkodzenia miejscach.




Strauss, który miał przecież praktycznie nieograniczony dostęp do rożnego rodzaju produktów tekstylnych, zgodził się na współpracę z Davisem. Panowie długo eksperymentowali, zanim doszli do wniosku, że to importowany z Francji dżins najlepiej spełni się w tej roli.


Czemu niebieskie?

W spodniach Straussa i Davisa pracować mieli robotnicy, poszukiwacze złota i hodowcy bydła. Pewne więc było, że portki nie unikną kontaktu z brudem. Farbowanie materiału na jasne kolory mijało się z celem. Idealnym rozwiązaniem okazało się indygo – ciemnobłękitny, naturalny barwnik pozyskiwany z liści pewnej indyjskiej rośliny.


Spodnie w tym kolorze nawet mocno zabrudzone nie robiły złego wrażenia. Przynajmniej z daleka. Levi i Jacob uznali więc, że ich produkt będzie miał tę właśnie, a nie inną barwę.
Obecnie wykorzystuje się syntetyczny, tańszy rodzaj indygo. Rocznie do barwienia dżinsu wykorzystuje się 20 tysięcy ton tej substancji. Mało? No, cóż – wystarczy zaledwie kilka jej gramów, aby uzyskać zamierzony efekt. A większość z przeszło miliarda dżinsów sprzedawanych rocznie na całym świecie ma przecież ten właśnie kolor.
Warto też dodać, że spodnie tej firmy charakteryzują się też ściegami z pomarańczowych nici.


Zamek błyskawiczny – ułatwienie dla kobiet

Przez pierwsze dekady robotnicze spodnie zapinane były za pomocą guzików, jednak zaraz po II wojnie światowej producenci dżinsów postanowili wyjść naprzeciw potrzebom kobiet pracujących na ranczach położonych na wschodnim wybrzeżu USA. Te, jak się okazuje, od lat ciężko tyrały w męskich portkach. Panie zaczęły się skarżyć. A czemu te spodnie mają taki brzydki krój? No i ten kolor jakiś taki mdły. A guziki? Skandal! Zamek błyskawiczny wynaleziono przecież jeszcze w połowie XIX wieku! Aby nieco uspokoić oburzone panie, zaczęto produkować kobiece spodnie zaopatrzone we wspomniany wynalazek. Życie od razu stało się łatwiejsze.


Będąc przy zamkach błyskawicznych, trzeba też wspomnieć o pewnym szczególe. Pewnie zauważyliście, że bardzo często na suwakach widnieją literki YKK. To nazwa japońskiej firmy, która po II Wojnie Światowej rozpoczęła produkcję tego typu zapięć. W tym momencie jest to absolutny potentat tej branży i panuje nad 90% światowego rynku! Firma ma 70 zakładów na całym świecie, a w samej fabryce znajdującej się w Georgii dziennie "trzaska się" 7 milionów zamków błyskawicznych!


Dżins – symbol amerykańskiego buntu

W latach 50., kiedy to dżinsy w dalszym ciągu utożsamiane były z klasą robotniczą i biedotą, zabraniano wchodzenia w takich portkach do szkół, teatrów i restauracji. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, młodzi ludzie na przekór wszystkim zaczęli coraz chętniej sięgać po takie spodnie. Dżinsy stały się prawdziwym symbolem rebelii po tym, jak paradował w nich sam James Dean w filmie „Buntownik bez powodu”. Dekadę później na charakterystyczne robocze spodnie patrzono już nieco łaskawszym okiem, a w latach 70. dżinsy stały się obowiązkowym elementem amerykańskiej mody.


Trzeba jednak dodać, że moda na dżinsy pojawiła się już w czasie II Wojny Światowej. I to wcale nie w Stanach Zjednoczonych, ale w Europie. Stacjonujący w europejskich miastach amerykańscy żołnierze zakładali te wyjątkowo praktyczne spodnie w chwilach wolnych od służby.


Śmierć za spodnie

Symbol buntu i zepsutej amerykańskiej młodzieży był oczywiście czymś absolutnie niedopuszczalnym w Związku Radzieckim. W 1957 roku, kiedy to w Moskwie odbył się Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, charakterystyczne spodnie nagle stały się prawdziwą metaforą wszystkiego tego, czego na wschodzie ludziom brakowało. Głównie zaś – wolności. Radzieckie władze nie tylko szykanowały ludzi, którzy odważali się włożyć na siebie ten symbol kapitalistycznej degrengolady. Młodzi ludzie, którzy jakimś cudem weszli w posiadanie dżinsów byli wyrzucani ze studiów, a za rządowe pieniądze ruszyła nawet potężna maszyna propagandowa mająca na celu zniechęcić młodzież do noszenia zagranicznych ciuchów.
W praktyce jedynymi ludźmi, którzy mogli sobie paradować w dżinsach byli marynarze, piloci i dzieciaki radzieckich dygnitarzy.
Zapotrzebowanie na te spodnie było jednak tak duże, że rozwinął się podziemny rynek dżinsowych „przemytników”, którzy przez władzę traktowani byli niczym najgorsi kryminaliści działający na niekorzyść Związku Radzieckiego. Handlarze często rozliczali się ze swoimi klientami w barterze, a wielu ze współczesnych rosyjskich milionerów zaczynało swoją karierę od obrotu zakazanymi spodniami. W 1971 roku dwóch „przemytników” - Rokotow i Faibiszenko zostało skazanych na śmierć. Jednym z zarzutów był właśnie handel tym zakazanym towarem. Dopiero w latach 80. rosyjski rynek podbili lokalni producenci dżinsów.


Dżinsy a seksowne tyłeczki

Każdy facet stwierdzi, że widok kobiecych krągłości w opinających się na ciele dżinsach jest wyjątkowo miły dla oka. Cóż, gdyby nawet najseksowniejsza przedstawicielka płci pięknej włożyła na siebie prawdziwe robocze spodnie produkowane na przełomie XIX i XX wieku to wyglądałaby niczym baba w worku.


To, za co tak bardzo lubimy damskie jeansy zwie się spandexem. Jest to syntetyczne elastyczne włókno, które po odpowiednim zmieszaniu z bawełną daje efekt elastyczności.


Skoro robocze pantalony amerykańskich chłopów stały się symbolem buntu, wolności i seksu, to może za parę lat ten sam los czeka nasze poczciwe gumofilce?


A na koniec poczujcie przyjemny swąd lat 90. :)

https://www.youtube.com/watch?v=uIN48CE6L_I
2

Oglądany: 130100x | Komentarzy: 85 | Okejek: 291 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało