Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Absurdalnie złe pomysły na biznes (które jakimś cudem odniosły sukces)

266 045  
614   54  
Strach. Największy sukinsyn, z jakim mamy do czynienia przez całe życie. To on sprawia, że doskonałe pomysły na biznes, które przychodzą nam do głowy w stanie upojenia alkoholowo-ziołowego, są przez nas odrzucane kiedy tylko wróci nam względna trzeźwość. Boimy się, że głupoty, które wykwitły nam pod czerepem nie mają szans na osiągnięcie nawet cienia sukcesu. Zanim jednak pozwolisz swemu racjonalnemu umysłowi dojść do głosu, poznaj ludzi, którzy na idiotycznych pomysłach zrobili naprawdę spore pieniądze.

Kup pan kamień!

Uważasz, że największym, a jednocześnie bardzo dochodowym wałkiem, jaki można było kiedykolwiek zrobić jest wciskanie ludziom kranówy w butelkach? Najwyraźniej z podobnego założenia wyszedł Gary Dahl - Amerykanin, który w latach 70. wprowadził na rynek produkt, który moglibyśmy nazwać „kamiennymi pupilkami”. „Pet rock” to nic innego, jak najzwyklejszy w świecie kamień, sprzedawany w ładnym pudełku (z dziurkami, coby się biedak nie udusił...) Dahl wpadł na ten pomysł po wysłuchaniu znajomych, którzy notorycznie narzekali na swych czworonożnych kompanów.
Kamień nie wymaga karmienia ani wyprowadzania na spacer. Nie psoci i nie usiłuje odbywać stosunków seksualnych z twoją nogą. Oprócz tego lepiej niż jakiekolwiek inne „zwierzątko” wykonuje komendę „zostań”.
W ciągu dwóch miesięcy Dahl sprzedał półtora miliona kamieni i został milionerem.


Okulary dla grubasów

Uważasz, że noszenie okularów słonecznych upodabnia cię do Neo z „Matriksa”, ale rozmiar twej głowy sprawia, że znalezienie wystarczająco szerokich pingli graniczy niemalże z cudem? Spokojnie - nie jesteś sam. Problem tego typu miał też Rico Elmore - kawał faceta z łbem wielkości dorodnego arbuza. Po niekończących się poszukiwaniach odpowiedniego rozmiaru, gość ten uznał, że całkiem przypadkiem znalazł rynkowa lukę. Zakasał więc rękawy i w zaciszu swojego pokoju zaczął projektować własną, przeznaczoną dla „obłogłowych” grubasów wersję przeciwsłonecznych bryli.
Po dwóch latach pracy pierwsza partia limitowanej edycji produktu nazwanego „Fatheadz” podbiła amerykański rynek. Okazało się, że zapotrzebowanie na okulary w wersji XXXL jest tak duże, że Elmore nie tylko w szybkim czasie stał się człowiekiem bardzo zamożnym, ale i podpisał długoterminową umowę ze znaną siecią sklepów - Walmart.


Skok w bok jeszcze nigdy nie był tak prosty

„Życie jest krótkie. Wdaj się w romans.” - mówi baner reklamowy strony internetowej „AshleyMadison.com”. Już się domyślacie, co to za strona? To na pozór zwykły serwis randkowy. Jednak w odróżnieniu od setek innych tego typu portali, ten skierowany jest tylko i wyłącznie do żonatych mężczyzn i zamężnych pań.


Na pomysł stworzenia tej jawnie nakłaniającej do grzechu strony wpadł pewien adwokat - Noel Biderman. Pewnie się nie spodziewał, jak bardzo jego zły do szpiku kości plan spodoba się marzącym o przelotnym skoku w bok parom. Obecnie z serwisu korzystają już przeszło 22 miliony osób z 30 krajów świata.


Jak zarobić na własnej babci?

Jak wiadomo, babcie mają do siebie to, że (najczęściej) świetnie gotują i lubią kulinarnymi frykasami przekarmiać swe pucułowate wnuczęta. Na szczęście nie każdy wnuczek nastawiony jest tylko i wyłącznie na konsumpcję. Pochodzący ze Szkocji Fraser Doherty pociągnął babcię za język i zdobył jej przepisy na... dżemy.


Korzystając z tego skarbu, chłopak sam zaczął przygotowywać przetwory, a następnie sprzedawać je za pośrednictwem swojej internetowej strony SuperJam.co.uk. Popyt na produkty babci Frasera jest olbrzymi - rocznie firma sprzedaje 500 tysięcy słoików dżemu, co stanowi ok. 10% rynku przetworów w Wielkiej Brytanii.


Święcony tusz

Kto by nie chciał drukować dokumentów za pomocą drukarki zaopatrzonej w poświęcony papieską ręką tusz? Niestety, takiego produktu szybko na rynku nie znajdziemy. Za to można skorzystać z oferty firmy „LaserMonks”, prowadzonej przez gromadkę sympatycznych duchownych. Braciszkowie cystersi mieszkają w klasztorze położonym w amerykańskim miasteczku Monroe i od czasu, kiedy skończył się czarny tusz w ich drukarce, co podsunęło im do głowy pomysł na biznes, zajmują się recyclingiem używanych kartridżów. Mimo że firm tego typu są tysiące, z jakiegoś powodu ludzie chętnie kupują produkty oferowane przez rozmodlone towarzystwo.


Pierd wart majątek

No, dobra. Pewne pomysły są po prostu skrajnie głupie. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że nasz glob zamieszkany jest przez całkiem sporą liczbę ludzi o inteligencji chomika, trudno dziwić się, że nawet najbardziej idiotyczny pomysł na biznes okazuje się olbrzymim hitem. Tak jak na przykład smartfonowa aplikacja iFart. Jej funkcja sprowadza się do emitowania różnego rodzaju pierdnięć, opcjonalnie - do nagrywania własnych bąków i „wysyłania” ich do znajomych. Apka kosztuje jednego dolara. Czy ktoś chciałby płacić za takie coś? Ależ jak najbardziej! Program został zakupiony przez setki tysięcy osób, zapewniając jego twórcom całkiem pokaźną ilość gotówki...


Produkt, który na pewno znasz

A na koniec mała niespodzianka. Dawno, dawno temu, kiedy w sklepach z zabawkami można było kupić głównie tandetne figurki przedstawiające bohaterów Star Wars, a marzeniem każdego szczyla był rabunkowy napad na Pewex, na przykościelnych odpustach i straganach, oprócz kapiszonów, królowały małe, gumowe ośmiornice. Zabawkę przyklejało się do szyby i obserwowało jej walkę z grawitacją - wydawać by się mogło, że ośmiornica, niczym żywe zwierzę, spełza na dół.


Mało kto wie, że za tym obślizgłym głowonogiem stoi całkiem ciekawa historia.
Japończyk Ken Hakuta, który wraz z zoną i dziećmi mieszkał w USA, pewnego dnia odebrał przesyłkę od swojej mamy. Oprócz listu, w paczce znajdowała się chińska zabawka - mała ośmiornica, znana w Japonii pod nazwą „Tako”. Miał być to wprawdzie prezent dla wnucząt, ale prawdziwą radość z tego gumowego „wynalazku” miał ich ojciec.
Ken uznał, że produkt ten pozwoli mu zarobić miliony. W 1983 roku mężczyzna kupił więc do niego prawa. Zapłacił wówczas 5 tysięcy dolarów. Sprowadził do USA olbrzymie ilości tych gadżetów i zaczął je sprzedawać jako „Wacky WallWalkers”. Produktem zainteresowały się chyba wszystkie sklepy z zabawkami w USA. W ciągu kilku miesięcy sprzedano 240 milionów ośmiornic, za które Ken zgarnął coś koło 80 milionów dolców.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
10

Oglądany: 266045x | Komentarzy: 54 | Okejek: 614 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało