Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Łelkom tu Hiszpania

14 993  
5   13  
Wejdź na stronkę Dariusza Wójcika!Hiszpania... Ehhh pizza, spaghetti... No tak nam się przynajmniej wydawało dopóki nie otrzymaliśmy korespondencji z podróży do tego kraju od naszego znajomego globetrottera. Oto jak tam dotrzeć i co może nas spotkać w tym pięknym kraju: 

         Hiszpania kraj byków, toreadorów i Hiszpanów. Jak zwykle z profesjonalną pieczołowitością przygotowuję się do podróży. Od dwóch tygodni jem wyłącznie wołowinę i piję zacne wino marki "Bycza krew". I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ostatnia puszka "Byczków w oleju". To zielone to nie była ikra. Tak przynajmniej tłumaczyli mi potem w szpitalu.
        Dość szybko wyszedłem ze śpiączki, a dzięki niej byłem wypoczęty i pełen pomysłów. W obcym kraju bardzo ważny jest pierwszy kontakt, dlatego na wszelki wypadek uzbroiłem się w prezenty, pod postacią setek fotosów naszych krów i byków.

        Ze środkiem lokomocji nie miałem kłopotu. Podczas fotografowania tirów z krowami zaaferowany nie zauważyłem pędzącej w moim kierunku ciężarówki. Tir potrącił mnie na tyle szczęśliwie, że wpadając pod koła zaczepiłem się o tylną oś. Ciężarówka dowiozła mnie aż do samej Hiszpanii. Oczywiście straciłem plecak i wszystkie pieniądze. Nic to! Został mi aparat i setki fotek naszego bydła.

        Ponieważ dość szybko dotarłem do celu, poszedłem za ciosem i od razu udałem się na rekonesans. Jednak mój pierwszy kontakt z tubylcami nie należał do najszczęśliwszych. Podbiegłszy do pierwszego napotkanego Hiszpana i pokrzykując radośnie "O’le!" pokazałem mu zdjęcie najładniejszej krowy, jaką tylko miałem w zbiorach. Gdy sprał mnie po pysku wciąż nie wierzyłem, że mój misterny plan pierwszego kontaktu nie wypalił. Ale w sumie, nawet u nas nie powinno się zatrzymywać księdza, który prowadzi kondukt pogrzebowy. Nic to!

        Być w Hiszpanii i nie widzieć walki byków to jak być w Krakowie i nie widzieć syrenki, czy jakoś tak. Minąłem właśnie drogowskaz "Corrida 24 h open", brzmi swojsko. Intuicja mnie nie myliła w mieście odbywają się właśnie walki. Niestety nie miałem już pieniędzy, ale od czego mój polski zmysł organizacji! Postanowiłem przekraść się na arenę przez stajnie. Mijałem już ostatnie zagrody, gdy nagle lunął deszcz. Na szczęście miałem swoją przeciwdeszczową pelerynkę. Pamiętam tylko, jak narzuciłem ją na siebie, później zagłuszył wszystko ryk byków, wtórowały mu pękające deski ogrodzenia, następnie dwieście rozjuszonych zwierząt ruszyło w miasto. O tym oraz o fakcie, że przez moją czerwoną pelerynkę stałem się wrogiem publicznym numer jeden w Hiszpanii, dowiedziałem się z gazet.

        Droga redakcjo, już trzeci miesiąc ukrywam się w kanałach. Proszę wyciągnijcie mnie stąd, a obiecuję, że już nigdzie więcej nie pojadę.

Wasz podróżujący korespondent

--
Tekst i rysunek: Dariusz Wójcik
Strona autora: https://www.art-gallery.pl/


Oglądany: 14993x | Komentarzy: 13 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało