Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Survival dla emigrującego Polaka

35 778  
206   41  
Wejdź do Monster GaleriiNiezbyt odległe to czasy, gdy na wszystkie czynności było określenie "załatwić". Powoli odchodzi to w zapomnienie, ale polski sport narodowy, czyli jak dostać najwięcej za jak najmniej znakomicie kultywowany jest na obczyźnie...

Pan Roman wyliczył, że wystarczy mu, jak w Ameryce zje raz dziennie. Najlepiej w restauracji smorgasbord, gdzie można podchodzić tyle razy, ile dusza zapragnie. Chodził tam o czwartej po południu. Od rana dobrze go już głód przycisnął. A jak się nieźle naje, to dociągnie do nocy.
Plan był doskonały. Niestety, pan Roman pewnego razu przedawkował. Zamiast zwyczajowych dwóch, wrąbał trzy golonki. Poprawił kapustą i plackami ziemniaczanymi ze śmietaną. Do tego sałatka z kiszonej kapusty (witamina C), galaretka z drobiu (dobra na stawy) i pół talerza ruskich pierogów (jeszcze w wojsku polubił). Na koniec poszedł deser - banan, jabłko, galaretka owocowa i sernik. Pan Roman z trudem wstał od stołu. Chciał beknąć, jak zawsze. Zamiast beknięcia poszedł paw-rekordzista, wypłaszając pół sali. Od tego czasu pan Roman ma zakaz wstępu do knajpy. Dalej jednak kombinuje, jakby tu jeść raz dziennie. Albo najlepiej - wcale.

***

Pan Zenek jeździ z Chicago do Wisconsin po papierosy. Wyczaił, że tam w jednym miejscu jest taniej. Nic to, że podróż zabiera mu kilka godzin i parę galonów paliwa, nie mówiąc o zarywaniu niedzielnego wypoczynku.
Najważniejsza jest świadomość, że zrobiło się dil.

***

Pan Adaś czujnie wykrył nieprawdopodobny sejl. Było to z pół roku temu. Do dziś chodzi w damskich figach, bo sprzedawali pięć par za dwa dolary. Najpierw miał wysłać żonie do Białegostoku, ale jakoś tak przymierzył i zostało. Nawet lepsze, niż slipy.

***

Pan Czesio często grzebał w samochodzie. Nie to, żeby się znał czy lubił, ale zawsze taniej wychodziło, niż wlec bryke do szapy. Skończyło się, gdy mu kap dał solidny mandat za spuszczanie oleju na ulicy. W sumie - nie opłaciło się. Ale i tak czasami pan Czesio jeszcze olej wymieni. Z tym, ze już nie na głównym stricie.

***

Pani Maria też należy do oszczędnych. W Ameryce, wiadomo, pieniądze nie rosną na drzewach. Dlatego pani Maria uwielbia zakupy w Aldi. Taniej to już chyba tylko w Bangladeszu... Np. takie ciasteczka, jak pierniki, z białą masą pośrodku. Tanie, dobre. Można trzymać, trzymać i nic... Raz, przy świątecznym sprzątaniu znalazła opakowanie ciasteczek za kredensem.
Kupione dwa lata wcześniej do paczki. I co? Dobre były. Jak świeże. W środku łój taki, ze nalot nuklearny przetrzyma.

***

Pani Zosia lubi robić zakupy w dobrych sklepach. Znaczy się w Jewelu i Dominic's. Ale nie w dzielnicach dla biedoty, tylko tych lepszych. Koniecznie przed południem, w weekendy. Wtedy wykładają dla klientów samples. Czyli próbki. A to kawę, a to parówkę, grzankę, serek, soczek, jogurt albo ciastko. Jak tak człowiek ze trzy razy po sklepie obróci, trochę podje. A bywa, ze w monopolowym dadzą skosztować rumu lub inszej gorzały. Niewiele, w kubeczku, lecz zawsze cos... No i kupować niczego człowiek nie musi.

***

Pani Danusia lubi wybrać się do lepszej drogerii. Też nic nie kupuje. Ale za to po wyjściu pachnie jak Królewna Śnieżka. Przecież psiknąć zapachem na spróbowanie każdemu wolno.

***

Pan Janek specjalizuje się w innej dziedzinie. Owoce! Idzie do warzywniaka. Bierze koszyk, wkłada tam kistkę bananów za 1,25 dolara. A potem chodzi wokół i kosztuje towar. Tu skubnie kilka winogronek, tam nadgryzie śliwkę. Gdzie indziej brzoskwinie. Potem poprosi o spróbowanie sera albo szynki. Po plasterku. Nie kupi, bo mu nie smakuje. Jak właściciel akurat przez kamerę nie patrzy, można się całkiem dobrze najeść. Szkoda tylko, ze ziemniaki nie wchodzą na surowo...

***

Pan Eryk wpadł na pomysł, by latem oszczędzić na... wodzie. Mieszkał w kołchozie, czyli z innymi wakacjuszami. Doszli do wniosku, że latem, zamiast korzystać z kranu, taniej będzie myć się i kąpać pod ulicznym hydrantem. Jakby co, to będą udawali, że gorąco i taka zabawa. Gdy zabawa zaczęła się jednak powtarzać, sąsiad-Amerykanin zadzwonił po policję. Zgarnęła trzech. Nie chcieli uwierzyć, ze starsi już faceci baraszkują jak dzieci. Dobrze, że nie wlepili mandatu za obnażanie się.

***

Pani Basia specjalizuje się w używaniu i oddawaniu rzeczy świeżo kupionych. W wielu sklepach nikt nie pyta o nic. Wystarczy pokazać rachunek i oddać rzecz. Nawet ździebko zużytą. W ten sposób pani Basia używała kilku wózków dziecięcych, sprzęt sportowy, o lepszych sukienkach nie mówiąc. Tylko ci cholerni Amerykanie, pościeli nie chcieli przyjąć z powrotem. No i jak w takim oszukańczym kraju wytrzymać?!

***

Pan Zdzisław, zwolennik mocnego męskiego ciała, jest zapalonym bywalcem health-clubów. Ale wyznaje tez zasadę, ze każda inwestycja musi się zwrócić. Skoro płaci miesięcznie po 18 dolarów, trzeba wyjść na swoje. Po skończonych ćwiczeniach pan Zdzisław pompuje szampon i mydło do przyniesionej ze sobą butelki. Czasem uda się wziąć opakowanie chusteczek higienicznych. Innym razem - papier toaletowy. Czasem ręcznik, dwa... Drobiazgi, ale jak człowiek dzień w dzień przyoszczędzi, to się trochę nazbiera. Ważne jest tez psychiczne samopoczucie. Sama świadomość, że człowiek wyszedł na swoje, a może jest nawet do przodu, poprawia nastrój nie mniej, niż sztanga.


I chyba tylko z powodu takiej pomysłowości udaje się przywieźć z zagranicy grubszą kasę... A może by nie wyjeżdżać tylko na miejscu kombinować?


Oglądany: 35778x | Komentarzy: 41 | Okejek: 206 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało