Dziś o pracy domowej, pewnej imprezie, gadkach w szatni, znalezisku, dziwnym powitaniu oraz o doskonałym prezencie na święta.
Najważniejsze żeby się nie przemęczaćW niedzielne popołudnie zaczyna się w domu cotygodniowa walka, aby w końcu odrobił lekcje na poniedziałek. Maciek (7 lat) plany ma jednak inne, bo "chłopaki wyszli na dwór". Mówię więc, że ma jeszcze tylko ułożyć trzy zdania co robią zwierzęta i może iść. Za 14 sekund jest po robocie, wiec czytam zdania.
- Pies je.
- Kot śpi.
- Osa śni.
Można? Można.
by Jendrus34* * * * *
Uczestnictwo w imprezie
Siedzimy w kilka osób "na domówce". Jedna z koleżanek, zwykle dusza towarzystwa, dłuższy czas milczy i raczej wydaje się być nieobecna (pijana już? - może)...
- Czemu tak milczysz? - pytam, - masz dosyć, źle się czujesz?
- Ależ skąd! Ja tylko biernie uczestniczę w imprezie!
by piip* * * * *
Rozmowy w szatniLedwo wlazłem w robocie do szatni, a już za mną leci kumpel.
- Słuchaj Brogman. Mam sprawę. Już sprawdziłem twój grafik i mógłbyś się ze mną zamienić dyżurem. Ja wezmę ci 25, a ty mi Szczepana...
- Strasznie gejowsko to brzmi. Co to kur*a jest Szczepan? Twój Wacek?
- Ale ty jesteś głupi. Ja ci wezmę 25, a ty mi 26?
- Nie!
by brogman* * * * *
LaseczkiSiedzę sobie przy kompie oddany pracy bez reszty. Moje pacholę lat 4 rysuje obok zawzięcie, chociaż chore. Co jakiś czas rzuca do mnie jakąś myśl, na którą wystarczającą dla niego odpowiedzią jest zwykłe "yhy" , wszak robotą pochłonięty jestem. Nagle jednak usłyszałem pytanie. Pytanie na tyle ważne, że postanowiłem oderwać się od roboty i skupić na dziecku, które najwyraźniej miało jakiś prawdziwy problem. Na wszelki wypadek poprosiłem o powtórzenie.
-Tata, a prawda, że laseczki można tylko lizać i nic więcej? I na pewno nie można ich gryźć?
-No wiesz synu"- chciałem zacząć wykład, w końcu koło tematu laseczek obojętnie przejść nie można. Nawet mnie ucieszyło, że pierwsza męska rozmowa będzie.- Skąd ta pewność, że tylko lizać...? Moje myśli pomknęły szybko do przedszkola. No bo skąd to mógł przynieść? Potem pomyślałem sobie o pani Marysi z grupy maluchów. Trochę się rozmarzyłem i zacząłem zastanawiać, czy aby na pewno podgryzanie nie jest ok, w takie ucho np. Szybko jednak wziąłem się w garść, przypomniałem sobie o robocie, debecie i całej reszcie, znowu poczułem się sobą. Poza tym coś mi jednak nie grało, postanowiłem doprecyzować.
-Jakie laseczki?
-No te, co na choince* wiszą- padła odwiedź. Zerknąłem. Rzeczywiście, wiszą laseczki jakieś cukrowane takie.
"Oto jak nas biednych ludzi
rzeczywistość ze snu budzi"
* Jeśli kogoś dziwi obecność choinki już teraz: jak się słyszy od tygodnia, że ktoś marzy o choince i "nigdy w życiu" jej nie miał (ach ten móżdżek Kubusia Puchatka), to się dla prostoty takie fanaberie spełnia i jest spokój
by quetzalcoatl
* * * * *
A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.
Na zdrowie!
Siedzę na piwie w grupie ok. 10 osób. W pewnym momencie jedna dziewczyna podnosi się i żegna.
- Dlaczego tak szybko się zbierasz? - pada pytanie.
- Muszę lecieć, ciocia mi dziś umarła i obiecałam mamie, że pójdziemy do wujka.
- To dlaczego dziś piłaś? - zdziwienie na twarzach wszystkich.
- A to za zdrowie cioci.
by johny_r
* * * * *
Piłkarze
Grywam Ci ja sobie amatorsko w takiej regionalnej lidze piłki nożnej halowej. Końcówka sezonu, w dodatku sobota, więc zdarzyło się dziś, że jedna z drużyn, która grała mecz zaraz po moim, nie zebrała się w pełnym składzie. Piłka halowa jest sportem pięcioosobowym, każda ekipa zgłasza do ligi 16 osób, gdyż zagrać cały mecz bez zmian, to przeżycie, którego nie życzę nikomu. A z tej drużyny stawiły się dziś cztery osoby, w dodatku żadna z nich nie była bramkarzem...
Mecz mieli grać o pietruszkę, tym bardziej więc kibice i Ci piłkarze, którzy już grali, albo mieli grać później i zalegli na trybunach, spodziewali się, że przeciwnicy zachowają się po dżentelmeńsku i zgodzą się na grę czterech na czterech - byli i tak w uprzywilejowanej sytuacji, mieli zawodników do zmian i bramkarza.
Trybuny zaszemrały, kiedy okazało się, że przeciwnicy postawili ultimatum - albo gracie czterech na pięciu, albo walkower. Cóż było robić - czwórka "bohateiros" wybrała spomiędzy siebie bramkarza i mecz się rozpoczął. Wynik do przerwy - 1:1. Trybuny murem za drużyną w osłabieniu. Jako, że siedziałem tuż za ławką tej czwórki, to pod koniec przerwy dobiegło mnie hasło, które poprawiło mi nastrój na cały dzień. Wyobraźcie sobie:
Czterech chłopaków dyszy, łyka wodę, spoceni jak myszy, oddychają rękawami. Zmian żadnych, przed nimi perspektywa drugiej połowy. Sędzia gwizdkiem wzywa obie drużyny na boisko. Ich przypadkowy bramkarz - siłą rzeczy najmniej zmęczony - uśmiechnięty wstaje i rzecze do kumpli:
- To co? W tym samym składzie wychodzimy?
P.S. Mecz, niestety, przegrali. Nie mieli szans.
***
Drugi autentyk zdarzył się mojemu znajomemu. Od półtora roku, mimo młodego wieku grywał w pierwszym składzie drużyny z trzeciej ligi. W dodatku jako środkowy obrońca. Zgłosił się ostatnio do drugiego trenera drużyny i mówi mu, że na jakiś czas musi zrezygnować z gry.
Trener (po 30tce) w szoku, pyta:
- Ale dlaczego?
- Maturę mam w tym roku, nie mogę pogodzić gry w piłkę z nauką.
- A co ci treningi przeszkadzają w nauce? Bierz przykład ze mnie, też właśnie robię maturę.
by pablo_zdw
* * * * *
A jak zachowuje się teraz Twoja woda?
Mojego ojca - wracza - nawiedziła ostatnio pacjentka. Słusznego wieku staruszka, jednak nadzwyczaj żywotna, konkretna i... chętna (jak się okazało). Już wywiad lekarski sprawił, że ojcu kilka razy zarumieniło się lico, ale końcówka mało nie doprowadziła go do palpitacji serca. Mianowicie kobiecina na pożegnanie przytrzymała drżącą dłoń rodziciela, spojrzała mu głęboko w oczy i namiętnym głosem rzekła:
- Ehh, doktor, gdyby ja młodsza była... Jak ja w doktora wieku była to jak się podmywała to woda wrzała!
by bronxow10
I powracamy do autentyków teraźniejszych:* * * * *
Snickers
Stoję w kolejce do kasy w supermarkecie a przede mną stoi tatuś ze swoim synem, (jakieś 5 lat). Koło kas oczywiście słodycze, gumy do żucia i prezerwatywy... Chłopiec cały czas do taty:
- Ja chce Snickersa, tato kup mi Snickersa.. itd.
Stanowczy ojciec mówi ze nic więcej już nie dostanie bo był niegrzeczny cały dzień, a mały dalej swoje... KUP MI SNICKERSA!
Ojciec jednak był nieugięty, nagle syn podszedł pod prezerwatywy i pyta ojca donośnym głosem trzymając kilka paczek prezerwatyw wysoko w rękach:
- Tato, a co to jest?
Na to ojciec:
- To mówisz, że chcesz Snickersa?
by dante_90* * * * *
ZnaleziskoSiostrzeniec cioci jest niezwykle rezolutnym dzieckiem. Bawiąc się ze swoim bratem znalazł podkowę. Starą i zardzewiałą. Na jego nieszczęście nie mógł sobie przypomnieć słowa "podkowa", ale to nie stanęło na przeszkodzie wyjaśnienia nazwy znaleziska ciotce.
Ciocia:
- A co wy tam znaleźliście?
Młody:
- Noo, ten - kołpak dla konia!
by Mojnick999
* * * * *
Jak to w rodzinie
Mój teść prowadził kiedyś sklep ogólnospożywczy w małej miejscowości. W związku z tym zaopatrywał się w hurtowniach w większe ilości towaru, a skoro towaru były większe ilości to i przy kasie spędzało się więcej czasu i jakieś tam dialogi się nawiązywały.
Przy okazji jednej z takich rozmów wyszło, że zarówno mojemu teściowi jak i kasjerce mniej więcej w tym samym czasie urodzili się synowie. I tak co wizytę w hurtowni rozmawiali sobie jak tam się dzieci "chowają".
Po jakiejś dłuższej 2 -3 letniej przerwie, podczas której mój teść zaopatrywał się w innej hurtowni, wrócił do tej poprzedniej i akurat przyjechał po towar z moją obecną żoną, która miała wtedy ok 14 lat (mój szwagier jest od niej o 11 lat młodszy).
Tutaj mała informacja - mój teść oględnie mówiąc nie przejmuje się konwenansami jak ma zamiar zarzucić żarcikiem.
Kasjerka zauważyła starego znajomego i z odległości ok 10 metrów krzyczy:
- Dzień dobry! Dawno Pana nie było! Jak tam mały - rośnie?!
na co mój teść spojrzał na rozporek, pokiwał przecząco głową i odpowiedział ze smutkiem:
- Już nie rośnie...
Mojej żony ta historia nie bawi, za to teść zaśmiewa się do rozpuku, jak ktoś ją przypomni
by Gawlor* * * * *
Prezent na świętaSiedzę ze swym i dyskutujemy o tym kto komu co pod choinkę od gwiazdki/mikołaja/dziadka mroza podrzuci.
On: No weź powiedz co chcesz. Będzie mi łatwiej.
Ja: Łatwo jest Ci za każdym razem. Teraz coś wymyśl. Pomyśl sobie że kochasz mnie najmocniej na świecie, że to co od Ciebie dostanę będzie wyrazem najgłębszych uczuć w Tobie drzemiących...
On: To w takim razie chcę żebyś... (chwila zadumy)
Ja: no no, dobrze Ci idzie! co chcesz?
On: Żebyś na święta.... nie miała nic na sobie. O. Genialne. Ależ ja jestem pomysłowy.
by exult
Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk. |
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą