Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki z życia polskiego studenta

21 583  
5   13  
Wejdź do Monster GaleriiWrzesień to dla niektórych studentów czas bitew ostatniej szansy. Tym właśnie na osłodę proponujemy historyjki, które wszyscy późniejsi inżynierowie, lekarze czy prawnicy zapamiętują ze studiów na całe życie, w odróżnieniu od wiedzy wtłaczanej im przez wykładowców...

W dawnych latach na UMCS była afera z jednym z czarnoskórych studentów, z których jak wiadomo, cała brać drwiła na potęgę. Przed którymiś świętami, nasz Murzyn usiłował udusić kucharkę w stołówce. Groziło mu wywalenie, ale oczywiście odbyło się wcześniej wielkie przesłuchanie, aby ustalić motywy.
Okazało się, że stojąc w kolejce usłyszał, jak dwie kucharki rozmawiają o menu na święta i jedna planowała upiec murzynka.

* * *

Egzamin na filologię polską. Komisja pyta się panienki jakich zna współczesnych pisarzy polskich.
Dziewczę: Wharton!
Komisja chce odesłać pannę z kwitkiem, ale jeden z prof. nie daje za wygraną i drąży temat:
- Ale jest pani pewna, że Wharton to POLSKI pisarz???
- TAK, bo czytałam jego książki, a ja nie znam żadnych języków obcych.

* * *

Historia mojej mamy ze studiów. Wykład prowadzi jakiś typowy szowinista, co lubi niewybredne dowcipy na temat płci pięknej. Jedna dziewczyna wchodzi spóźniona, profesor:
- Co pani tak długo te majtki ubierała?
Ona:
- A kto by w czerwcu majtki nosił?

* * *

Na wydziale dziennikarstwa UW mieliśmy wykłady z retoryki i erystyki z moim ukochanym wykładowcą Markiem Kochanem. Jeden z wykładów dotyczył tzw.sposobów Schopenhauera. Owe sposoby dotyczą ogólnie tego, aby wygrać spór słowny z przeciwnikiem. Jeden ze sposobów to "zdenerwowanie przeciwnika". I tu pan Kochan podał następujący przykład: Gdyby ktoś w rozmowie z prezydentem Kwaśniewskim zwrócił się do niego "panie magistrze"...

* * *

Zajecia o 8:15 na SGGW... młody profesorek sprawdza liste obecnosci, jeden qmpel "zmęczonym" po libacji glosem odpowiada "jeeeestem". Psorek chce zaimponowac znajomoscią tematu:
- Ja wiem że najgorszy jest drugi dzien...
Na co koleś:
- Drugi będzie jutro...

* * *

Wydział Architektury PK. Zajęcia z budownictwa. Przegląd prac - projekt stropodachu. Laska pokazuje facetowi kalkę z rysunkiem i podpisem "Widok z góry".
Facet:
- Widok z jakiej góry? Z Zawratu?!
Laska:
- Panie profesorze, Zawrat jest przełęczą.

* * *

Kolega, na uzupełniających studiach magisterskich, zmuszony był zdawać prawo finansowe. Ze względu na przypadające dwa dni wcześniej popularne imieniny, był w stanie przyswoić tylko, co to jest budżet. Nie przejmował się jednak, bo pan doktor znany był z tego, że w każdym zestawie jest co najmniej jedno pytanie "budżetowe". Widział w tym swoją szansę. Wchodzi, daje indeks i siada. Egzaminator mówi:
- Nie będę pana pytał co to jest budżet, bo to akurat wszyscy dzisiaj wiecie.
Student prawie zasłabł, ale nadrabia miną. Pada właściwe pytanie:
- Słyszał pan coś o funduszach celowych?
- Oczywiście panie doktorze! eee... To jest... eee..., już mam na końcu języka! eee... zaraz powiem!
Doktor:
- Podpowiem panu. To jest na przykład to co chłopy muszą płacić.
Student przeprowadza szybkie myślowe kojarzenie: chłopy, chłopy - to musi być coś z wsią. Wydaje okrzyk: - Wiem! Wiem panie doktorze, chodzi o fundusz rolny!
Doktor: Niestety. O alimentacyjny.

* * *

Wykład z metodologii - pierwsze zajęcia, I rok. Mówi profesor - "co roku wybieram sobie ile osób ma u mnie oblać egzamin. Proszę się nie obawiać - już w połowie semestru wybrane osoby zorientują się, że to o nie chodzi i będą mogły przestać uczęszczać na zajęcia".

* * *

I rok Lądówki na PK. Wykład z algebry z panem Kondraciukiem. Od początku wykładu, tzn. od pół godziny Kondraciuk wyprowadza jakiś chory wzór czy dowód twierdzenia bazgrząc na tablicy. Przepisuje z zeszytu komentując na głos. Jest cicho, wszyscy przepisują. W pewnym momencie Kondraciuk odwraca się od tablicy i mówi - proszę wykreślić ostatnie 15 minut wykładu, bo mi się kartki skleiły.

* * *

W stołówce akademickiej w kolejce po obiad, stojący za mną Wietnamczyk, krzyczy na całe gardło do Marokańczyka , który próbował wkręcić się do przodu:
- Te, kolorowi, nie pcha sie!

* * *

c.d.n.



Oglądany: 21583x | Komentarzy: 13 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało