Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

8 przypadków, kiedy BBC musiało przepraszać za Top Gear

264 659  
1493   64  
Programy o motoryzacji mają to do siebie, że im mniej w nich motoryzacji, tym lepszą cieszą się oglądalnością. Nie byłoby sukcesu Top Gear, gdyby nie kontrowersje, które wywołują niewyparzone gęby prowadzących. Oto 8 ciekawych "wpadek", z których BBC musiało gęsto się tłumaczyć.

Jeden Jaguar mniej


W zasadzie już od samego początku było wiadomo, że Top Gear nie będzie zwykłym programem motoryzacyjnym. Producenci i prowadzący mieli znacznie większe aspiracje niż dotarcie do wszystkich pięciu widzów zainteresowanych spalaniem i emisją zanieczyszczeń. Ale charakter TG po raz pierwszy prawdziwie dał o sobie znać w 4 odcinku drugiego sezonu, kiedy w ręce ekipy trafił Jaguar C-Type wyceniany na ni mniej, ni więcej milion funtów. Ciekawe, czy kiedy Adrian Hamilton, właściciel auta, prosił, by "nie oszczędzać Jaguara", wiedział, że oznaczać to będzie jego... zniszczenie. Gwoli ścisłości: ucierpiało sprzęgło i układ kierowniczy.

Jedno drzewo, jedna krowa


W angielskim Somerset życie toczy się tak powoli, że ludziom wystarcza czasu nawet na to, by obserwować drzewa, a emocji jest tak niewiele, że zniszczenie jednego z nich było szokiem dla mieszkańców. Naprędce powołana komisja śledcza podejrzewała wypadek lub wandalizm i... w zasadzie niewiele się pomyliła. Tajemnicę rozwiał 3 odcinek piątego sezonu Top Gear, w którym Clarkson postanowił sprawdzić, kto w pojedynku Toyota Hilux vs drzewo poradzi sobie lepiej. Drzewo przegrało. BBC również - musiało zapłacić odszkodowanie.

Obrońcy natury generalnie nie przepadają za Top Gear, czemu wyraz dali także po emisji odcinka, w którym Clarkson woził na dachu Camaro zdechłą krowę. BBC długo przekonywało 91 widzów, którzy przysłali skargę, że to nie Clarkson ubił bydlaka.

I jeden gruby Albańczyk


"Śmierć" Albańczyka w Top Gear zmartwiła prawie 7 razy więcej osób niż śmierć krowy - do BBC trafiło dla odmiany aż 600 skarg na odcinek, w którym prezenterzy sprawdzali, w bagażniku którego samochodu najlepiej jest przewozić niemałych rozmiarów zwłoki.

Wszyscy Meksykanie


Powiedzieć, że prezenterzy Top Gear i Meksykanie za sobą nie przepadają, to prawie jak nie powiedzieć nic. Aluzje dotyczące meksykańskiego talentu do nicnierobienia przewijały się przez wiele odcinków, ale 2 epizod szesnastej serii okazał się pod tym względem szczególnie udany. Nie dość, że meksykański samochód określony został mianem tortilli, to jeszcze wiele uwagi poświęcono stereotypowemu postrzeganiu mieszkańców Meksyku. Tym jednak, co przelało czarę goryczy, był komentarz Clarksona na koniec: "na szczęście ambasador Meksyku jest zbyt leniwy, żeby wystosować skargę".
Nie był zbyt leniwy, skarga trafiła do BBC.

Także Amerykanie mieli za złe Clarksonowi określenie USA mianem "Stanów Zjednoczonych Totalnej Paranoi, gdzie pozwolenia potrzeba na wszystko za wyjątkiem zakupu broni".

Wiecznie-nieszczęśliwi-muzułmanie


Nie było chyba jeszcze wydarzenia w historii współczesnej Europy, które z jakiegoś powodu nie okazałoby się obraźliwe dla muzułmanów. Oskarżeń o niechęć do innowierców nie ustrzegło się też BBC. I choć ten paragraf powinien pewnie zostać usunięty (bo jest obraźliwy!!!), to można chyba wspomnieć, że kontrowersje w tym wypadku dotyczyły Jeremy'ego Clarksona mówiącego o seksownej bieliźnie pod burkami oraz trójki prezenterów wystrojonych w burki podczas podróży przez Bliski Wschód.

Tesla


Przeglądając to zestawienie można dojść do wniosku, że Top Gear wywoływał kontrowersje w każdej kwestii pomijając kwestię... motoryzacji. Nie do końca. Najgłośniejszy przypadek dotyczył elektrycznej Tesli, samochodu, który miał - według Jeremy'ego - zatrzymać się z braku prądu w połowie toru testowego, ładować przez kilkanaście godzin, a do tego popsuć się podczas testu. W przeciwieństwie do poprzednich wypadków nie skończyło się na skargach, przeprosinach czy odszkodowaniach. Urażona Tesla skierowała sprawę do sądu, ale trudno powiedzieć, aby zakończenie sprawy okazało się dla producenta samochodów elektrycznych satysfakcjonujące.

Miejsca dla inwalidów


Według Top Gear Nissan to marka, która równie dobrze mogłaby nie istnieć, a Sunny to najgłupsza nazwa modelu samochodu w historii motoryzacji. Cóż, coś w tym jest, a Japończycy w dalszym ciągu próbują znaleźć coś, czym mogliby się wyróżnić. Chociażby Nissanem Leaf, który - według działu PR marki - ustanowił nowy rekord świata w szybkości jazdy samochodem elektrycznym. Do tyłu.

Ale Nissan trafił też do Top Gear, gdzie wyróżnił się jedynie dwoma aspektami. Po pierwsze, trudno było znaleźć miejsce do naładowania elektrycznych Leafów. Po drugie, prezenterzy zaparkowali je na miejscach inwalidów, czym wywołali oburzenie, cytując, "miłośników samochodów elektrycznych, prasy, celebrytów, a nawet samego Nissana".

Jazda pod wpływem


Ostatnia rzecz, jaką powinien promować program motoryzacyjny, to jazda pod wpływem alkoholu. A ponieważ Top Gear jest znacznie bardziej rozrywkowy niż motoryzacyjny, James May i Jeremy Clarkson pozwolili sobie na szklaneczkę ginu z tonikiem podczas jazdy specjalnie przygotowaną Toyotą Hilux przez Arktykę, argumentując to tym, że znajdują się na wodach międzynarodowych, gdzie tradycyjne prawo nie obowiązuje. Tak czy inaczej BBC z miejsca oskarżone zostało o promocję jazdy na podwójnym gazie.
4

Oglądany: 264659x | Komentarzy: 64 | Okejek: 1493 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało