Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Cenne propozycje od emerytowanego pracownika

41 495  
107   12  
Instytucje państwowe to krainy absurdów. Każdy rozsądny człowiek, który znosił je wiele lat mógłby coś  szokującego opowiedzieć, dzisiaj oddamy głos emerytowanemu pogranicznikowi, który pisze do szefa list.
Szanowny Panie Komendancie Główny Straży Granicznej!

Jeszcze rok temu byliśmy pańskimi podkomendnymi, ale uciekliśmy na wcześniejszą emeryturę z obawy przed sejmem, który znów coś majstrował przy naszej ustawie emerytalnej. Obecnie, jako emeryci, mamy wiele czasu na lekturę gazet. W jednej z nich, przeczytaliśmy, że Indianie, trzej funkcjonariusze służby celnej z USA, szkolą w Huwnikach koło Przemyśla naszych niedawnych kolegów po fachu. Bardzo się z tego ucieszyliśmy. Indianizacja naszej formacji jest doskonałym pomysłem. Nasze gratulacje! 
Idąc za Pańskim ciosem, chcielibyśmy podzielić się naszymi sugestiami, co do pełnego wykorzystania doświadczeń naszych amerykańskich przyjaciół.
Finanse, umundurowanie i kwestia mieszkaniowa.

Formacja nasza od dawna boryka się z problemami finansowymi, lecz teraz jesteśmy pełni nadziei, iż kręta indiańska ścieżka, na którą obecnie weszliśmy –okaże się prostą drogą do sukcesu. 

Do tej pory budżet państwa obarczony był nadmiernie pensjami funkcjonariuszy. Dzięki Pana pomysłowi wreszcie się to skończy. Wyszkolony na Indianina funkcjonariusz, bez trudu odnajdzie w okolicy swego miejsca służby i zamieszkania nuggety i płacić mu już nie będzie trzeba, co i dziś odbywa się opieszale i skąpo. Budżet państwa odetchnie więc, a funkcjonariusze zyskają. 

Podobnie rzecz ma się w przypadku wypłacania świadczeń finansowych na zakup umundurowania, tzw. mundurówki. Obecnie przelewa się na konta funkcjonariuszy niemałe kwoty pieniędzy, które są przez nich niewłaściwie wydawane. Mianowicie na wczasy, kiecki żon, komputery dla dzieci itp. Funkcjonariusz-Indianin nie będzie pobierał żadnej mundurówki. Od czasów Karola Maya wiadomo, że najlepsze i najtrwalsze ubrania są szyte z jeleniej lub łosiej skóry. Zwierzyny tej na obszarach patrolowanych przez szkolone obecnie przez ekspertów z USA oddziały SG jest pod dostatkiem. Wystarczy wydać rozkaz pobrania z magazynu uzbrojenia kilku dodatkowych strzał do łuku, a z „materiałówki” kościanych igieł i nici. 
Nawiasem mówiąc - sprzęt taki, dobrze wyszkolony funkcjonariusz może zorganizować we własnym zakresie, z pożytkiem dla budżetu państwa. 

Pewną niedogodnością może okazać się brak kieszeni w spodniach służbowych nowego wzoru, gdzie więc nosić legitymację służbową? jednakże sugerowalibyśmy ich zamianę na woreczki z lekami. W ramach oszczędności mogłyby je uszyć panie z Kół Squaw Oficerskich jako ich dar dla funkcjonariuszy niższych stopni.

Banałem jest stwierdzenie o większej przydatności w służbie na granicy mokasynów, zapewniających funkcjonariuszom wygodę oraz cichość poruszania się. Sprawa jest tak oczywista, że pominiemy ją w tych rozważaniach.

Nie od dziś wiadomym jest, iż berety Straży Granicznej płowieją na słońcu w tempie zastraszającym i z tego powodu część obywateli naszego kraju jest przekonana, iż formacja ta używa białych nakryć głowy, a nie zielonych, jak to jest w istocie. Wycofanie beretów, oraz udzielona wszystkim zgoda na noszenie długich włosów, z opaską w kolorze właściwym dla poszczególnych oddziałów rozwiąże problem skutecznie. Poza tym, czy ktoś kiedyś widział Indianina w berecie? 

Przy okazji rozwiąże się problem z zarostem, tzn. legalnymi wąsami oraz sporadycznie dopuszczalnymi brodami. Każdy funkcjonariusz, wzorem naszych ekspertów zza Wielkiej Wody będzie miał obowiązek wspomniany zarost wyskubywać sobie własnoręcznie, lub przy pomocy swej squaw.

Wie Pan lepiej od nas, jaką zmorą wyższych przełożonych są agresywne najścia (rozżalonych brakiem mieszkań służbowych) żon funkcjonariuszy. Obecnie, po nauczeniu ich mężów budowy tipi lub wigwamów (w zależności od rejonu operowania danego oddziału) uniknie się tych nieprzyjemnych scen. Jest to tym bardziej pożądane, że o ile czyhająca na korytarzach sztabu kobieta, ubrana po europejsku, nie budziła większej sensacji, to obecność squaw, odzianej w skórzane spodnie i długą koszulę z tegoż materiału, mogłaby stać się pożywką dla złośliwych języków. Tym bardziej noszone na plecach dziecko. To ostatnie rozwiązanie ma jednak plusy, gdyż w ten sposób rodziny funkcjonariuszy bez problemu podniosą swe dochody realne oszczędzając na żłobkach i przedszkolach.

Uzbrojenie.

Broń palna znajdująca się obecnie na uzbrojeniu naszej formacji nie nadaje się do niczego innego, niż do znajdowania podstaw dla wstrzymywania wypłaty dodatków premiowych, ze względu na zły stan techniczny uzbrojenia. Prócz tego - amunicja nie pasuje, a strzelać i tak nikt nie potrafi. 

Najlepiej zacząć od zera. Niech Pan, Panie Komendancie, rzuci swych podkomendnych na głęboką wodę (byle nie ognistą). Włócznie, łuki i strzały oraz toporki wojenne, przez setki lat były skuteczną bronią na pograniczu amerykańsko-meksykańskim oraz na prerii – dlaczego w III RP miałyby się nie sprawdzić? Broń ta jest skuteczna w użyciu, tania i nie robi huku, który płoszy, będącą nieraz pod ochroną, zwierzynę leśną oraz oddające się wysiłkom na rzecz dodatniego przyrostu naturalnego pary turystów i mieszkańców strefy przygranicznej. Czas z tym skończyć. Cisów na łuki i na strzały u nas nie brak. Ustawę o ochronie przyrody bez trudu da się znowelizować.

Organizacja.

Model polegający na scentralizowanym dowodzeniu (z Warszawy) odległymi placówkami jest w obecnej sytuacji przeżytkiem. Sugerujemy okresowe spotkania wodzów poszczególnych Oddziałów SG. Jednostki te winny zostać przemianowane na plemiona i szczepy np.: Nadbużański Szczep Czarnych Stóp Straży Granicznej, czy Pomorskie Plemię Apaczów Mescaleros Straży Granicznej.

Dotychczas funkcjonujące Graniczne Placówki Kontrolne SG należy przemianować na Graniczne Puebla Kontrolne. Pomysł jest tym lepszy, że skrót nazwy pozostanie ten sam, więc nie trzeba będzie zmieniać pieczątek. Ponadto ((nieprzypadkowo - obronnego charakteru) konstrukcja puebla – wydaje nam się być idealnym wzorem do naśladowania przy budowie strażnic i przejść granicznych. 

Typowe dla bladych twarzy forty radzilibyśmy zastosować jako wzorzec do przebudowy siedzib Komend Plemion i Szczepów oraz Wielkiego Zielonego Ojca z Warszawy. 
Zaprowiantowanie placówek nie powinno w nowych warunkach nastręczać problemów, gdyż Podlaski Szczep Komanczów SG bez trudu dostarczy żądaną przez służby kwatermistrzowskie ilość żubrów (oraz żubrówki).

Stopnie wojskowe, oddawanie honorów i morale. 

W tym miejscu należy podkreślić konieczność zmiany nazw stopni służbowych w naszej formacji, bo przecież śmiesznym by było widzieć długowłosego człowieka na nieosiodłanym koniu, który oddając honor mówi do obywatela: 

- Dzień dobry. Tu Straż Graniczna, starszy chorąży sztabowy Malinowski. Proszę paszport do kontroli. 

Dysonans jest widoczny gołym okiem. Należy zatem stopnie dostosować do nowego image formacji wg schematu: podpułkownik – podskalpownik, chorąży – totemowy itd. W takim wypadku personalia w rodzaju Rącza Stonka Wieczorek nie gryzą się z nazwą stopnia służbowego. Funkcjonariusz wówczas przedstawi się (a dla nadania swym słowom powagi, niby niechcący trąci tomahawkiem wiszące u pasa skalpy): Starszy totemowy wigwamowy Grzmiący Bocian Marczak. Brzmi to dużo lepiej.
Jak widać, nad nazwiskami funkcjonariuszy również należy się zastanowić. 

Kwestia oddawania honorów wojskowych ulegnie wprawdzie istotnej zmianie, jednak nie sprawi funkcjonariuszom najmniejszego problemu. Oglądając filmy o Winnetou i Bystrym Sokole zauważył Pan z pewnością, iż Indianie (pozdrawiając się) palce dłoni mają ułożone identycznie, jak w naszym przypadku. Różnica jest tylko w płaszczyźnie, po jakiej zginająca się w łokciu ręka zakreśla łuk oraz punkcie końcowym, tzn. miejscu na ciele, którego dotykają czubki palców. Można już wreszcie skończyć z symulowaniem chwytania za rondo kapelusza, celem odkrycia głowy i okazywać swe przywiązanie do granic państwowych dotykając serca. To praktyczne, stosowne w nowej sytuacji i patriotyczne.

Ważnym elementem wpływającym na morale formacji umundurowanych jest system kar i nagród. Proponujemy odejść od trywialnego nagradzania środkami płatniczymi, na rzecz awansów poprzez nadawanie kolejnych piór za szczególne osiągnięcia. Na brak kur III RP nie może narzekać. 

Zamiast pierwszego pióra Wódz jednostki organizacyjnej nadawać powinien imiona indiańskie dodawane do polskich nazwisk. Przykłady: Siedzący Kret Nowakowski, Dwie Wiewiórki Jędrzejczak. 

Kolejnym progiem winno być zmiana imienia na służbowe, o brzmieniu odzwierciedlającym osiągnięcia na granicy, np. Trzy Tiry Marlboro Mirkowiak, czy Postrach Deportowanych Gorczycki. Potem już te pióra.

Do puli kar warto dodać skalpowanie, jako najwyższą formę nagany. Formą niższą winno być okresowe (w zależności od wagi przewinienia) odebranie woreczka z lekami.

Życie duchowe funkcjonariuszy.

Zdajemy sobie sprawę z pewnych niebezpieczeństw, jakie niesie indianizacja. Mamy tu na myśli ewentualne upowszechnienie się kultu Wielkiego Manitou wśród funkcjonariuszy. Sądzimy jednak, że ani to nie będzie niczym szczególnie złym, a nasz ordynariat polowy podejdzie do sprawy w duchu ekumenizmu.

Łączność

Indianizacja naszej formacji jest szczególnie ważna dla poprawy systemu łączności. Nie jest tajemnicą, że łącza telefoniczne w naszym kraju należą do najgorszych w Europie. Korzystając z pomocy naszego sojusznika z odległego kontynentu łatwo unikniemy kłopotów, wykorzystując takie indiańskie systemy łączności jak: 
- sygnały dymne (tania i funkcjonalna łączność w porze dziennej), 
- sztafety szybkobiegaczy (łączność całodobowa, bez względu na pogodę) 
- kojoty służbowe – szczególnie przydatne w patrolowaniu nocnym, z powodzeniem mogące zastąpić wadliwie działające dziś radiotelefony osobiste. 

Do usprawnienia łączności między poszczególnymi Granicznymi Pueblami Kontrolnymi, Strażnicami oraz Fortami Komend Plemion i Szczepów można wykorzystywać również funkcjonariuszy dosiadających mustangów, o jakie w naszym kraju łatwo, w związku z upadkiem gospodarki rolnej.

Służba na granicy.

Przejdźmy teraz do specyfiki służby. 
Jeśli chodzi o strażnice, niewiele da się nowego zaproponować, poza lotami patrolowymi tresowanych kondorów oraz konnymi patrolami na mustangach. Teoretycznie można też pójść w kierunku zasadzek na przemytników organizowanych przez funkcjonariuszy przebranych w skóry zwierzęce, odradzamy jednak takie posunięcie. Wiadomo, że kłusownictwo w naszym kraju się pleni i wspomniane rozwiązanie mogłoby przysporzyć Straży Granicznej niepotrzebnych strat w ludziach.

Skupmy się teraz na pracy sztabowej. Z praktyki wiadomo, iż na naradach, siedząc na wygodnych fotelach wielu oficerów zasypia, bądź ma problemy z koncentracją uwagi. Zapewniamy Pana Komendanta, że siedząc w kucki na derce wewnątrz tipi, kręgiem wokół ogniska – spać się nie da. Trudno też o dekoncentrację, skoro od przełożonego nie odgradza parę metrów stołu z zielonym suknem, lecz ognisko, z którego w każdej chwili szef może wyrwać płonącą żagiew i rzucić w marzącego o niebieskich migdałach sztabowca. 
Warto w tym miejscu wspomnieć, iż pismo węzełkowe quipu, doskonale nadaje się do sporządzania korespondencji służbowej. Przynajmniej tej wewnętrznej, ze szczególnym uwzględnieniem tajnej.

Kontynuując temat, należy zauważyć, iż odprawę funkcjonariuszy do służby powinien kończyć taniec wojenny wokół plemiennego totemu. Ceremonia taka, wzbogacona o stosowne pieśni, wzniecać będzie zapał, poczucie wspólnoty oraz napawać dumą z własnego plemienia (d. Oddziału). 

STOSUNKI Z LUDNOŚCIĄ TUBYLCZĄ

W nowej sytuacji, SG może spotkać się z kpinami ludności cywilnej, wynikającymi nieznajomością specyfiki naszej służby i kierunków obecnej reformy oraz, typowej dla białych, pogardy wobec czerwonoskórych. I temu wyzwaniu należy stawić czoła.

Za wskazane uważamy powołanie specjalnych grup (Trójek Kalumetowych) złożonych z Czarownika Prasowego Plemienia, Zastępcy Wodza Plemienia ds. Kontaktów z Bladymi Twarzami oraz młodego funkcjonariusza z poboru, pochodzącego z pobliskich terenów. Jako (swego rodzaju) Metys, mógłby pomóc w nawiązania kontaktu z ludnością tubylczą. 

Należy organizować spotkania z okolicznymi Bladymi Twarzami. Koniecznym jest, by spokojnie, po przyjacielsku, siedząc przy grillu (lub tradycyjnym ognisku) wyjaśniać ludności nowe formy działania SG. 

Wskazanym byłoby wytłumaczenie nieświadomym tubylcom, że sam fakt oskalpowania przemytnika wcale nie musi oznaczać brutalizacji naszych działań, lecz tylko hołdowanie tradycjom. To samo dotyczy ataków funkcjonariuszy na autobusy i pociągi. Galopowania obok nich, strzelania i wydawania dzikich okrzyków, nie wspominając już o porywaniu kobiet z wiosek. Tubylec musi sobie zdać sprawę z faktu, iż to tylko swego rodzaju folklor. Podobnie w przypadku innowacji w odprawie paszportowej. Indianin ze stemplem w dłoni wyglądałby humorystycznie, więc niezbędnym wydaje nam się zastąpienie pieczętowania kartek - wkłuwaniem w nosy osób przekraczających granicę kościanych kontrolek. 
Ludność musi mieć świadomość, że nie jest to wszystko niczym więcej, niż, po prostu, nową, skuteczniejszą formą dotychczasowej działalności naszej formacji. 

Omawiane spotkanie, w części końcowej, powinno zawierać w sobie element formalnego pojednania poprzez wypalenie fajki pokoju (z widoczną banderolą akcyzy) z właściwym terytorialnie sołtysem czy burmistrzem.

W razie trudności z nawiązaniem nici porozumienia z ludnością nieindiańską, za wskazane uważamy przywiązanie to pala męczarni nielegalnego imigranta, a to nie celem wywołania nastrojów szowinistycznych, lecz okazania naszego zdecydowania i bezkompromisowości w walce z naruszeniami granicy państwowej. 

Zmuszeni jesteśmy zakończyć nasz list w tym miejscu, jako że (z braku wprawy) przedawkowaliśmy peyotl i litery nam wirują przed oczyma. 

Starszy Totemowy w st. Spoczynku 
Skrzydlaty Żółw Kowalczyk

Młodszy Tropiciel Preriowy w st. Spoczynku 
Rycząca Dżdżownica Malinowski

Ps.
Chcielibyśmy jednak na koniec zapytać, czy sprowadzając indiańskich instruktorów do Polski upewniono się, czy aby nie należą oni do wrogich sobie plemion? To ważne, gdyż nie jesteśmy pewni, czy nasz biedny kraj wytrzyma walki toczone przez funkcjonariuszy np. Sudeckiego Szczepu Siouxów SG z ich kolegami ze Śląskiego Szczepu Szoszonów SG. Społeczeństwo może nie dać przyzwolenia na wojny o tereny łowieckie, toczone przez podwładnych Pana Komendanta, za pieniądze podatników. Z wezwaniem na pomoc kawalerii też może być pewien problem. Mamy jej niewiele, do tego jest powietrzna, a na domiar złego znajduje się chyba w drodze do Iraku

Prosimy też, by dopilnował Pan, aby kwestii emerytów w naszej formacji nie rozwiązywano na wzór niektórych plemion indiańskich, które swych niezdolnych do walki starców wyprowadzają do lasu, by tam pożarła ich dzika zwierzyna. Howgh!

Oglądany: 41495x | Komentarzy: 12 | Okejek: 107 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało