Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXXXVII

30 054  
87   1  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś, z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom o dziwo udało się przeżyć w komplecie. No i nareszcie pojawiły się traumy ze stratami nie tylko w ludziach... Więcej takich poproszę.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

OGNISKO DOMOWE

Dawno to było, więc nie wszystkie szczegóły pamiętam. Jak to czasem bywa u dzieci uwielbiałem zabawy z ogniem. Pewnej wiosny dziadek palił liście, które zostały po zimie, a ja oczywiście chciałem się pobawić. Co było łatwe do przewidzenia zostałem szybko odpędzony od ogniska, więc postanowiłem zrobić własne. Nie bardzo tylko wiedziałem gdzie je rozpalić, tak abym nie został znaleziony. Po krótkim namyśle mój wybór padł na komórkę pod schodami w domu, podłoga tam była betonowa, więc uznałem to za absolutnie bezpieczny pomysł.
Jak się okazało pomysł ten miał pewne wady, bo kłęby dymu wypełniające dom szybko zwróciły na siebie uwagę rodziny. Momentu w którym mnie znaleźli nie pamiętam, ale lanie które dostałem zaraz potem było ciężko zapomnieć.

by Suriv

* * * * *

RZEŹBIARZ

No więc było to jakiś czas temu (2-3 lata temu) i pojechałem z rodzicami nad morze, a że akurat w ośrodku nie było żadnego kolesia, z którym można by było nawiązać znajomość, zająłem się perfidnym nudzeniem i łażeniem po plaży bez celu, i wpadłem któregoś takiego spaceru na pomysł, by dać ojcu wyrzeźbiony w drewienku jakiś symbol albo coś podobnego. Oczywiście zebrałem materiały i nóż straszliwie ostry i zabrałem się do roboty. Po ok. 2-3 godzinach wyrzeźbiłem ładny nożyk z drewna, i został mi mały kawałek drewna do ucięcia by praca została skończona, niestety, nie zauważyłem, że pod tym kawałkiem trzymam dwa palce... Uciąłem sobie zręcznie obydwie końcówki palców, mina rodziców, gdy wpadłem do pokoju mówiąc, że uciąłem sobie paluchy niezapomniana. Blizny są widoczne do dziś.

by Rybzon

* * * * *

DOROBIŁ SIĘ PSEUDONIMU

Będąc na obozie harcerskim (11,12 lat) poszliśmy z kumplami do sklepu. Jako że byłem ostatni w kolejce, po zakupach wybiegłem przed niego, chcąc dogonić kolegów. Krzyknąłem "Czekajcie!", złapałem się poręczy i chcąc przewinąć się pod nią walnąłem w barierkę z całym impetem. Wtedy z szoku nic nie czułem, ale można wyobrazić sobie miny ludzi w sklepie, widzących dziecko z twarzą całą we krwi i niewinnym pytaniem: "Ma pani jakieś chusteczki?" Efekt? Trzy szwy, rozcięty łuk brwiowy, pseudonim sierota przez miesiąc.

by Zaba19932

* * * * *

SKRÓCIŁA DROGĘ

Całkiem niedawno to było, bo na wiosnę. Wracałam ze szkoły, pobiegłam szybko wyprowadzić psa, bo umówiona z kumpelą byłam i miałyśmy iść do biblioteki. Nie minęło 10 minut, jak kumpela owa zaczęła się niecierpliwić i głuchać mi na telefon, doprowadzając mnie do szału. Żeby zaoszczędzić na czasie postanowiłam przeskoczyć przez metrowy płotek. Pech chciał, że zahaczyła mi się nogawka od spodni, ale o dziwo nie wyrżnęłam twarzą o beton. Otrzepałam się i podeszłam do koleżanki. Dobre pół kilometra później zaczęła mnie swędzieć noga. Poprosiłam Zuzę, żeby się na chwilę zatrzymała, bo się chcę podrapać. Dotknęłam nogawki... Co tak mokro? Popatrzyłam na dłoń... Czemu to k**wa jest czerwone?! Podwinęłam nogawkę i zobaczyłam rozprutą skórę, wywalone na wierzch mięso i gwoździa programu - piszczel. Wszystko to jakoś dziwacznie pulsowało, a ja czułam jak krew odpływa mi z twarzy. Nie wiedziałyśmy co robić. Całe szczęście na drodze stanął nam kolega posiadający własną furę i odwiózł mnie do szpitala. Ja już oswoiłam się z myślą o tym, że zostawiłam na płocie kawałek siebie i wdałam się z chirurgiem w ciekawą rozmowę. Zszokowany był że nie płaczę, nie mdleję i nie krzyczę, a dodatkowo z ciekawością przyglądam się jak mi w ranie gmera. W końcu zaproponował, że jeśli taka ciekawska jestem, to może sobie sama tę nogę zszyję? Podziękowałam i powiedziałam, że może następnym razem. 10 szwów i tydzień leżenia...

by Lien @

* * * * *

POSKAKAŁ

Wiek około 5 lat. Skakałem sobie po wersalce w piżamce, dookoła poduszki i kołderka. W pewnym momencie nogi uciekły do tyłu, a twarz poleciała z impetem prosto na kant bocznego oparcia wersalki, które chwilę temu było przykryte poduszką, lecz w wyniku skakania zmieniła ona swoje położenie. Rozcięty łuk brwiowy wylał morze krwi, zalewając całą twarz. Mama krzyczała i płakała głośniej ode mnie w obawie, że straciłem oko. Na szczęście pozostała fajna blizna na brwi, a nic więcej się nie stało.

BLIZNA DZIWNEGO POCHODZENIA

Kolejna historia z tego złotego okresu samookaleczania. Mały byłem, to do korzystania z sedesu potrzebowałem nakładki zmniejszającej otwór deski klozetowej, aby nie wpaść do środka. W wyniku różnych działań na tej nakładce, jak rzucanie o ściany, uległa ona lekkiemu pęknięciu. Pewnego razu postanowiłem popatrzeć na taflę wody w muszli, musiałem się wzruszyć, bo położyłem brodę na tejże nakładce. I w tym momencie skóra została uwięziona poprzez zaciśnięcie z dwóch stron pękniętym plastikiem. Odruchowo z bólu pociągnąłem głowę, w wyniku czego straciłem spory kawałek skóry i mam teraz klozetową bliznę z boku brody.

by Mayty

* * * * *

UPODOBNIŁA

Lat wtedy miałam może z 6 lub 7. Tato miał przeróżne płyty winylowe, spośród których zafascynowała mnie okładka krążka grupy KISS (dla niewtajemniczonych: twarze im zdobiły malunki, czarno-białe). Stwierdziłam więc, że nadanie lalce (blondynce durnej) podobnej kolorystyki byłoby jak najbardziej wskazane. W taty pokoju był czarny atrament... Bilans strat: lalka bardziej przypominała Boba Marleya, ja z kolei łapki, buzię, ubranko, dywan, taty biurko oraz zasłonki (wytarłam w nie buzię) przyozdobiłam czarnymi plamami.

by Chmurzasta @

* * * * *

SPRAWDZIŁ JAK TO JEST

A więc tak. Miałem może z 10 lat. Bardzo lubiłem eksperymentować z różnego rodzajami diodami, lampkami i światełkami. Ale to nie to. Świeżo wyremontowana kuchnia, wszystko pachnie nowością i ja sam w domu... Dezodorant plus zapalniczka (kolega pokazał, chciałem spróbować). Skończyło się na poprzypalanych szafkach i tapecie. Od razu płacz i strach przed karą. Ale zaraz, zaraz. Zostało trochę kleju i tapety, a rodzice wracają za dwie godziny. Normalnie by się nie dowiedzieli, gdyby nie czarny osad na szafkach. Rzecz jasna tata + pasek + mój tyłek = piękne i bolesne czerwone pręgi.

by Redziotipo14 @

* * * * *

ACH TE ŁYŻWY...

Mając lat nie więcej niż siedem postanowiłem wybrać się z rodzicami, wujkiem i kuzynką dwa lata starszą od mnie na łyżwy. Rodzice i wujek spokojnie siedzieli na ławeczce, a ja z kuzynką jeździliśmy w parze po sporym lodowisku. Dziewczynka jeździła trochę szybciej ode mnie, co spowodowało, że chciałem pokazać jak to dobrze jeżdżę, dlatego też rozpędziłem się. Tak się złożyło, że ona postanowiła wtedy pojechać w przeciwną stronę, a kiedy byliśmy już dokładnie przed rodzicami, ja zaliczyłem piękny ślizg na brzuchu obok kuzynki. Nadal leżąc, poczułem ból w ręce, a gdy spojrzałem na dłoń zobaczyłem kałużę krwi. Oczywiście nie zakończyło się bez płaczu i szwów oraz traumą do jeżdżenia na łyżwach do czasu, gdy miałem trzynaście lat. Kumplom udało się wyciągnąć mnie na łyżwy. O dziwo po tak długiej przerwie radziłem sobie ponadprzeciętnie. Po około tygodniu regularnego chodzenia na łyżwy i przełamaniu całkowicie lęków, wybrałem się z dwoma kumplami i nowo poznanymi koleżankami. Jeździliśmy sobie z najlepszym przyjacielem, gdy on chciał się trochę popisać i zaczął jeździć przede mną tyłem. Niestety, on się przewrócił, a ja najechałem mu na palec. Skończyło się na tym, że ja prawie zwymiotowałem, a jego zabrali rodzice na założenie szwów.

by Zeler

* * * * *

WIARA W REKLAMY

O tym, jak te złe reklamy działają na dzieci. Jako chłopiec w wieku ok. 6-8 lat nie wiedziałem, że w mediach można kłamać. Przejdę do rzeczy - akurat w telewizji leciała reklama Danonków, na której dziewczynka zjadała deserek (dodatkowa zawartość wapnia!) i rosła do rozmiarów T-Rexa.
Bujna, dziecięca wyobraźnia sprawiła, że krzyknąłem "Mamoooo, kup mi Danonki!" - a ta, nie widząc w tym niczego złego, dokonała zakupu. Gdy tylko wylądowały w moich rękach, natychmiast jedno zjadłem. Oczekuję - nie ma efektu, nie jestem wielkości T-Rexa, coś nie tak. No to wpieprzam jeden po drugim, Dwie paczki po sześć Danonków... Oczywiście skończyło się wymiotowaniem i poznaniem okrutnego świata...

by DiegoTan

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 30054x | Komentarzy: 1 | Okejek: 87 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało