< > wszystkie blogi

Mi nombre Vagina

17 stycznia 2008
Ładny wstęp, huh?
Kurwa jego mać!
Nud. Zero koncepcji na jakąś nową notkę, zero koncepcji na jakiekolwiek spędzenie jakiegokolwiek dnia tej skurwiałej zimy. Siedzę jak pojeb całymi dniami, oglądam niskobudżetowe filmy, bo fajnych na razie nie ma (poza kilkoma wyjątkami). Zżeram co znajdę w lodówce, później piję to co zostanie z poprzedniego dnia i nie jest odgazowane.
Siedzę jak pojeb całymi dniami na IRC'u, czytam kolejne zjebane cytaty na bash'u, bo wpuszczają coraz gorsze. Włażę na czat onetu, chyba tylko po to żeby poczekać aż ktoś mnie wyjebie za głupie teksty, chociaż nie rozumiem o co im chodzi. Zresztą mam to w dupie, przyjdę znowu. Robię sobie obiad, chociaż wkładam w to tyle serca ile w marszczenie kija. Gdybym był niezmiernie szczęśliwym posiadaczem pochwy, miałbym to wszystko właśnie w niej. W zasadzie wydarzyło sie pare rzeczy o których mógłbym pisać godzinami. Lubie mieć swoje zdanie chociaż coraz częściej wydaje mi sie że to tylko zbyt daleko posunięte konkluzje. "Swoje zdanie". Też mi kurwa coś, pewnie nie różni się zbytnio od zdania wielu innych mi podobnych, ale jakoś zbyt pochłonięty jestem tym, że mam wszystko w dupie żeby słuchać zdania innych, których zdanie nie różni się przecież aż tak bardzo od zdania innych innych, a konkludując, w końcu od zdania mojego. Każdy szanujący się i zrzynający od innych serwis stworzył własne podsumowanie roku 2k7. Skończył się to trzeba by coś o nim napisać. Niewielu jednak potrafi zrobić to tak skrzętnie i błyskotliwie jak ja. Mianowicie, reasumując rok 2007 mogę stwierdzić jedno: Mam go w dupie :) Nie upłynął mi jakoś szczególnie, wręcz przeciwnie. Był wyjątkowo nudny i wkurwiający. Był przewidywalny. Nie oszukujmy się: - dla Was też był rokiem nudy i braku planów. No, może plany były ale co z realizacją? No tak, to też kwestia sporna. Niektórym z Was udało się przecież wyjechać do przepięknego U.K., w którym to na szmacie w podlondyńskiej wiosce realizujecie swoje marzenia i plany. Nic, jak dla mnie cały rok wyglądał tak:
Okazjonalnie od jakiegoś czasu przesuwam tylko skarpetki żebym widział cały ekran. To tyle, cały rok to po prostu burdel którego albo nie umiem albo też naprzemiennie nie chce mi się porządkować. Bo i po co? Ale nic, zabiorę się jakoś za siebie w tym roku. Mam nadzieję, bo sam osobiście spotykając takiego ćmoka jakim teraz jestem ja, połamałbym mu ręce w nadgarstkach żeby chuj jeden takich bzdur nie pisał. A mógłbym zabić. Jeszcze małe wyjaśnienie się Wam należy tytułem tytułu. Znaczy on dla mnie, ni mniej ni więcej niż to, że jakaś ze mnie cipa.
Zanotować w postanowieniach noworocznych: Wyjmij to wszystko z dupy idioto! Ogarnij się! Chlast!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi