< > wszystkie blogi

r4z0r's blog

Potwornie absurdalny blog

F1

8 maja 2008
Rozmowa Raikkonena z inzynierem Ferrari 20 okrazen przed meta gp Bahrajnu: Kimi: Mistrzu powiedz mi co to jest za mna co widze w lusterkach ?? inż: nie rozumiem ? Kimi:No takie białe cos wlecze sie cały czas za mna? inż: Safety car ? Kimi:Nie to cos jakby bolid ? inż:Aaaa to ten Kubica z tego tam ... no... BMW czy jakos tak. Kimi:Acha to ten złom stał przede mna na starcie ? inż:No ten co cie przepuscił na poczatku. Kimi: Juz kojaze ale to ze mnie przepuscił nie znaczy ze pozwoliłem mu za mna jechac zaczyna mnie denerwowac ... inż: Nic sie nie martw nacisnij taki mały zielony guzik z lewej strony kierownicy i po paru kólkach to białe za toba zniknie. Kimi: Ok dzieki. Inz: Ale pamietaj jak dogonisz Masse to wyłacz ten guzik bo dzisiaj ty wylosowałes krotsza zapałke i masz byc drugi. Kimmi: Wkurzaja mnie juz te losowania nie możemy sie normalnie scigac jak wszyscy ?? inż: ty nie jestes wszyscy ty jestes Ferrari i nie bedziecie mi znowu rozpiepszac bolidow bo za drogo nas kosztuja te wasze zabawy.Scigac to sie mozesz jak bedziesz jezdził Renault albo Toyota te samochodziki mozesz sobie rozwalac. Kimi:ok ok spokojnie tak tylko mowilem. inz: No mysle. Kimi: A włąsnie jeszcze jedno co to za lampka miga mi tu taka niebieska na kierownicy od poczatku wyscigu ? inz: No mowilem ci ze to kontrola trakcji Kimi: A podobno w tym sezonie wszyscy juz jezdza bez tego ? Inz: Powtarzam Ci ze ty nie jestes wszyscy chcesz skonczyc jak Hamilton ? Kimi: No fakt ... a propos Hamiltona kto miał go dzisiaj rozwalic ? Inz: Nakajima ale dał ciała i Alonso musiał pomóc. Kimi: No Fernando to jest gosc przypomnij mi zebym postawił mu browara po wyscigu. Inz: On to sobie browra kupi za ta kasa co od nas dostał a ty nie kombinuj i zjezdzaj do boksu ! :D:D:D
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi