< > wszystkie blogi

salival's absurdlog

Potwornie absurdalny blog

XBox360 jest lepszy niż PS3, bo tak...

17 marca 2008

Wojny pomiędzy użytkownikami różnych platform mają miejsce nie od dziś, nie od wczoraj, ani nawet nie od 10 lat. Wieu graczy nawet nie pamięta batalii jakie toczyli między sobą użytkownicy C64 i Atari 800XL/XE, może niektórzy pamiętają "bitwy" pomiędzy użytkownikami Amigi ( szczególnie 1200 ) oraz Atari ST/STE. Również i pierwotne konsole "biły się" np. Amiga CD-32 oraz Atari Jaguar.


1. Prezentuj broń!

Czym te wojny różniły się od dzisiejszych? Były to wojny "z klasą". Pisząc "z klasą" mam tu na myśli fakt, że głównym orężem była wiedza praktyczna na temat własnej platformy. Wiedza nie wyczytana z Wikipedii czy z newsów ( w tych czasach Internet jeszcze raczkował ). Była to wiedza zdobyta przez eksperymenty, dzielenie się doświadczeniem między użytkownikami tej samej platformy. Był to świat, który sam się napędzał i dążył do doskonałości. Ten świat nosił ( i nosi, choć to już nie to samo ) nazwę demoscena.

2. Przeszłość, lata 90-te.

Czymże owa demoscena była ( i jest )? Demoscena to twór na kształt nieformalnej organizacji, która zrzesza miłośników danej platformy. Dodam, że miłośników aktywnych. Są wśród nich programiści, graficy czy też muzycy. Niegdyś, gdy słowo "Internet" owiane było jeszcze swego rodzaju mistyczną mgiełką, kiedy jedynym źródłem kontaktu była zwykła poczta, telefon oraz kontakt osobisty ( posiadacze modemów mogli już wówczas cieszyć się czymś co nosiło nazwę BBS ), wtedy istniał jeszcze tzw. swapper, czyli osoba odpowiedzialna za kontakty między grupami. Wszak nie trudno się domyślić, że ludzie ci musieli łączyć się w grupy, by zdziałać coś wspólnie. Grupy demoscenowe zajmowały się tworzeniem. A tworzyły głównie tzw. dema czyli aplikacje, które miały być czymś na kształt teledysku pokazującego przeróżne efekty od których włos jeży się na nogach, i to wszystko okraszone muzyką i grafiką. Generalnie chodziło o popisanie się, pokazanie tego co potrafiło się wycisnąć z posiadanej maszynki. Grupy te konkurowały ze sobą. Aby konkurować ludzie musieli się spotykać, więc powstał wówczas twór zwany Copy Party. Były to zorganizowane zloty grup demoscenowych + free userów właśnie w celu spotkania się, wymienienia się doświadczeniem czy hmm.. masą pirackiego oprogramowania ( a myśleliście, że skąd w nazwie "copy" :sesese ? ). Częścią główną CP były tzw. Compos czy też wśród polskich scenowców swojsko brzmiące "kompoty". Compos były konkurencjami z nagrodami ( często symbolicznymi, bo tu tylko o sławę chodziło ), były to konkurencje najpierw ściśle związane z platformą, a więc konkurencja na najlepsze demo ( najważniejsza chyba ), najlepsza muzyka oraz grafika. Później również animacja. Z czasem do wszelkich konkurencji dołączyły te "z jajem" np. kto więcej piwa wypije w krótszym czasie itp. Trudno jest mi bardzo oddać klimat tamtych czasów. Ludzie świetnie się bawili. To te czasy ukształtowały jednych z najlepszych programistów, muzyków czy też grafików. Dla przykładu Scorpik, mniej znany wtedy jako Adam Skorupa, stary scenowy muzyk obecnie jest odpowiedzialny za soundtrack do "The Witcher". Z kolei pan o pseudonimie Kufa z amigowej grupy Scoopex obecnie pracuje dla jednego z ważniejszych deweloperów dla PS3 ( akurat z nim miałem przyjemność pracować, dziwny gość, ale niesamowity i genialny programista :) ), Nie można jednak zapominać, że demoscena to też pole bitewne, miejsce licznych wojen. Wojen między użytkownikami tej samej platformy jak i między użytkownikami konkurencyjnych platform. Jakie to jednak były wojny? Uuuu.. wojny niesamowite, nie chodziło przecież o puste słowa w stylu "mój C64 jest lepszy niż twoja szmatarynka". Trzeba było coś pokazać, trzeba było pokazać, że faktycznie ten C64 czy Atari XL jest w czymś lepszy. I walczyli ludziska, pisząc coraz lepsze dema, pokazujące "a my potrafimy to", "my zrobiliśmy to lepiej" itp. Walka to była inteligentna, wojna nie na słowa, a na czyny. Demoscena była tym, co powodowało, że dana platforma "żyła". Nie była jedynie zlepkiem elektroniki. Z kolei same wojny były prawdziwym motorem dla jakości. Bo przecież nic tak nie napędza rozwoju technologii jak zdrowa konkurencja. W dodatku jeśli jest to jeszcze konkurencja, za którą nie stoją pieniądze, konkurencja złożona z grup zapaleńców - niczego lepszego nie można już chcieć. Dzięki temu mogliśmy się cieszyć niesamowitymi jak na tamte czasy tytułami dla większości klasycznych platform - scenowcy również pracowali w późniejszym czasie nad grami. Konkurencja to była zdrowa, a słowa "k***", "ch****", "ty #@##@", "twoja stara" i tym podobne zastąpił kod asemblera :) A teraz, by gołosłownym nie być, przedstawię jedno z polskich dem, akurat jest to najulubieńsze moje. Ladies and Gentlemen!

Technological Death

by Mad Elks, Amiga ( 1993 ) http://youtube.com/watch?v=sKn8i5tvO08

3. Zmierzch starej sceny - działania wojenne przybierają nowy obrót.

Wszystko pięknie i ładnie, nastał lata 00 ;) Technologia za sprawą wielkich koncernów poszła jeszcze bardziej do przodu, demoscena zeszła do podziemia. Obecnie nadal istnieje, jednak nie jest już tak widoczna jak to miało miejsce kiedyś. Nie stanowi bowiem motoru napędzającego technologię. Wiele się zmieniło, stare platformy odeszły do lamusa ( choć nie do końca ;) ), nowe z kolei stanowią jedną wielką tajemnicę. Jeśli nie wykupi się licencji na SDK to można praktycznie pomarzyć o tworzeniu dla konsol nowej generacji ( z PC jest lepiej pod tym względem ). Kierunek rozwoju doprowadził do tego, co obserwujemy obecnie. Puste wojny na forach pomiędzy użytkownikami konsol a PC, pomiędzy użytkownikami PS3 a XBOX. Wojny zupełnie pozbawione sensu, chamskie i nie wnoszące nic nowego do świata tych platform. Choć może właśnie producentom zależy, by ogłupić użytkowników. Kiedyś znało się swoją maszynę na wylot, każdą komórkę pamięci, każdą instrukcję asemblera. Cieszyło się na widok efektów swojej pracy, które często przedstawiały efekty z tzw. list tego czego "konstruktorzy nie przewidzieli". Było więc ogromne pole do działania i popisu. Obecnie to pole dla np. PS3 jest komercyjne i kosztuje 2tys dolarów ( potaniało ;) ) za jedną licencję. Całe szczęście, że i tutaj producenci konsol postanowili dać pewne pole do popisu domorosłym programistom wypuszczając limitowane SDK ( np. XNA dla XBox ) pozwalające tworzyć. Choć to słowo "limitowane" trochę niepokoi. Czy można podobnie będzie za 10 lat opisać klimat dzisiejszych czasów i wojen jak to udało mi się zrobić w przypadku lat 90? Trudno mi uwierzyć w to, że się da. Bardziej byłbym skłonny stwierdzić, że platformy będą po prostu umierać wraz z wejściem następnych, a użytkownicy będą zawsze pusto krzyczeć "moje [tu wstawić dowolny sprzęt] jest na pewno lepsze niż twoje gów***ne [tu wstawić inny sprzęt], bo tak!".

4. Epilog

Demoscena, jak już wspomniałem, nie umarła. Co więcej, trudno może w to uwierzyć, ale nadal prężnie działa scena starego C64, Atari XL/XE a nawet jeszcze starszego ZX-Spectrum! Te maszyny są żywe do dziś, a wojny między ich posiadaczami ( bardziej tu by pasowało powiedzieć, fascynatami ) trwają do dziś i nie straciły nic z tamtego klimatu. Konsolowa demoscena również istnieje, choć nie jest tak duża z prostej przyczyny - trudno tworzyć cokolwiek na platformę, której anatomię ledwo się zna. Jednak i tu pewne grupy próbują swoich sił z niezłym efektem. Najpopularniejszym demem dla Playstation2 jest "Aura For Laura": http://youtube.com/watch?v=PmsjaRriGt8 Robi wrażenie, biorąc pod uwagę, że jest napisane praktycznie w całości w asemblerze i bez oficjalnego SDK. Hmm.. chyba powinienem przestać czytać komentarze pod opisami gier na "onecie" i "gazecie" :D

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi