< > wszystkie blogi

Świat w krzywym zwierciadle...

...czyli oczami dalekowidza

Podróże pod znakiem... wędzonej kiełbaski

26 listopada 2007
Przemieszczanie się po Gdańsku komunikacją miejską każdego mieszkańca tego miasta, i nie tylko mieszkańca, przyprawia o dreszczyk emocji, wrzody żołądka i ból głowy. Każdy doświadczony "podróżnik" wie, że rozkłady jazdy w tym mieście wiszą na przystankach tylko z przyzwyczajenia lub, jak kto woli, żeby nie wzbudzać podejrzeń i nie odstraszyć ewentualnych przyszłych klientów. Autobusy i tramwaje jeżdżą tylko wedle sobie znanemu, ściśle tajnemu rozkładowi, a tajemnica ta strzeżona jest do tego stopnia, że niektórzy kierowcy, jako główni zainteresowani, również jej nie znają... Dlatego właśnie życie w Gdańsku nauczyło mnie poszukiwać innych rozwiązań...
Z pomocą przyszła niespodziewanie komunikacja darmowa, czyli autobusy dowożące klientów do różnych centrów handlowych. Przypadek sprawił, że mieszkam w okolicy jednego z nich i korzystam z dobrodziejstw darmowego przewoźnika. Wiąże się to jednak z różnymi konsekwencjami... Po pierwsze: rozkład jest przestrzegany, ale autobusy jeżdżą rzadko. Po drugie: poniedziałki ustanowione zostały w tym centrum handlowym "Dniem Emeryta" i z tego względu należy zwracać szczególną uwagę na staruszków poruszających się o kulach oraz ledwo chodzące starsze panie, ponieważ ludzie Ci doznają nagłego przypływu energii w momencie, w którym podjeżdża autobus, więc zdrowie fizyczne innych pasażerów jest zagrożone (Twoja stopa może na przykład przeżyć bliskie spotkanie z kulą takiego właśnie człowieka). Po trzecie: autobusy jeżdżą bardzo regularnie i zgodnie ze swoim rozkładem jazdy, o ile nie ulegną awarii. Pilnie przestrzegając tych właśnie prawideł wsiadłam dziś rano (mimo poniedziałku) do takiego właśnie autobusu. Zostało jeszcze sporo wolnych miejsc siedzących, więc skorzystałam z jednego z nich. Kierowca ruszył i po pewnej chwili doszedł do mnie intensywny zapach polskiej kiełbaski, świeżo wędzonej... Hmm, co tu dużo mówić, zgłodniałam, chociaż osobiście wystrzegam się kupowania mięsa oraz warzyw w hipermarketach... Zapach był bardzo intensywny. Nie pomogło nawet otworzenie okna.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • Niewielka wada wzroku pozwala oszczędzać sobie obowiązku noszenia okularów. Wynikają z tego różne sytuacje... a jakie? Z czasem będzie już wiadomo...
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu m4tylda
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi