< > wszystkie blogi

Okiem złego Psa

Nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż pomysłowy idiota.

PKP część 2

21 grudnia 2009
"No bo, żeby wypuścić pociąg na trasę to nie jest tak hop siup. Trzeba zapłacić maszyniście, konduktorom itd. A nie daj Boże jak jeszcze jakiś pasażer się znajdzie" - coś takiego usłyszałem od pracownika pkp. No to lecimy po kolei...
O tym, że przyjemność podróżowania koleją w Polsce można porównać do wymuszonego stosunku analnego bez użycia lubrykantu mogą powiedzieć nieliczni, którzy mają porównanie. Ale podejrzewam, że odczucia mogą być zbliżone. Wybrałem sobie piątkowy (18.12) pociąg InterRegio o godzinie 12.20. Nauczony poprzednimi doświadczeniami wyruszyłem na dworzec żeby przyjechać tak 40 minut przed odjazdem pociągu. Bilet co by kupić. Jeszcze wtedy nie spodziewałem się, że wychodząc z Galerii Krakowskiej na peron przekraczam bramę piekieł. Wyszedłem sobie na peron o 12.10 tylko po to aby o 12.20 się przekonać, że pociąg będzie opóźniony. 50 minut. No spoko, damy radę, zima jest, zdarza się. Po 40 minutach spóźnienie zwiększa się do 120 minut. Czyli pociąg 12.20 staje się pociągiem 14.20, a 14.20 ma już 60 minut opóźnienia. Jak myślicie, gdzie wsiądą ludzie? Podsumujmy. Do pociągu zamierza wsiąść 2x więcej ludzi niż normalnie. Przy czym normalnie oznacza pociąg napierdolony ludźmi do granic możliwości. Na peronie na 5 minut przed przyjazdem pociągu przez trzeszczący głośnik pracownica dworca oświadcza, że pociąg odjedzie z sąsiedniego peronu. Masa ludzi zapierdala do przejścia. 2 razy omal nie wpadam na idiotki co muszą sobie walizki złożyć do znoszenia (o walizkach napiszę kiedy indziej), i zapierdalam w tłumie na sąsiedni peron. Przepraszam za wulgaryzmy ale ta sytuacja nawet po 3 dniach nie pozostawia mnie obojętnym. Jak tylko dostaję się naprzeciwko drzwi tłum wpycha mnie do pociągu. Stoję w przejściu między przedziałami. Kumpel jest zaraz za mną. Stwierdzamy, że jak zabunkrujemy się w kiblu to będzie akurat na 2 osoby miejsce. Otwieramy drzwi. Masakra, na podłodze leży masa mokrego papieru i ręczników. Zakładam, ze to woda, ale nie mam pewności. Rezygnuję z pomysłu wejścia do kibla. Na dworcu zostaje masa ludzi. Kolejarze mówią, o następnym pociągu który przyjedzie za 30 minut. My ruszamy. Jest przejebanie tłoczno. Za Tarnowem tłum zaczyna się przerzedzać. W Rzeszowie już jest luźno. W tym momencie dowiadujemy się, że pociąg dalej nie jedzie. Mamy się przesiąść w podstawioną osobówkę. Osobówkę pełną ludzi dodajmy. W środku dowiaduje się od kolejarza, że za chwilę wjedzie drugie InterRegio (to z 14!) i nim dojedziemy szybciej bo osobówka odjeżdża za 20 minut. Zaraz jak tylko wysiadamy osobówka odjeżdża. Czuję się jak ostatni debil ale biegnę na inny peron szukając IR. IR jest... zgadnijcie? Tak, Napierdolone ludźmi ale w końcu znajdujemy trochę miejsca stojącego. Przykładowo zasłuchaliśmy tam rozmowę 2 kolejarzy po pracy. Jednego z IR drugiego z IC. Ogólnie dowiedziałem się wiele o polityce firmy: 1. Linia nie może być rentowna, bo jeśli jest nie będzie do niej dopłaty. 2. Połączenie Kraków-Zamość zlikwidowano bo jeździło nim ZA DUŻO ludzi. 3. Pasażer jest zbędnym elementem. Na gwiazdkę, życzę sobie, aby wszystkim prezesom rozmaitych spółek PKP, stosujących bandycko-złodziejskie metody zarządzania, zafundowano przeciągnięcie lokomotywą za jaja na Trasie Kraków-Jarosław, z 2 godzinnym opóźnieniem, oraz zmianą lokomotywy w Rzeszowie. Amen
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi