< > wszystkie blogi

Peace & Satan

...tudzież mydła brak...

Zaklinacz królików :)

8 listopada 2007
Cierpliwość popłaca. Od początku września mam króliczka - nazywa się Czesio. Jasna sprawa, że od razu miałam ochotę go głaskać, tulić i brać na ręce, ale zwierzaczek to nie pluszowa zabawka żyjąca dla mojej przyjemności. Rozpoczęłam więc opcję wychowania bezstresowego. Wypuszczałam go z klatki żeby sobie wolno kicał i tylko siadałam na ziemi mówiłam do niego, pierwszym sukcesem było, gdy zaczął brać mi z ręki smakołyki, czasami podchodził powąchał, ale potem od razu kicał swoimi drogami. Parę osób mi mówiło, zacznij go brać na ręce, na kolana, nawet jak się wyrywa, bo zdziczeje. Ale ja byłam ZEN. I opłaciło się, Czesio kica za mną krok w krok, uwielbia, gdy go głaskam miedzy oczkami, po boczkach, sam podbiega do mnie i tracą moją nogę noskiem zachęcając do zabawy i pieszczot, biegamy razem po pokoju, czasem przychodzi, kładzie się koło mnie, gdy czytam i oglądam telewizję. Ufa mi bezgranicznie bo nigdy nie robiłam mu nic na siłę i dałam mu czas, aby się do mnie przyzwyczaił. Czesio jest szczęśliwym królikiem - jest wolnym królikiem.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi