< > wszystkie blogi

Peace & Satan

...tudzież mydła brak...

Piwo, wino, wódka, jazz...

7 listopada 2007
... czyli jutro kończę brać antybiotyki. Zawsze tak mam na jesień - odporność słabowitego noworodka. Zawsze mnie jakaś zaraza złapie. ale grypa już zaliczona, jeszcze tylko prawem serii zapalenie oskrzeli, czy jakieś fajne coś. Ale jaki ja mam wtedy głos, niski i seksowny i słyszę siebie wewnątrz czaszki. Ale od jutra wyruszam się upijać. Tak, lubię pić i to nawet bez umiaru, czasem coś po pijaku narozrabiam , ale mnie to nie zniechęca. Zresztą zawsze się znajdzie, jakaś dobra dusza, która mnie z opresji ratuje. Obiekt chyba czuje się zaniedbywany, ale co ja poradzę. Jeszcze sie nie nauczyłam planować na dwie osoby, bo sama nie wiem co mi może do głowy przyjść. A jak sie już z kimś umawiam to to traci na spontaniczności i mniej mnie bawi. Zatem jutro usiądę i poczekam na zew natury i pójdę w świat, gdzie mnie nogi poniosą. Będę czynić ZŁO!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi