< > wszystkie blogi

Peace & Satan

...tudzież mydła brak...

zarośnięty neandertalczyk, czyli o moich osobistych preferencjach

4 listopada 2007
Stwierdzenie jest ogólne: lubię mężczyzn. ale co konkretnie mi się podoba? Zastanówmy się... Po pierwsze rajcują mnie ładne zapachy, takie odrobinę korzenne i ciężkawe. Ostatnio jechałam w małej windzie z takim ładnie pachnącym panem i gdyby mój wydział miała więcej pięter, to kto wie... i jeszcze jak ma taki niski, spokojny głos, aksamitny, można by rzec, to już jestem jak plastelina. A jeśli do tego gra na jakimś instrumencie no to "bierz mnie i rób co chcesz". Kiedyś miałam do czynienia z kontrabasistą, nie dość, że ładnie pachniał to jeszcze miał ciekawy instrument. Ale jeśli chodzi o wygląd to nie wiem. Patrząc przez pryzmat mego doświadczenia, to gustuje w wysokich, zarośniętych, starszych (o wiele) facetach. Trudno się dziwić skoro moim ideałem jest prof. T. Sławek (były rektor UŚ i jedyny dopuszczalny przyszły ojciec moich dzieci). Aktualnie, po raz pierwszy od bardzo dawna, mój, powiedzmy, obiekt ma mniej niż 30 lat. A obiekt, jaki jest każdy widzi. to taka męska wersja mnie. Ogólnie jesteśmy zen i obopólnie stwierdziliśmy, że za starzy jesteśmy na romantyczne wybryki i jakieś takie figo-fago. Tylko jeden warunek postawiłam: jak kiedyś powie do mnie per "Misiu" to go zabiję. Ale za to wódkę się nam razem dobrze pije, ja palę, on nie i zero problemu. Świadomość istnienia obiektu znacznie poprawia mi samopoczucie :) a na koniec to się jeszcze przyznam... albo i nie. Może następnym razem ;)
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi