< > wszystkie blogi

Ta nienormalna służba zdrowia

Praca w polskiej służbie zdrowia - i smiszno i straszno...

Wstępniak

19 października 2016
Po co pisać ? Sam nie wiem… Może na starość wydam pamiętniki ? A może po to by nie zapomnieć tych chwil, które w nawale życia ulatują gdzieś w mrok. Czyli generalnie dla siebie.
Pracuję na kieliszek chleba. W innych krajach lekarz z reguły ma jeden etat czy jedną praktykę i kropka. W sensie da się żyć. U nas – jak zwykle. Ja pracuję w różnych miejscach, w różnych porach, dbając o to by nic mi się nie nałożyło. Tu godzinka, tam dwie lub trzy itd. Nie dziwcie się więc, że przekrój tych notek będzie (jak wytrwam) dość spory.
Pracuję z kilkoma pielęgniarkami, technikami, fizykami i wreszcie z rejestratorkami. Współpracuję z innymi lekarzami. Oni wszyscy też wnoszą wiele. Czasem się zdarza że ktoś z zewnątrz przyjdzie na praktykę czy wolontariat i już po pierwszym dniu z reguły słyszmy coś w stylu "Wy jesteście nienormalni, ale atmosferę w pracy macie super".
Wszystkie sytuacje które to zamierzam opisać zdarzyły się. Kropka. Ze względu jednak na szeroko pojętą tajemnicę lekarską zamierzam zmieniać imiona (nazwisk nie będzie w ogóle), zawody, czasem tło sytuacji, czasem miejsce zdarzenia, czasem nawet kontekst zdarzenia, ale zaręczam wszystkim że jądro, tzw sedno danej sytuacji zostawiam nie naruszone. Może czasem podkoloruję je nieco by jakiś aspekt specjalnie uwypuklić, ale nic ponad to.

Tytułem krótkiego wstępu, tak na pierwszy wpis (od czegoś trzeba w końcu zacząć).
Wśród pielęgniarek zdecydowanie jest jedna najjaśniejsza gwiazda. Nazwijmy ją Wandą. Wandzia liczy sobie ponad 55 lat i jest przeważnie samotna. Mąż Wandy wyjechał 20 lat temu za chlebem do kraju wyspiarskiego. Przylatuje do niej średnio 2-4 razy na rok. Ona do niego też lata (na miotle ?), ale rzadziej, 1-2 razy w roku.
Wandzia ma nieco ponad 170 wzrostu, ma szczupłą, w dalszym ciągu atrakcyjną sylwetkę, burzę kruczoczarnych włosów która momentami upina w fantazyjne koki czy inne spiętrzenia, a także jako jedyna pielęgniarka chodzi w nie do końca medycznym obuwiu (białe buty na koturnach czy lekkie balerinki to niemal standard w jej wykonaniu). Uprzedzając pytania – szefowa jej na to pozwala. Do tego trzeba powiedzieć że Wandzia jest praktykującą katoliczką i (przynajmniej jak mówi) nigdy z nikim oprócz kochanego męża…
Kwintesencją jej osobowości jest to że Wandzia tęskni. Za wzmiankowanym mężem, za seksem, za młodością. Za tym by czuć się kobietą. I nie ukrywa tego ! To wręcz z niej emanuje. Sprawia to chwilami, iż po jakimś jej tekście nie wiem gdzie się schować, a także dość często zdarzało mi się za nią „świecić oczami”.
Mała próbka - w poczekalni kilku panów czeka na badanie. Pojawiają się o różnych godzinach, z reguły  nie tak jak byli umówieni (hitem sezonu był ostatnio pewien człowiek który będąc umówiony na godzinę 10:00, przyszedł o 19:00 bo – jak twierdził – przeczytał na stronie internetowej że poradnia czynna do 20:00, więc tak mu bardziej pasowało…). Pielęgniarki od czasu do czasu wychodzą i wołają kolejnych pacjentów.  W którymś momencie drzwi się otwierają i na poczekalnię wygląda Wandzia z uśmiechem na twarzy pyta: "Czy któryś z Panów może w międzyczasie doszedł ?"
Nikt się nie zgłosił…
Zresztą z tym dochodzeniem to też jest drugie i nawet trzecie dno. Na przykład próba wysiłkowa na bieżni. Idea polega na tym by pacjent zrobił jak największy wysiłek, by osiągnął pewną wartość tętna, czuł się naprawdę zmęczony, bo wtedy wzrasta czułość badania. Pielęgniarki dokonują więc czasem cudów by pacjentów dosłownie „przeciągnąć” przez całe badanie. Nic więc dziwnego że czasem słyszy się jak jedna do drugiej powie: "Rób dalej, rób, jeszcze chwila i pan dojdzie.." Do założonej wartości tętna oczywiście ;)
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
  • A tak mnie wzięło by znów coś napisać... Bo w pracy mojej absurd goni absurd. W sumie chyba (wbrew pozorom) więcej tych absurdów ze strony pacjentów niż personelu. I chwilami jest wesoło.
  • Informuj mnie o nowościach na blogu
  • RSS blogu Cornugon
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi