Największe obciachy – Prowadził audycję w radiu, mając 2,5 promila

#1. Policjant w cywilu groził odbezpieczoną bronią

Już chyba nie da się tak, żeby nie było czegoś, co odwali policja, przynajmniej w ostatnim czasie. Tym razem chodzi o sytuację, która miała miejsce w lesie koło Putkowic w gminie Drohiczyn. Dziennikarze dotarli do młodego kierowcy, który opowiedział zdarzeniu. Miał on wyprzedzić swoim BMW samochód marki VW, potem był przez niego śledzony około 30 km. Kierowca VW jechał zderzak w zderzak lub zrównywał się z nim. BMW rozpoznali znajomi kierowcy i kiedy dowiedzieli się, co się dzieje, dołączyli do kolegi. Wreszcie, gdy się zatrzymali, wszyscy wysiedli z aut. Prowadzący VW miał wyjąć broń, przystawić do głowy kierowcy i krzyknąć:

Ja was ch... ponauczam zaraz.

Jak opowiadają świadkowie: „Zacząłem jednak pyskować, mówię do kolegi: Patrz, Chuck Norris na Putkowicach będzie pistoletem nam groził”. Dopiero wtedy kierujący mieli się dowiedzieć, że mężczyzna z bronią jest policjantem i zwrócili mu uwagę, że nie wylegitymował się. Na koniec obie strony wezwały policję, gdzie kierowca, który miał broń, miał dopytywać:

Chłopcy, gdzie my jesteśmy?

Policja, która przybyła na miejsce, zatrzymała swojego nieumundurowanego kolegę i zabrała mu broń. Nie wiadomo, czy był on trzeźwy. Resztę osób zabrano na przesłuchanie, które trwało do godziny drugiej w nocy. Wszyscy byli trzeźwi. Sprawą zajmuje się już prokuratura.

#2. Influencer z TikToka zajął się polityką

Filip Zabielski to osoba bardzo popularna na platformie TikTok, obserwuje go 4,6 mln osób. Wcześniej znany był z walk freaków i durnowatych filmików, co przyniosło mu tych fanów. Nagle jednak jego profil stał się polityczny. Jeszcze z końcem grudnia mogliśmy poznać jego problemy z kretami i kretowiskami, którym wytoczył wojnę. Jednak tydzień temu pojawiło się nagranie w nowym stylu, które ciężko określić inaczej jak polityczną reklamą. W tym przypadku widać, że Zabielski kibicuje PiS. W swoim niespełna minutowym nagraniu zachwala działania PiS, na co poświęca połowę filmu. Druga część to pojazd po Tusku i umowach, jakie miały być podpisane w 2009 i 2010 roku za poprzedniej władzy na dostawy gazu z Rosji. W komentarzach znajdziemy:

- Czuję się jakbym oglądała Wiadomości na TVPIS.

- Właśnie zakończyłeś swój etap w sieci [*]

- Bruh a gdzie podpis o współpracy?

- to wszytko wina tuska !!!!!!! a tak wgl ile ci zapłacili

Nie są one zbyt przychylne. Pojawiły się też kolejne dwa nagrania, pierwsze z nich to wychwalanie działań rządu na Ukrainie. Najnowszy film jest o tym, że Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie mu się nie podoba i jest „paskudne” (dodajmy, że materiał o podobnym wydźwięku był kilka dni temu w TVP).

Płatne materiały czy poszedł w politykę po całości? Zobaczyć możecie tutaj.

#3. Czesław Michniewicz trenerem roku

Tygodnik „Piłka nożna” jak co roku przyznał nagrody ze świata piłkarskiego. Najbardziej kontrowersyjną okazała się ta dla byłego trenera Biało-Czerwonych, którą otrzymał wspólnie z trenerem Rakowa Częstochowa Markiem Papszunem. Trzeba przyznać, że z grupy na MŚ wyszliśmy, ale to w jaki sposób i to, co się działo dookoła reprezentacji Polski nijak nie pasuje do decyzji o przyznaniu tytułu. Nie wywołało to także radości wśród znanych nazwisk.

Zbigniew Boniek:

Z tym Trenerem Roku to chyba coś nawaliło…

Marek Wawrzynowski, dziennikarz „Przeglądu Sportowego”:

Czesław Michniewicz? Niech dziennikarze dalej promują antyfutbol, autobus, wywalanie piłki po krzakach, tchórzostwo, a potem zdziwienie, że jesteśmy w czarnej d... europejskiej piłki.

Piotr Piotrowicz, trener pracujący w Szwecji:

Pół czasu na kursach PZPN pieprzą mi o etyce, wartościach, odpowiedzialnych decyzjach. A tu trenerem roku (ex aequo z MP) zostaje Czesław Michniewicz z kontrowersyjną przeszłością, obrażający ludzi dookoła, wykłócający się i rozdzielający rządowe premie. Bo najważniejszy wynik.

#4. Prowadzący audycję miał 2,5 promila alkoholu

Afera w Polskim Radiu Białystok – dziennikarz Andrzej Ryczkowski po pijanemu prowadził audycję, a potem zakończył pracę, wsiadł do samochodu i pojechał do domu. O tym, że prowadzący brzmi jakoś „niewyraźnie” rozgłośnię mieli informować słuchacze, ale pozwolono mu dokończyć audycję. Sprawa szybko dotarła do prezesa, który nakazał dziennikarzowi wrócić do pracy. Na miejscu czekał na niego prezes i policja, gdy Ryczkowski ich zobaczył, miał próbować uciekać, o mało nie potrącając prezesa (tak twierdzą świadkowie, policja tego nie potwierdza). Okazało się, że dziennikarz ma 2,5 promila alkoholu w organizmie. Sprawa problemów alkoholowych pracownika ma nie być niczym nowym w firmie, ale dopiero teraz wyciągnięto konsekwencje. Z zakładki „Ludzie Radia” zniknął jego wizerunek. Fragment audycji, która odbyła się 20 stycznia, możecie posłuchać tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=VrkOFIKycjw&t
Pojawiło się także oświadczenie stacji, która zapowiedziała wyciągnięcie konsekwencji.

#5. M&M’s rezygnują z gadających buziek, bo ludzie oburzyli się na nową kampanię

Kojarzycie te sympatyczne, gadające cukierki? No to już ich nie zobaczymy, a przynajmniej nie w tej formie. Od trzech tygodni trwała nowa kampania, która zwracała uwagę szczególnie na kobiety i ich działania. Przy okazji był to konkurs i zbiórka pieniędzy na organizacje pomagające kobietom. Jednocześnie nowe kobiece cukierki okazały się zbyt mało seksowne dla prawicowych dziennikarzy Fox News, zmieniono im stroje, dodając np. trampki. Komentator Tucker Carlson miał podkreślać, że promują one kulturę „woke”. Według nowych standardów „woke culture” odnosi się do świadomości kulturowej lub politycznej i szczególnie dotyczy marginalizowanych społeczności. Martha MacCallum z tej samej stacji miała stwierdzić, że reklama pomaga Chinom:

Myślę, że to sprawia, że Chiny mówią: „Och, dobrze, skupmy się na tym. Skoncentrujmy się na dawaniu ludziom ich własnych kolorowych M&M’S, podczas gdy my przejmujemy wszystkie złoża minerałów na całym świecie”.

Na fali burzy, jaka przeszła sieć, właściciel marki postanowił czasowo wycofać gadające buźki i wydał oświadczenie:

Zdecydowanie nie sądziliśmy, że to rozwali internet. Ale teraz to rozumiemy - nawet buty cukierka mogą być polaryzujące. Co jest ostatnią rzeczą, której chciało M&M's, ponieważ chcemy łączyć ludzi.

Takie działania marki nie spodobały się jej fanom. Część uważa, że to tylko zagrywka przed najważniejszym rocznym wydarzeniem reklamowym – finałem Super Bowl.

W poprzednim odcinku: Internauci wyśmiali rapera Popka, bo ten ma małego siusiaka

A wiecie, że na Joe Monster dawno temu była taka zasada: "Tu się pomaga". I nic się w tej kwestii nie zmieniło. Dlatego jeśli chcesz, to dorzuć grosika do naszej Joe Monsterowej skarbonki. Pomóżmy dzieciakom, bo pomagać warto! Każda złotówka jest cenna.