Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Od sprzątacza do handlarza... stanikami. Jak to cycków się naoglądałem – Część II

74 229  
766   41  
Po niezwykle pozytywnym przyjęciu pierwszej części, czas na drugą!

[Peryskop w górę – Cycki na horyzoncie!]


Po sukcesie z żółwiem, szef zaczął przydzielać mi trudnych klientów. Nie od razu, ale pierwszego otrzymałem po tygodniu. W tym przypadku sprawa była bardziej skomplikowana: klient przychodził wielokrotnie (jak parka od żółwia) i deklarował chęć kupna kosiarki. Na kosiarkach to ja się znam jak na budowie promu kosmicznego, więc zadanie okazało się karkołomne. Po krótkiej rozmowie z trudnym klientem oznajmiłem mu:

– Panie, nie wiem, czego pan wymagasz, ale ja tego sprzętu używam od trzech lat przez kwartał u ciotki na działce oraz u mamy w ogródku, a jeśli jest wolny weekend, to w Borach Wielkich wykonuję dorywczo pielęgnacje trawników!
– Ale to jest straszne głośne! – krzyknął, gdy zgasiłem silnik.
– Głośne to oznacza, że pracuje! Poza tym jesteśmy w piwnicy, na zewnątrz będzie ciche jak śpiąca teściowa.
I kupił. Choć chciał elektryczną.
Potem tych „trudnych klientów” miałem coraz częściej. Aż przyszli do mnie pracownicy z firmy obok, która handlowała komputerami. Nazwijmy ją Pece-Tech. Tam mieli trudną klientkę, która miała kupić PC-ta dla syna, ale obawiała się, że komputer nie nada się do nauki. I syn (circa szesnaście lat) bardzo chciał i wszystko było umówione, ale babka nie za bardzo z wierzyła jego zapewnieniom.

Jak to w życiu bywa, przypadek zarządził o wszystkim. W tym konkretnym przypadku o pracy w biustonoszach.

Poszedłem do tej pani od PC-ta i uruchomiłem podstawowe aplikacje, w tym internet (firma posiadała modem 36,6 kbps). Znałem adresy kilku stron w USA, więc podłączyłem się do nich, zacząłem nawigować i tę naszą „zbierajkę” OptimusNET, która ledwo działała w Netscape, także pokazałem. Nawet wszystko dobrze szło, ponieważ była to godzina południowa, więc w TP SA modemy wyrabiały z utrzymaniem transferu (tylko drogo!!!) i po około piętnastu minutach pokazałem moc sprzętu. Tę moc... Zaraz, miało być coś o cyckach.
Ekhem, tłumaczę jeszcze tej pani możliwości komputera, już prawie jest sprzedany i wówczas wchodzi do PeceTechu pani Joanna – właścicielka sklepu z biustonoszami, bielizną i takimi tam.
– Przepraszam... – zagaja mnie, bo jako jedyny siedzę „za biurkiem”. – Czy pomożesz z regałem? Bo coś się urwało...
Wstaję. Wołam Rafała (pracownik Pece-Techu) z zaplecza i idę za nią.


Sklep Tits, jak wiecie, także znajdował się w przyziemiu. Był wystrojony jak każdy sklep w tamtym czasie – drewniane regały w przeważającej ilości oraz kilka totalnie nowych, stalowych, które należało skręcić. I pani Joanna właśnie była w trakcie skręcania jednego z regałów, gdy coś się urwało.
Regały, które zamówiła, miały znajdować się tyłem do pasażu – czyli, jak się wejdzie na sklep, po prawej i lewej miały stać nówka mebelki. Pani Joanna samodzielnie wzięła się za robotę, z tym że mogłaby sobie podać rękę z moją żoną (albo założyć klub) i urwała kabel oświetleniowy, bo akurat tam wszystkie kable sobie wisiały, jak się komu podobało. Aha, przy tym dowiedziałem się, że ten duży metalowy element to mocno łaskocze, gdy się go dotknie.
Nie, Joanna nie jest moją żoną – jednakże że z fartem mojej żony udało się jej uniknąć konsekwencji, to i tak szczęście. Z tego, co widziałem, kobieta nie utrzymała metalowej płyty z trzeciego poziomu regału i osunęła się wraz z nią na kratowaną ściankę (oddzielała pasaż od sklepu – straszna prowizorka, tak szczerze), po drodze zahaczając o kable. Zerwała izolację częściowo, a potem to wiadomo – wezwała pomoc. Inna sprawa jest taka, że w chwili wezwania fragment półki wciąż był wbity w kable... Wiecie, o co chodzi.
Ponieważ miałem na podorędziu sklep z elektrotechniką, pobiegłem po przyrząd mierniczy, zmierzyłem napięcie (110 V) na płycie regału i grzecznie wyłączyłem korki na terenie sklepu. Viva la separacja! Nie odłączyłem sklepu Pece-Tech, więc sprzedaż trwała – tutaj zakończę tamto wprowadzanie, bo wszystko poszło zgodnie z planem i nówka sprzęt poszedł w ręce chłopaka!

Fiu fiu – składam regał. Bo pani Joanna mnie o to poprosiła. O pani Joannie napiszę co nieco później – kobieta w dość konkretny sposób wpłynęła na moje życie i wiele ciekawych rzeczy mnie nauczyła. Gdy tak sobie składałem regał, chcąc się wykazać, weszła klientka.
Młoda kobieta, tfu!... co ja piszę! Zapomniałem, ile lat mam teraz, a ile wtedy miałem... – taka starsza babka, ze trzydzieści lat! Zgrabna, w miniówie (gorąco było, bo to lipiec!), buty na szpilkach, w uszach duże krążki o złotym kolorze, na plecach jakieś bolerko (?) we wzorze panterki. Miniówka zresztą też w panterki. Tu skręcam regał, a tam patrzę na jej nogi i takie tam. Myślę sobie z obrzydzeniem, że taka stara się „tak” ubrała... (pamiętajcie, mam wtedy prawie dwadzieścia lat, więc wszystko starsze o połowę niż ja to było normalnie obleśne! Z tym że i to się zmieniło w błyskawicznym tempie. Super błyskawicznym!!!)
Pani klientka ma też piersi w rozmiarze jakimś tam, które wystają nadnormatywnie spod zbyt ciasnego stanika. O, i teraz przejdziemy do konkretów!

[Matko Boska! Trzymaj ręce przy sobie!!! Nie dotykaj, NIE DOTYKAJ!!!]


Skręcam sobie regał, to znaczy nie sobie, a pani Joannie i fajnie robota leci...
Przymierzalnia znajdowała się w rogu sklepu – składała się z „kabiny” wykonanej z reklamy kartonowej o wysokości 180 cm oraz trzech pionowych rur chromowanych, połączonych złączkami. Na wszystkich ścianach (poza tą z reklamą) znajdowała się wielka, zielona płachta, którą można było przesunąć i się zasłonić. Te dziwaczne pomieszczenie miało nie więcej niż dwa metry kwadratowe. Aha, na podłodze znajdował się milusi dywanik – futerko takie, coś a’la „ujebany granatem niedźwiedź”.
Skręcam ten regał. Oświetlenie już wróciło, zwarcia nie stwierdzono, kable zwisające z sufitu do podłogi przytwierdziłem (i założyłem izolację w newralgicznych punktach) do kraty. Ja se men!
Wtedy do przymierzalni wchodzi klientka. Za nią pani Asia. Coś tam sobie gadają, ale w końcu słyszę jakieś ansy od strony klientki. Zaczynam przysłuchiwać się temu, co słyszę.
– ... no przecież to w ogóle nie tak! Tu mi zwisa, to mi odstaje! A ta szpara??? To jakiś koszmar! – słyszę dochodzące z „kabiny” żale klientki.
Kurdę, jakbym kładł gładzie i tynki, to takie rozkminy by mnie zniszczyły psychicznie, ale – jasny gwint! – przy przymiarce stanika??? Nic to, słucham nadal...
Nieeeee – jęczy klientka – tak się nie mogę pokazać! To wyżej, o! Tutaj! Tutaj wyżej i teraz bardziej do centrum!
Ki chvj... Co one tam robią?
Wtedy przerywa jej Joanna:
– Zaraz, zaraz, koleżanko. Jak się ubierasz dla chłopa, to się ubieraj dla chłopa! Cholera jasna! My tu mamy eksperta i zaraz go zawołam! – odsłania kotarę błyskawicznie. – Stefan, przyjdź tu na chwilę! – woła mnie.
Ja patrzę na nią, ona na mnie. No to ja patrzę na nią bardziej. Ona na mnie jeszcze bardziej. Wtedy ja już całkiem bardzo na nią patrzę, a ona wykonuje gest ręką w stylu „chodź tu, kurva, natychmiast!”.
Rzucam narzędzia i idę w stronę kabiny.
Klientka stoi w negliżu od pasa w górę. W sensie takim, że nadal ma miniówkę oraz szpilki, ale stanik jest w rękach Joanny. Czyli – widzę cycki. Dwie sztuki. Rozmiar 85C (do tego dużo później doszedłem, ale chcę, abyście wiedzieli, co widziałem). Jędrne, opalone. Dwa cycki – nic to, nic więcej.
Jakie to były zajebiste cycki, to chcę wam przekazać, że zapomniałem o komputerze, który niedawno miałem sprzedać, o izolacji, o napięciu 110 V, o regałach. Hipnoza – to był ten stan! Ręce same wyrywały się do przodu... rozumiecie. Voyeur przy tym to pikuś – to było LIVE przede mną!
– Stefan? Jest dobrze? – wyrywa mnie z transu Joanna.
Właśnie zainstalowałem upgrade Men 5000. Jestem skupiony jak nigdy.
– Jest wspaniale – odrzekłem.
Pełna profeska.
Joanna zakłada stanik tej pani. Reguluje ramiączka, spinkę w miseczkach (ten stanik takową posiadał – ale znów, tego dowiedziałem się znacznie później), łapie obie piersi oburącz niczym ciasto na kluski, ugniata, potem utrwala w miseczkach i znów mnie pyta, czy to wygląda dobrze.
(ja jeszcze nie zgrałem obrazu z tego pierwszego widoku).
– Są jakieś niuanse? Jakieś szpary? Niedoskonałości? – docieka.
- Absolutnie! Pasuje doskonale, podkreśla kształty, linię na boku oraz ramiona!
– I co? Jesteś przekonana? – Joanna zwraca się do klientki.
Kobieta ma na twarzy uśmiech dość wymowny.
– Teraz to tak!


[Zmiana zainteresowań – jak za dotknięciem czarodziejskiego cycka!]


Po zamontowaniu regałów – co akurat mi z niewiadomych przyczyn szło bardzo źle – wróciłem do sklepu komputerowego. Z dziwnym uczuciem tego, czego właśnie doświadczyłem. Zapytałem Rafała o rezultat sprzedaży komputera, a on mi odpowiedział: „dobrze, a co tam u Aśki?”.
Wtedy podzieliłem się tą dość nietypową historią, wspominając o tym, jak Joanna miętosiła cycki klientki. I Rafał mi powiedział coś niesamowitego:
– Wiesz, Aśka uwielbia cycki!
– To znaczy? – zapytałem.
– Jest lesbijką!
Mając dwadzieścia lat odkryłem, że też jestem lesbijką.

Niedługo po tym wydarzeniu spędziłem sporo czasu u boku Joanny. I to też był przypadek...
18

Oglądany: 74229x | Komentarzy: 41 | Okejek: 766 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało