Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

6 obrzydliwych scen, które zapisały się w historii kina grozy - oto jak one powstały

49 101  
264   13  
W historii kina grozy jest kilka pamiętnych scen, które robią na widzach piorunujące wrażenie, niekiedy nawet wywołując u nich skrajne obrzydzenie. Aby taki efekt osiągnąć należy włożyć w twórczy proces sporo pracy kreatywnych specjalistów od filmowych trików i totalnego zaangażowania aktorów. Trzeba przyznać, że niektóre z wykorzystanych pomysłów są co najmniej ekscentryczne, a poznanie kulisów ich realizacji może skutecznie odczarować to, co zobaczyliśmy na ekranie.

#1. „Obcy” - smród rozkładających się owoców morza doprowadzał ekipę do mdłości

Jednym z najefektowniejszych fragmentów „Obcego” w reżyserii Ridleya Scotta jest moment, w której tytułowa kreatura, na oczach przerażonych członków kosmicznej ekspedycji, rozrywa ciało swego nosiciela i wydostaje się na wolność. Aktorzy nie do końca wiedzieli czego będą świadkami, bo ekipa nie poinformowała ich o szczegółach tej sceny, po to, aby ich reakcja zaskoczenia była jak najbardziej realistyczna. A trzeba przyznać, że oprócz wrażeń wizualnych artyści na planie potraktowani zostali prawdziwą bombą zapachową. Filmowcy uznali bowiem, że syntetyczne, ludzkie wnętrzności nie prezentowałyby się na ekranie zbyt przekonująco, więc postanowili wykorzystać też owoców morza – ośmiornic, kawałki ryb i małże.


Po takie rozwiązania sięgnięto podczas kręcenia sceny oględzin tzw. facehuggera, czyli istoty, która przytwierdza się do ciała swej ofiary i składa w niej jaja. Stworzenie to było w dużej mierze zbudowane z „części” zakupionych u lokalnych rzeźników i handlarzy rybami. Ujęcia te należało jednak realizować jak najszybciej, bo rekwizyty te szybko się psuły, a towarzyszący temu zapach wywoływał mdłości u ekipy.

#2. „Hannibal” – cyfrowy Mózg Raya Liotty

Druga część serii o najsłynniejszym kanibalu w historii kina szokowała w wielu momentach, a jednym z nich niewątpliwie jest scena, w której tytułowy (anty)bohater na żywca zdejmuje agentowi FBI (w tej roli zmarły niedawno Ray Liotta) pokrywę czaszki, a następnie zaczyna karmić swoją ofiarę fragmentami jego własnego mózgu. O ile w części ujęć aktor nosił na głowie specjalny, zielony czepek, który w postprodukcji podmieniono na cyfrowo wygenerowany organ. Jednocześnie jednak skonstruowano pełnowymiarową, animatroniczną, mrugającą i ruszającą oczami, kukłę będącą dublerem aktora.


#3. „Siedem” – żywy rekwizyt

Pamiętny thriller w reżyserii Davida Finchera jest historią śledztwa w sprawie Johna Doe, sadystycznego mordercy, którego ofiarami są osoby popełniające grzechy, według teologii chrześcijańskiej – prowadzące do utraty więzi człowieka z Bogiem. Jednym z nieszczęśników, którzy mieli wątpliwą przyjemność wpaść w ręce Doe był narkotykowy dealer o skłonnościach pedofilskich. Mężczyzna, według przestępcy, winny był grzechu lenistwa, za co unieruchomiony zostaje on na łóżku i utrzymywany tam przy życiu przez ponad rok. Do dziś widzowie przekonani są, że gnijący, wychudzony człowiek, którego ciała pokrywają rozległe odleżyny był kukłą stworzona na potrzeby produkcji. W rzeczywistości jednak postać tę zagrał Michael Reid Mackay – aktor o bardzo charakterystycznej urodzie i wyjątkowo wątłej budowie ciała. W momencie kręcenia filmy, artysta ten ważył zaledwie 43 kilogramy! Reszta to zasługa znakomitej charakteryzacji.


#4. „Mucha” – rozpuszczająca się, woskowa ręka

Kino Davida Cronenberga obfituje w motywy, które są, delikatnie mówiąc – niesmaczne. Nie inaczej jest w przypadku nakręconej w 1986 roku „Muchy”. W filmie tym poznajemy losy Setha Brundle’a – prowadzącego badania nad teleportacją, uczonego. W wyniku koszmarnego zaniedbania zasad BHP, podczas jednego z doświadczeń, DNA bohatera zespala się z kodem genetycznym domowej muchy i bohater powoli zaczyna mutować, finalnie zamieniając się z odrażającego, wielkiego robala, które nie sposób ubić ani packą na owady, ani Muchozolem.
W jednej ze scen Seth dosłownie – rzyga na rękę byłego narzeczonego swojej dziewczyny kwasem, który błyskawicznie rozpuszcza kończynę ofiary.


Aby osiągnąć tak spektakularny efekt, jaki mogliśmy zobaczyć na ekranie, ekipa filmowa stworzyła realistyczną, woskową dłoń, do której za pomocą specjalnych pompek, tłoczono sztuczną krew i inne „płyny ustrojowe”. Następnie rekwizyt ten podgrzewano za pomocą dmuchaw z gorącym powietrzem. Jako że cały proces rozpuszczania się trwał parę ładnych minut, w postprodukcji należało scenę znacząco przyspieszyć, aby widzowie odnieśli wrażenie, że kończyna rozpada się w czasie dosłownie kilku sekund.

#5. „Egzorcysta” – wymiotowa zupa z groszku

A skoro już mowa o zwracaniu treści żołądkowych, to głupio by było nie wspomnieć o jednym z najbardziej znanych filmowych wymiotów, czyli o scenie z „Egzorcysty”, w której to nawiedzona dziewczynka ordynarnie obrzyguje tytułowego księdza zielonym szlamem. Do brody dublerki aktorki grającą tę postać przymocowano rurkę, przez którą tłoczono zupę z groszku! Spektakularny efekt to też zasługa kamerzystów, którym udało się skutecznie oszukać widzów. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem, co w tym przypadku – wyszło tylko na plus. Otóż maź miała uderzyć aktora grającego księdza w jego klatkę piersiową. Artysta oberwał jednak prosto w twarz, a jego reakcja na to była absolutnie autentyczna.


#6. „Candyman” – to były prawdziwe pszczoły!

Candyman to czarnoskóry niewolnik, który miał romans z białą kobietą, został schwytany przez jej rodzinę. Oprawcy obcięli mu dłoń, a następnie wysmarowawszy jego ciało słodką cieczą, rzucili mężczyznę na pastwę rozwścieczonych pszczół. Ponad sto lat później wrócił on jednak jako demon, aby szukać zemsty na współczesnych mieszkańcach ziem, na których niegdyś mieszkał. Jego pojawieniu się zawsze towarzyszył rój pszczół. W jednej ze scen owady te dosłownie – wychodzą Candymanowi z ust.


Ten fragment filmu wygląda bardzo realistycznie, bo… podczas jego realizacji nie korzystano z żadnych efektów specjalnych. Aktor Tony Todd musiał mieć założoną w przełyku specjalną tubę, aby uniknąć ewentualnych użądleń. Zroszony też został płynem ze specjalnymi feromonami, dzięki którym owady nie zachowywały się w stosunku do niego agresywnie.
Pszczoły, które wystąpiły w filmie miały być łagodne, ale Todd nie do końca wierzył w zapewnienia ekipy i zażądał od producentów obecności na planie sanitariuszy oraz 1000 dolarów rekompensaty za każde, ewentualne użądlenie. Było to naprawdę dobre posunięcie ze strony aktora, bo oprócz umówionej gaży zgarnął on okrąglutkie 23 tysięcy dolarów za szkody, jakie owady mu wyrządziły...

Źródła: 1, 2, 3
2

Oglądany: 49101x | Komentarzy: 13 | Okejek: 264 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało