Od egipskich mumii, przez mózg znanego polityka, aż po aparat fotograficzny, którego zawartość mogłaby mocno namieszać w historii alpinizmu – niektóre zaginione „skarby nie muszą być wykonane ze złota i drogich kamieni, aby znaleźć się na liście najbardziej poszukiwanych zgub na świecie!
Tradycja wykradania
fragmentów zwłok sławnych ludzi jest dość długa, a ofiarami
takich rabunków padały takie postaci jak martwy Einstein, dość
nieżywy Beethoven oraz sztywny Galileusz. Przykrość ta spotkała
również Johna F. Kennedy’ego, który to w 1963 roku pozbawiony został fragmentu czaszki w wyniku udanego zamachu na jego życie.
Podczas sekcji zwłok usunięto z prezydenckiej głowy częściowo
uszkodzony mózg. Organ ten został odpowiednio spreparowany i w
takiej formie trafił do Archiwum Narodowego Stanów Zjednoczonych.
Trzy lata po śmierci polityka ktoś ze zdumieniem odkrył, że
„rekwizyt” ten wyparował. Ta wieść od razu poruszyła wyobraźnię
głosicieli teorii spiskowych, którzy zgodnie uznali, że zaginięcie
jednego z istotniejszych dowodów w sprawie zabójstwa Kennedy’ego
świadczy o tym, że ktoś próbował zatuszować jakiś niewygodny
fakt (np. to, że prezydenta wcale nie zabił Lee Harvey Oswald).
Pojawiły się też sugestie, że kradzież prezydenckiego organu
związana była raczej z chęcią ukrycia chorób, z którymi głowa
państwa miała się borykać.
Tkanina z Bayeux to
długa na 68 metrów i wysoka na 50 centymetrów tkanina
przedstawiająca historię podboju Anglii przez normandzkiego księcia Wilhelma I Zdobywcę. To dzieło sztuki powstało w okolicach XI
wieku, a jej autorstwo przypisuje się jego małżonce – królowej
Matyldzie. Jest to jednak jedna z wielu teorii dotyczących
pochodzenia tej efektownej tkaniny.
Jej losy były dość zagmatwane
i aż trudno uwierzyć, że dotrwała do naszych czasów w tak dobrym
stanie, biorąc chociażby pod uwagę, to że w 1792 roku została ona skonfiskowana i wykorzystana jako pokrycie do wozów bojowych. Na szczęście udało się ją
uratować oraz – z czasem – poddać gruntownej restauracji, podczas
której
załatano przeszło pół tysiąca dziur w materiale. Obecnie tkanina z
Bayeux wpisana została na listę UNESCO.
Mało mówi się jednak o
tym, że jest to eksponat wybrakowany – brakuje bowiem ostatniej
jego części, którą najprawdopodobniej ktoś na przestrzeni wieków
sobie przywłaszczył. Eksperci uważają, że zaginiony fragment
mógł mierzyć ok. 2,5-3 metry i przedstawiać koronację
Wilhelma I, czyli – jak by nie patrzeć – istotne zamknięcie historii
przedstawionej w tym leciwym „komiksie”.
Faraon Mykerinos
rządził Egiptem w okolicach trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Wnuk
Cheopsa pochowany został w nieco skromniejszym niż jego dziadek
grobowcu. Piramida, w której władca spoczął, ma „zaledwie” 65
metrów wysokości i chociaż wielu badaczy podawało pod
wątpliwość, czy faktycznie było to miejsce pochówku tego
faraona, to odkryty przez archeologów napis wykonany przez
budowniczych jest niepodważalnym dowodem na to, że spoczywa tam ten
właśnie władca. Ekipa pracująca nad tą majestatyczną
nieruchomością podpisała się bowiem na jednym z kamieni jako
„Pijacy Mykerinosa”…
Niestety, zanim
europejscy badacze zaczęli eksplorować piramidę, ta została już
dobrze „zbadana” przez złodziei i poszukiwaczy skarbów, którzy
wynieśli z jej wnętrza większość kosztowności, posągów, a
nawet (prawdopodobnie) także i mumię samego faraona. W sarkofagu
znaleziono wprawdzie ludzkie szczątki i przez pewien czas uznawano,
że to zwłoki Mykerinosa, jednakże po bliższej ich analizie
okazało się, że to bliżej niezidentyfikowany nieboszczyk płci niewieściej. Tak czy
inaczej, w 1838 roku archeolodzy postanowili przetransportować
trumnę do Wielkiej Brytanii. Pech sprawił, że statek, którym ją
przewożono, postanowił zatonąć – i do celu dotarło
jedynie
pokiereszowane wieko królewskiego sarkofagu.
W latach 20.
ubiegłego wieku, podczas prac wykopaliskowych w jaskini Zhoukoudian
znajdującej się w pobliżu Pekinu, znaleziono szczątki homo
erectusa, który żył na tamtych ziemiach dobrych 500 tysięcy lat
temu (chociaż obecnie uważa się, że ten pitekantrop mógł być
starszy o nawet 250 tysięcy lat!). Ten gatunek prymitywnego
człowieka jako pierwszy wyemigrował z Afryki. Początkowo wydobyto
jedynie zęby trzonowe hominida, jednak parę lat później badaczom
udało się odnaleźć niemalże kompletną jego czaszkę.

To
spektakularne odkrycie zelektryzowało środowisko archeologiczne na
całym świecie, tym bardziej że dalsze prace wykopaliskowe mogły
przecież odsłonić kolejne zagadki przeszłości. Niestety plany te
pokrzyżowała chińska wojna domowa i działalność grup
partyzanckich w tamtym regionie. Niedługo potem wybuchła też II wojna światowa i w 1941 roku wiele archeologicznych zbiorów, w
skład których wchodził pekiński pitekantrop, zamknięto w
skrzyniach i usiłowano przetransportować do Stanów Zjednoczonych.
Nie dotarły one jednak do swojego celu.
Prawdopodobnie zostały
ukradzione podczas tej podróży. Mimo trwających od ponad 80 lat
poszukiwań, nie udało się znaleźć żadnego tropu wskazującego w
czyje ręce wpadł ten archeologiczny skarb.
W 1613 roku
angielska grupa aktorska, znana jako Trupa Lorda Szambelana,
wystawiała na deskach londyńskiego teatru sztukę Williama
Szekspira pt. „Cardenio”. Prawdopodobnie był to dramat oparty na
fragmencie (przetłumaczonego na język angielski rok wcześniej) „Dona
Kichota” autorstwa Miguela de Cervantesa, jednak pewności co do
tego nie ma, bo nie zachował się żaden rękopis Szekspira z tą
sztuką.
W 1990 roku wnikliwie przyjrzano się tekstowi innego utworu, „Tragedii Drugiej Dziewicy”, którego autorstwo przypisuje się
Thomasowi Middletonowi. W treści tego skryptu znalazły się
notatki, których styl wskazuje na to, że
wykonane one zostały
przez samego Szekspira. Biorąc pod uwagę, że fabuła tego utworu
wydaje się czerpać garściami ze wspomnianej powieści Cervantesa,
niektórzy uważają, że zaginione dzieło to nic innego, jak nieco
przerobiona wersja „Tragedii Drugiej Dziewicy” i na tej też
podstawie wiele teatrów wystawiało tę sztukę jako „Cardenio”
Szekspira!
W 1999 roku,
zaledwie 600 metrów od szczytu Mount Everestu, amerykański
himalaista Conrad Anker natrafił na zwłoki ubrane w tweedową,
niemodną już od wielu dekad, kurtkę. Reszta odzienia nieboszczyka
również wskazywała na to, że mężczyzna ten pochodził z
Wielkiej Brytanii, a życie stracić musiał grubo ponad 70 lat
wcześniej. Okazało się, że tajemniczy trup to sam George Mallory
– słynny nauczyciel historii z Cambridge, który w latach 20.
ubiegłego wieku dwukrotnie próbował wejść na Mount Everest. W
1924 roku, podczas drugiej takiej próby, Mallory w towarzystwie
innego Brytyjczyka – Andrew Irvine'a – usiłował zdobyć szczyt z
położonej na wysokości ponad 7 tysięcy metrów n.p.m. przełęczy północnej. Niestety, do bazy nie wrócili.
Zwłoki Mallory’ego
miał już w 1975 roku widzieć chiński wspinacz Wang Hongbao. Mężczyzna ten zginął jednak dzień po swoim odkryciu i nie mógł
wskazać dokładnego miejsca ich położenia.
Nie wiadomo, czy
Brytyjczyk dotarł na szczyt. Jeśli tak by się stało, należałoby
zmieniać treść książek do historii, bo przecież
pierwszą
osobą, która oficjalnie dotarła na samą górę był pochodzący z
Nowej Zelandii Edmund Hillary wraz z nepalskim szerpą Tenzingiem
Norgayem. Panowie dokonali tego w 1953 roku, czyli prawie trzy dekady
po próbie Mallory’ego i Irvine’a. Ten pierwszy, przed
wyruszeniem w podróż, wziął z domu zdjęcie swej żony, które to
obiecał jej złożyć na szczycie. Przy zwłokach mężczyzny nie znaleziono tej fotografii, co mogłoby oznaczać, że w istocie dotarł on do swego celu.
Ostatecznym jednak dowodem mogło być
zdjęcie, które Mallory pragnął zrobić sobie na szczycie. W tym celu
pożyczył od Howarda Somervella – jednego z członków swej
ekspedycji – aparat. Niestety, urządzenia tego nigdy nie odnaleziono,
co czyni z niego prawdopodobnie najbardziej poszukiwany sprzęt
fotograficzny na świecie!
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą