Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Samodzielna naprawa sprzętu Apple to jeden wielki żart - Co nowego w technologii?

47 447  
274   45  
W dzisiejszym odcinku literka „Z” przyniesie Rosji pecha, Bill Gates zdradzi, jakiego smartfona używa, a Google ogłosi bankructwo.

#1. Google ogłasza bankructwo w Rosji


Rosyjski oddział Google nie ma łatwego życia. Najpierw zastraszanie pracowników przez lokalne władze, potem jakieś naciski, kary, a na końcu blokady tamtejszych kont bankowych. I to ostatnie przelało już czarę goryczy i sprawiło, że Amerykanie postanowili się poddać.

Zajęcie przez władze rosyjskie konta bankowego rosyjskiego oddziału Google uniemożliwiło funkcjonowanie naszego biura w tym kraju, w tym zatrudnianie i wypłacanie wynagrodzeń pracownikom, płacenie dostawcom i sprzedawcom oraz wypełnianie innych zobowiązań finansowych.

No więc rosyjski oddział nosi się z zamiarem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, ale firma jednocześnie podkreśla, że na terenie kraju wciąż będą dostępne bezpłatne usługi. Mowa tutaj m.in. o sklepie Google Play, platformie YouTube, Mapach Google, całym systemie Android, wyszukiwarce i poczcie Gmail.

#2. YouTube usunął ponad 70 tys. filmów za szerzenie dezinformacji


I dziwić się, że Rosjanie robili Google pod górkę, kiedy YouTube usuwa filmy z ich własną propagandą. Ale od początku. Od początku konfliktu na Ukrainie z portalu usunięto już ponad 70 tys. filmów zawierających w sobie treści głównie związane z wojną. Mowa o materiałach, w których naruszano zasady społeczności poprzez trywializowanie lub zaprzeczanie istnieniu konfliktu i nazywanie go „operacją militarną”.

Wiadomym było, że większość platform typu YouTube niemal natychmiast podjęła walkę z filmami szerzącymi treści dezinformacyjne. Nie wszyscy jednak się tym chwalili, a sam YouTube dopiero niedawno udostępnił odpowiednie statystyki. Wynika z nich jasno, że od 24 lutego tego roku z serwisu zniknęło ponad 70 tys. materiałów wideo za naruszanie polityki.

Mamy politykę dotyczącą poważnych wydarzeń z użyciem przemocy i odnosi się ona do takich rzeczy jak zaprzeczanie poważnym wydarzeniom z użyciem przemocy: wszystko od Holokaustu do Sandy Hook. I oczywiście to, co dzieje się na Ukrainie, jest poważnym wydarzeniem związanym z przemocą. Dlatego też wykorzystaliśmy tę politykę do podjęcia bezprecedensowych działań. Pierwszym i prawdopodobnie najważniejszym zadaniem jest upewnienie się, że ludzie, którzy szukają informacji na temat tego wydarzenia, mogą uzyskać dokładne, wysokiej jakości, wiarygodne informacje na YouTube.

#3. Oznaczenie satelity literą „Z” nie przyniosło mu szczęścia


Litera „Z” kojarzy się obecnie w tak negatywny sposób, że nawet instytucje używające jej od lat wolą zmienić swoje logo na nieco mniej obrazoburcze, aby uniknąć w ten sposób niepotrzebnych dramatów. W Rosji jest oczywiście zupełnie inaczej. Literę „Z” w niektórych przypadkach nosi się z dumą i maluje ją gdzie tylko się da. Na przykład na satelicie misji Kosmos-2555.

29 kwietnia z kosmodromu w Plesiecku wystrzelono rakietę, której zadanie polegało na wyniesieniu na orbitę szpiegowskiego satelity Kosmos-2555. Według Rosyjskiego Ministerstwa Obrony oraz agencji Roskosmos wszystko poszło zgodnie z planem i obiekt znalazł się tam, gdzie miał się znaleźć. Wszystko oczywiście bez żadnego problemu. Prawda okazała się jednak nieco inna, co szybko wychwycili obserwatorzy misji.


Przede wszystkim satelita nie nadawał żadnych sygnałów. Dodatkowo nie do końca trzymał się on swojej orbity. Co rusz trzeba było ją korygować, a mimo tego i tak obiekt stale obniżał swój lot. W około 2 tygodnie po starcie znalazł się on z początkowych 290 km nad powierzchnią Ziemi, na około 260 km. Nie trzeba było znawcy, aby odkryć, że los misji Kosmos-2555, która miała dla Rosjan znaczenie wielce propagandowe, jest przesądzony.

No i stało się. W zeszłym tygodniu satelita znalazł się tak nisko, że spłonął w ziemskiej atmosferze i tak oto zakończył się jego jakże krótki żywot. A mogli nie malować tego nieszczęsnego „Z”…

#4. Samodzielna naprawa sprzętu Apple to jeden wielki żart



A przynajmniej tak wynika ze słów dziennikarza, który postanowił sam przetestować szumnie zapowiadany przez Amerykanów Apple Self Service Repair. Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się już w zeszłym roku, jednak ostatecznie uruchomiono go dopiero w kwietniu tego roku. Nie trzeba było wiele czasu, aby nieco bardziej kumaci użytkownicy zwrócili uwagę, że jest tu coś nie tak.

W oczy rzucały się przede wszystkim strasznie wysokie koszty całego przedsięwzięcia. Sprawa bowiem nie ograniczała się jedynie do zamówienia pożądanej części j i prostej wymiany. Trzeba było dodatkowo wynająć specjalistyczne narzędzia, zapłacić za nie dość słono, uiścić ogromną kaucję, a na koniec… a na koniec zwrócić się do zewnętrznej firmy, która miała zweryfikować oryginalność naszego produktu…

Sean Hollister z The Verge przeprowadził mały eksperyment i podjął się wymiany baterii w swoim telefonie iPhone Mini. No i się zaczęło… Już na samym początku musiał zapłacić 69 dolarów za samą baterię. Następnie dodatkowe 49 dolarów za wynajęcie specjalistycznych narzędzi, a w międzyczasie jeszcze 1200 dolarów kaucji, które stanowiły zabezpieczenie, na wypadek gdyby ktoś narzędzi nie chciał zwrócić lub je w jakiś sposób uszkodził/zgubił.

To jednak nie wszystko. Ponoć jakość dostarczonych części nie była najlepsza, narzędzia działały tak sobie, cały proces daleki był od tego, aby nazwać go „intuicyjnym”, a na koniec telefon nie rozpoznał baterii jako oryginalnej. Po całej procedurze dziennikarz musiał jeszcze skontaktować się z zewnętrzną firmą, która potwierdzi oryginalność użytych części.

I teraz wisienka na całym torcie absurdu. Wiecie ile Apple liczy sobie za taką wymianę baterii w swoim serwisie? 69 dolarów. Czyli tyle samo, ile dziennikarz zapłacił za samą część do wymiany. Kurtyna.

#5. Bill Gates zdradził, jakiego smartfona używa


Kilka dni temu w serwisie Reddit odbyła się sesja AMA (ask me anything – zapytaj mnie o cokolwiek) z Billem Gatesem. Pojawiło się wiele ciekawych pytań dotyczących technologii i przyszłości naszej planety. Ktoś jednak postanowił zapytać, jakiego smartfona używa założyciel Microsoftu. Miliarder chyba po raz pierwszy odpowiedział szczerze na tego typu pytanie.

Gates przyznał, że w ostatnim czasie korzysta ze smartfona Samsung Galaxy Z Fold 3 i jest niego bardzo zadowolony. Powiedział, że ceni sobie duży obszar roboczy i spore możliwości, jakie niesie ze sobą posiadanie urządzenia tego typu. Dodał, że z takim telefonem i laptopem przy sobie nie ma potrzeby posiadania żadnego dodatkowego urządzenia – czy to do celów rozrywkowych, czy do pracy.

Gates jednak już nie pierwszy raz wypowiadał się pozytywnie o smartfonach z Androidem. Dodatkowo Samsunga i Microsoft łączy ścisła współpraca, więc wybór flagowca od koreańskiego producenta w zasadzie też nikogo nie powinien dziwić.

W poprzednim odcinku: TVP tym jednym trikiem zwiększyła sobie oglądalność! Zobacz, jak to zrobiła…

4

Oglądany: 47447x | Komentarzy: 45 | Okejek: 274 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało