Człowiek i cebula tworzą udany związek już od ponad 7 tysięcy lat, najwyższy więc czas poznać tę relację nieco lepiej.
Wspomniane na początku 7 tysięcy lat nie wzięło się z przypadku. Najstarsze ślady spożywania cebuli, jakie znaleźli archeolodzy, oszacowane zostały na mniej więcej 5. tys. lat p.n.e. Obok nich odkryto też pozostałości fig i daktyli, z czego – jeśli zebrać wszystko w całość – można by pewnie zrobić całkiem modną sałatkę. W późniejszych czasach cebula również była cenna, a w średniowieczu gdzieniegdzie używano jej nawet jako waluty.
Cebula to świętość – jest to jedna z tych rzeczy, których chyba nikomu w Polsce nie trzeba tłumaczyć (tak, zdarzają się i tacy, którzy za tym warzywem nie przepadają – wszędzie znajdą się czarne owce). W każdym razie w tej kwestii zgodziliby się z nami starożytni Egipcjanie. Oni również – nawet bardziej dosłownie niż Polacy – uważali cebule za przejaw świętości, a to za sprawą ich okrągłego kształtu i warstw wewnątrz. Mało tego, nawet faraonowie chowani byli m.in. właśnie z cebulą, która miała zapewnić im bogactwo w życiu pogrobowym.
Rolnicy w całym kraju powinni solidnie wziąć się za siebie, bo to wstyd, by rekord za największy wyhodowany okaz należał do Brytyjczyka – i to nawet nie rolnika, a inspektora budowlanego na zasłużonej emeryturze. Imponująca cebula, która zresztą uwieczniona została w niejednym memie, liczyła sobie ponad 8 kilogramów… co z pewnością mogłoby cieszyć, gdyby cebule kupowało się na sztuki.
Sałatka grecka? Absolutnie nie można jej nic zarzucić, ale relacja Greków i cebuli miała też w historii bardziej specyficzne etapy – m.in. w I wieku n.e. niejaki Pedanios Dioskurydes, grecki lekarz, zachęcał sportowców, by przed wzięciem udziału w zawodach raczyli się kilogramami cebuli, które mieli popijać… sokiem z cebuli. I rzeczywiście, nauka zna wiele argumentów przemawiających za tym, by wspierać organizm właśnie cebulą – ale niekoniecznie akurat w tak ekstremalnych ilościach.
Najwyraźniej więcej cebuli mamy w sercach niż w kuchni – czego dowodzi zaskakująco niskie jej spożycie w naszym cebulowym sokiem płynącym kraju. Otóż rekordzistami w tej kategorii są Libijczycy – a przeciętnie każdy z nich pochłania rocznie ponad 31 kilogramów aromatycznego warzywa, podczas gdy średnia światowa wynosi zaledwie niecałe 6,3 kg. Do średniej światowej nie musimy się porównywać, ale z Libijczykami wypadałoby poważnie porozmawiać.
Spośród wielu warzyw, jakie można uprawiać w przydomowym ogrodzie, cebula wydaje się tą najmniej wymagającą. Nie ma szczególnych oczekiwań co do gleby. Jedyne, o co prosi, to zapewnienie jej możliwie dużej ilości słońca, które sprzyja formowaniu
owoców – aczkolwiek po części w cieniu również sobie poradzi. Cebulę więc łatwo się uprawia, łatwo przechowuje, dlaczego by więc nie skorzystać… zwłaszcza kiedy ceny w sklepach – nawet cebuli! – osiągają absurdalne poziomy!
Ile czasu przeciętnemu człowiekowi zajmie zjedzenie całej, surowej cebuli? Co najmniej kilka sałatek – można by powiedzieć… szczególnie że nikt raczej nie je cebuli w taki sposób, w jaki je się np. jabłka. Zdarzają się jednak wyjątki. I wśród tych wyjątków jest też rekordzista – to Yusuke Yamaguchi z Japonii, który spałaszował pełnowymiarową cebulę, na surowo, w niecałe pół minuty. Wyczyn ten zajął mu dokładnie 29,56 sekundy, co zapewniło mu także miejsce w Księdze rekordów Guinnessa. Po co to robić, pytacie… Cóż, pytajcie dalej.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą