Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Problem z impotencją – jak radzili sobie z nim nasi przodkowie

24 154  
98   39  
Dawniej, na długo przed rozwojem medycyny, ludzkość bezskutecznie zmagała się z problemem, który również i dziś dręczy wielu. Mówimy oczywiście o impotencji. To właśnie tej choroby przedstawiciele silniejszej płci tak bardzo się boją i starają się jej uniknąć.


Dzisiaj Viagra i inne leki przychodzą z pomocą sfrustrowanym samcom. Wcześniejsze metody radzenia sobie z impotencją były znacznie bardziej wyrafinowane...

#1. Dziwne maści


Starożytni Egipcjanie mocno wierzyli, że maść przygotowana z serc krokodyli i mieszanki aromatycznych olejków pomaga przywrócić męską siłę. Ten „sprawdzony” przepis krążył w społeczeństwie egipskim od dawna. Warto jednak wspomnieć, że próbując ocalić swoją „godność” i zdobyć cudowny składnik, wielu mężczyzn zginęło od zębów krokodyla.

Mieszkańcy starożytnych Indii okazali się pod tym względem nieco bardziej rozważni i nie wchodzili do paszcz krokodyli. Zamiast tego poszukiwali gniazd os, by pozyskać żądła owadów. To one były głównym składnikiem maści leczniczych stosowanych przez Hindusów.

Co zaskakujące, niektórzy mężczyźni nadal wierzą w skuteczność takich kuracji. Wprawdzie teraz nie wykorzystują w tym celu krokodylich serc ani żądeł os, ale za to pozyskują tygrysie penisy i rogi nosorożca. Istnieje opinia, że proszki z tych składników pomagają radzić sobie z impotencją.

#2. Leczenie elektrycznością


Inną okropną metodą radzenia sobie z impotencją była terapia szokowa. Pojawiła się w okresie powszechnej elektryfikacji. Wtedy z jakiegoś powodu ludzie uznali, że za pomocą elektryczności można wyleczyć prawie wszystkie dolegliwości na ziemi, a zaburzenia erekcji nie były tu wyjątkiem. W Europie i USA zaczęły otwierać się gabinety zabiegowe wyposażone w specjalne urządzenia „dla mężczyzn”. Wszystko działało w następujący sposób: elektrody, przez które przesyłane były impulsy, wprowadzano bezpośrednio do genitaliów. Według naukowców miało to „ożywić” narządy. Aż trudno sobie wyobrazić doznania pacjentów podczas tego zabiegu...

#3. Różnorodne mikstury


Na szczęście (lub niestety) elektroterapia została wkrótce zastąpiona farmakologicznymi metodami leczenia. W XIX wieku naukowcy wyizolowali substancję z nasion drzewa kulczyba wronie oko – strychninę. Obecnie uważana jest za jedną z najsilniejszych trucizn na świecie, ale wówczas była dodawana do wszystkich leków stosowanych w leczeniu zaburzeń erekcji.

W efekcie u pacjentów pojawiały się drgawki, ale upragniona potencja niestety nie... Obserwując ten trend, chemicy szybko zmienili zdanie i przestali używać strychniny jako substancji przywracającej męską siłę. Nawiasem mówiąc, teraz truje się nią szczury i myszy.


W 1898 roku rodzina Curie odkryła nowy pierwiastek – rad, ale z jakiegoś powodu zapomniała sprawdzić jego wpływ na organizm. W efekcie przez pewien czas do wszelkiego rodzaju produktów kosmetycznych i farmakologicznych dodawana była nowa, nieznana substancja. Przykładami są tabletki Radione, które obiecywały pacjentom niespotykany przypływ energii, a także krem do twarzy Tho-Radia, który według twórców miał nadać skórze pięknego blasku. Co za ironia... Rad również stosowano w leczeniu impotencji. Jako lekarstwo na tę chorobę farmaceuci oferowali czopki doodbytnicze z tą niebezpieczną substancją chemiczną w składzie.

#4. Przeszczep jąder


W 1918 roku dr John R. Brinkley przekonał świat, że przeszczepienie ludziom jąder kozłów rozwiąże problem impotencji u mężczyzn raz na zawsze. Jego pierwszym pacjentem był pewien farmer, który po operacji rzekomo nie tylko poczuł moc w lędźwiach, ale od razu został ojcem. Ten rezultat tak zaimponował innym mężczyznom cierpiącym na zaburzenia erekcji, że bez wahania szli pod nóż chirurga, wydając na ten czas bajeczne sumy – 750 dolarów (około 10 tys. dolarów według obecnych standardów).


Trudno sobie wyobrazić ich rozczarowanie, gdy okazało się, że John R. Brinkley był w rzeczywistości szarlatanem z kupionym dyplomem medycznym. A jądra kozy nie przynosiły pożądanego efektu, najczęściej ciało pacjenta po prostu odrzucało ciało obce. Niestety, co najmniej 42 mężczyzn zmarło z powodu infekcji po operacjach.

#5. Palenie na stosie


Wydawałoby się, że najgorsze już za nami, ale tak naprawdę żadnej z powyższych metod radzenia sobie z zaburzeniami erekcji nie można porównać w swojej absurdalności i okrucieństwie z tą, o której teraz napiszemy. Mowa o spaleniu „sprawczyni męskiej niemocy na stosie. W średniowieczu za większość problemów ludzkości obwiniano podstępne czarownice. Inkwizytorzy wierzyli, że czarownice rzucają na mężczyzn klątwę w postaci niemocy, więc skrupulatnie je wyłapywano, a następnie palono na stosie. Uważano, że to jedyny sposób na wyleczenie chorego człowieka. Oczywiście do uzdrowienia nie dochodziło, w związku z czym podejrzenie padało na inną czarownicę, która rzekomo postanowiła w ten sposób pomścić swoją „koleżankę”.
5

Oglądany: 24154x | Komentarzy: 39 | Okejek: 98 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało