Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Podglądam ludzi w pracy – Cz. X – Jedna historia na jubileusz serii

48 641  
442   50  
Jak wiecie, mam żonę. Albo żona ma mnie. Nieważne. Mam też dużo innych wad, poza żoną. Ogólnie sprawa się rypie, jak się otrzymuje dość jednoznaczną propozycję seksualną w zamian za odstąpienie od czynności. Więc złapałem pewną baaaardzo ładną złodziejkę, poszliśmy na zaplecze i...


I okazało się, że jest niedosłysząca. Zasadniczo prowadziła ją kierowniczka i wskazywała gestami, a ja asystowałem. Jak znaleźliśmy się na zapleczu, wtedy pokazała na swoje ucho i oznajmiła, że nie słyszy. Stwierdziła także, że nie rozumie dlaczego została tutaj zaprowadzona. I masz babo placek!

Głupia sprawa, ponieważ z jednej strony chcę ją zgłosić (ukradła rzeczy na ponad 150 zł), z drugiej wizja opornej interwencji mnie nieciekawi. Kierowniczka wnerwiona, zaczyna podnosić głos, a kobieta zatrzymana robi oczy Shreka. Musiałem się po głowie podrapać, aby rozkminić, czy gra jest warta świeczki.
– Ja tu mieszkam, ja zaraz przyniosę pieniądze i zapłacę! – odzywa się nagle Ona.
– Rozumiem, ale to nie rozwiązuje sprawy. Pani ukradła ten towar!
– Eee? Mam słabe baterie! Wymienię i porozmawiamy! Nie słyszałam, co mówi kasjerka! – krzyczy Ona. Do tego gestykuluje, wskazując na ucho.
Kur... policja to puści, więc nie ma co jej trzymać. Generalnie osoby niepełnosprawne (co wiem z doświadczenia) znają tuzin „myków”, które stosują w kradzieżach i jeśli ktoś nie czyni recydywy, to na 99% otrzyma tylko upomnienie. I te myki zwyczajnie działają.

Obejrzałem ją od stóp do głów – zapamiętałem posturę, ubiór i cechy charakterystyczne. Poprosiłem kierowniczkę, aby ją przetrzymała kilka minut. W tym czasie poszedłem na CCTV i trochę na „czuja” odpaliłem zapis CCTV z każdego dnia o tej konkretnej godzinie (plus, minus 30 minut). Dowiedziałem się, że przychodzi regularnie i po prostu wynosi dużą siatkę rzeczy. Jeszcze nie wiedziałem konkretnie co, ale fakt działania złodziejskiego potwierdziłem. Normalnie krzyknąłbym „Bingo!” i dziewczyna ma problemy.
Znów drapię się po głowie. Wracam do Onej i informuję ją, że wiem, iż kradnie w tym sklepie regularnie.
(robi oczy Shreka V2.0)
– Pani się nie dziwi, wiem, że pani tutaj kradnie regularnie!
– Co?!
– Ale ja, ja... ja... nie kradnę!
(czyli słyszy, he, he, he)
– Ma pani legitymację osoby niepełnosprawnej? – dopytuję.
– Mam – mówi krótko.
Mówi, że ma, ale w domu. Do tego wspomina, że samochód jest odpowiednio oznaczony i stoi na miejscu dla niepełnosprawnych.
Niespodziewanie kierowniczka sklepu bierze mnie na stronę.
– Ty, Stefan, weź coś zrób, bo pizda udaje niepełnosprawną i zaraz zrobi się chryja!
– Eeee, pani tylko raczy zauważyć – protestuję – że babka jest niepełnosprawna i już jest chryja!
– I co teraz?
– Jesteśmy w czarnej...
Wyjaśnię temat myków: otóż osoba niepełnosprawna – a w tym przypadku niedosłysząca – może mieć dziesięć innych przypadłości, a nawet „żółte papiery”, więc technicznie rzecz ujmując, nie znając tej osoby, możemy się (jako sklep) wpakować w dłuuugi proces. A tego nie lubimy.
Wracam więc do tematu Onej, gdy mówiła „Ja zapłacę”.
Zgrywam dobrego glinę.
– Pani teraz zapłaci za zawartość torby, pokaże dowód osobisty, zostawi numer telefonu i się zgłosimy w sprawie innych kradzieży. Trzeba to rozliczyć – informuję Oną.
– Co!? Ja nie słyszę! Mieszkam tutaj, blok obok, chodźmy, a ja zapłacę!
Tego się spodziewałem. Nie lubię takich sytuacji, bo nic nie jest jasne, zwłaszcza to, ile wcześniej ukradła (na to potrzebuję czasu!). I nagle odzywa się kierowniczka, Ania. Ania to taka osoba, która uwielbia wydawać polecenia i jest raczej „twarda baba”.
– Stefan, cholera jasna! Ja nie chcę tutaj kłopotów! Idź z nią i niech zapłaci, jak mówi!
– Ke? A jak tam będzie czterech facetów!? – martwię się.
– Z czterema nie dasz sobie rady!?
– No, kurwa, raczej może być problem!
– Znów uprawiasz czarnowidztwo, idziemy razem!

I ruszyliśmy po krótkich wyjaśnieniach. Ona faktycznie miała samochód oznaczony plakietką „osoby niepełnosprawnej”, co akurat nam wskazała i faktycznie mieszkała blok obok. Po drugiej stronie ulicy.
Gdy przez tę ulicę przechodziliśmy, wyjęła telefon i zaczęła intensywnie pisać. Wtedy zapaliła mi się lampka i chciałem zawrócić, ale Ania stwierdziła, że za dużo się wydarzyło, aby zawrócić. W sumie uznałem to za pewnik i wszelkie obawy odgoniłem. Po prostu chciałem dowód osobisty od Onej i tyle.
Wchodzimy do bloku. Ona nic nie mówi, Anka ma minę „Ciotka samo zuo”, ja to już odlatuję myślami, bo pierwszy raz zapisałem się na taką akcję (choć w sumie z doświadczenia wiedziałem, iż lepiej dla sklepu jest rozwiązać to bez stron...). Jedziemy na czwarte piętro windą. Wychodzimy, podchodzimy do drzwi. Wtedy Anka mówi:
– Ty idź, ja zaczekam. – Stanęła tyłem do ściany, założyła ręce na brzuch i skinęła głową, abym wszedł.
Ona otworzyła drzwi. Cisza, spokój, nie widać czterech facetów.
Wchodzę.
Ona zamyka drzwi.
Przynosi dowód osobisty i wyciąga portfel.
Okej, jest dobrze.
Nagle...
Z innego pokoju wyłaniają się dwie kobiety, coś około 25 lat, ubrane TYLKO W MAJTKI. Tak jak piszę. Jedna miała czerwone stringi, druga białe. Podchodzą do mnie, wtedy Ona mówi, że byłoby „dobrze dla wszystkich, jakbyśmy się dogadali” i zapomnieli o sprawie.
Macho MAN MODE ON: Okej, wszystko ładnie i pięknie – wymieniam torbę za 150 zł na... na coś. Tu i teraz. Ale mam żonę, a przed drzwiami stoi Anka. A w ogóle, to mi się włączył tryb detektywa i tak pomyślałem...


Teraz taka mała dygresja:
Ostatnio jak oglądałem CCTV z tego sklepu, to ta kobieta w stringach (tylko bardziej ubrana) rzuciła mi się w oczy i nawet ją prześledziłem. Ba! Nawet zanotowałem ją, że ukradła rzeczy za 230 zł!
I zamiast patrzeć się w piękne cycki (a były, zaręczam!), to patrzę na jej postawę, włosy i kminię, że coś mi tu nie gra.

Wychodzę z mieszkania. Zapamiętałem namiary na Oną z dowodu osobistego. Anka na mnie ślipie dość dziwnie, za mną wchodzą dwie rozebrane panny, więc Anka robi oczka większe niż Jowisz, ja z kolei mówię krótko „spierdalamy”, co też uczyniliśmy.

Wracamy do sklepu. Dzwonię do „operacyjnych”, z którymi działam. Odnotowuję, co widziałem. Otrzymuje info o „pająkach*”. Serio, to były pająki?!
Sprawdzam cały zakres CCTV. Oczywiście, poza zajebistymi cyckami dwóch pań, zapamiętałem ich twarze, włosy, wzrost. Wyszło tak: te trzy kobiety zasiedliły się w okolicy i okradały lokalne sklepy. To metoda na *pająka – grupa osób przemieszcza się od miasta do miasta, siedzi tam 3-6 tygodni, robi sklepy metodą „na inwalidę” i wybywają w drugi koniec kraju.
I tym sposobem moje zjebanie dotyczące pracy uchroniło mnie przed małym „co nieco”. No, dobra, w międzyczasie pomyślałem o Zośce...
Plus taki, że policja drapnęła grupkę. To było cztery dziewczyny w wieku 20-25 lat.

Ona okazała się faktycznie osobą niedosłyszącą. XD
Tej czwartej osobiście nie widziałem.
Bingo! Kwota? 26 000 zł!
8

Oglądany: 48641x | Komentarzy: 50 | Okejek: 442 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało