Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

To nie tak miało być! - Co się dzieje, kiedy gwiazdor żąda wprowadzenia zmian w scenariuszu?

66 034  
278   46  
"Fajny ten wasz scenariusz, ale mam parę uwag..." - to słowa, które dla wielu reżyserów brzmią niczym zapowiedź kłopotów. Szczególnie gdy takim tekstem rzuca aktor, który w planowanej produkcji ma zagrać jedną z głównych ról. Cóż, gwiazdom się nie odmawia. Można jedynie przystać na ich żądania... albo pomyśleć o zatrudnieniu kogoś mniej wybrednego.

Zagraj to jeszcze raz, Mike

Mike'a Myersa można kochać albo nienawidzić. Nie da się mu jednak odmówić talentu do tworzenia niezapomnianych kreacji. Któż bowiem nie potrząsał łbem razem z kochającym głośne, gitarowe brzmienia bohaterem "Świata według Wayne'a", albo choć raz nie zarechotał podczas seansu ekstremalnie idiotycznej serii filmów o upośledzonym, acz wielce pewnym swego osobistego uroku agencie Austinie Powersie?
Myers podłożył też głos najbardziej znanemu ogrowi w historii kina. Mowa oczywiście o Shreku.



Jako że aktor jest z pochodzenia Kanadyjczykiem, sympatyczny zielony bohater, któremu Mike użyczył głosowych strun, przemawiał z charakterystycznym dla mieszkańców tego kraju akcentem. Kiedy jednak gwiazdora posadzono na kinowym krześle, aby obejrzał film z kompletną ścieżką dialogową, Myers wstrzymał dalsze prace nad "Shrekiem" i pognał do studia, aby od początku nagrać swoje kwestie. Gwiazdor uznał bowiem, że znacznie zabawniej by było, gdyby w mowie tytułowego ogra można dało się usłyszeć pewne szkockie elementy. Kontrastowałyby one bowiem z angielskim akcentem lorda Farquaada i tym samym nawiązywałyby do dawnych, historycznych animozji pomiędzy oboma narodami.



Pomysł nie był zły, ale trzeba było ponownie zaciągnąć animatorów do roboty, aby dopasowali ruch ust Shreka do nowej ścieżki dialogowej. Ta procedura nie tylko pochłonęła sporo czasu, ale zżarła ok. 4-5 milionów dolarów, czyli okrągłe 10 procent całego budżetu przeznaczonego na tę produkcję.

Alan Rickman - mistrz improwizacji

Mówcie co chcecie, ale "Robin Hood - książę złodziei" to film jednocześnie zły, jak i wpisujący się w zaszczytną kategorię "guilty pleasure". Może to dlatego, że wielu dzisiejszych 30- i 40-latków po prostu miło wspomina klasowe wycieczki do kina na ten seans? A może to zasługa znakomitego popisu wybitnego brytyjskiego aktora Alana Rickmana, który w produkcji tej zagrał postać charyzmatycznego i komicznie wręcz przerysowanego szeryfa Nottingham?


Pierwotnie gwiazdor nie krył swojego zażenowania fatalnym scenariuszem i drętwymi dialogami, których miał się nauczyć. Ostatecznie jednak doszedł do porozumienia z reżyserem Kevinem Reynoldsem i dodał coś od siebie. W zasadzie to dodał bardzo dużo, bo lwia część werbalnych popisów jego bohatera to wynik radosnej improwizacji Rickmana. Wszystkim bardzo podobał się sposób, w jaki aktor zinterpretował filmowego arcyłotra i nikt nawet nie próbował wpływać na wyjątkowo ubawionego swoją twórczą wizją gwiazdora.

Za dużo mumii, za mało Tomka!

Niewątpliwie "Mumia" stała się jednym z tych filmów, które Tom Cruise wolałby wymazać ze swojej kariery. Za komercyjną i artystyczną klapę tej produkcji wini się właśnie samego artystę, który to, jeśli wierzyć relacjom związanych z tym przedsięwzięciem filmowców, w dość autorytarny sposób wymusił swoje zwierzchnictwo nad całym procesem twórczym. W pierwotnej wersji scenariusza "Mumia" miała być filmem dwóch aktorów - Cruise'a i grającej tytułową bestię Sofii Boutelli. Twórcy dali więc obu gwiazdom podobną ilość czasu ekranowego. Tomowi pomysł ten nie przypadł do gustu, więc wyperswadował na producentach zmianę scenariusza i zagwarantowanie mu więcej scen, aby widzowie nie mieli wątpliwości, kto jest prawdziwym bohaterem tej produkcji.



Gwiazdor uparł się też, aby umieścić w fabule epizod, w którym jego postać zostałaby nawiedzona, co zdaniem aktora nadałoby protagoniście element dramaturgicznej głębi. Filmowcy, delikatnie mówiąc, nie byli zachwyceni pomysłami Cruise'a, ale nie chcąc z nim zadzierać, ostatecznie zgodzili się na jego wymagania.

Skoro Shakira ma krągłości, to i gazela mieć je powinna!

Całkiem przyjemna animacja pt. "Zootopia" obsadzona była sporą ilością znanych i lubianych gwiazd - od J.K. Simmonsa, przez Idrisa Elbę, aż po Tommy'ego Chonga. Jedna z postaci występujących w tym filmie przemawia (i śpiewa) głosem Shakiry. Mowa o gazeli. Początkowo kopytna ekranowa artystka była chuda (jak to gazela) i miała dość wysportowaną sylwetkę, co nie do końca odpowiadało piosenkarce. Shakira przeprowadziła więc z filmowcami rozmowę i nakłoniła ich, aby ta postać była bardziej wzorowana na jej osobie.


Tego się już nie odzobaczy...

To dlatego w ostatecznej wersji pani filmu gazela ma długie rzęsy, blond czuprynkę, nosi strój wzorowany na scenicznym wdzianku piosenkarki oraz posiada potężne krągłości w okolicach bioder - identyczne jak jej kolumbijska odpowiedniczka!



Żart, który zaowocował gwiazdorskim występem

Liam Neeson znany jest z tego, że w ostatnich latach grywa podstarzałych, statecznych mężczyzn skrywających mroczną przeszłość, o której to jego bohaterowie przypominają sobie, gdy przychodzi skopać komuś siedzenie na kwaśne jabłko. Parę ładnych lat temu w jednym z odcinków animowanego serialu dla dorosłych pt. "Głowa rodziny", twórca tej kreskówki pozwolił sobie na złośliwy żarcik pod adresem Neesona, przedstawiając go jako kowboja mówiącego z typowym dla Liama irlandzkim akcentem.

https://www.youtube.com/watch?v=XILgr9LWesI

Kilka lat później, gdy twórca "Głowy rodziny" Seth Mcfarlane zwrócił się do gwiazdora z propozycją zagrania antagonisty w filmie pt. "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie", Neeson zgodził się, stawiając jeden warunek - w scenariuszu uwzględnione miało zostać to, że postać przez niego grana... będzie mówiła z nienagannym irlandzkim akcentem. Seth ochoczo przystał na tę propozycję.



Billy musi być bardziej ludzki!

Fani serialu "Stranger things" doskonale znają (i prawdopodobnie nie lubią) Billy'ego - naładowanego testosteronem osiłka, który wodzi na pokuszenie podstarzałe bywalczynie miejskiego basenu. Dacre Montgomery, który wcielił się w tę postać, nie był do końca zadowolony z jednowymiarowego przedstawienia swojego bohatera, więc zebrał się na odwagę i postanowił pogadać z twórcami tej produkcji - braćmi Duffer.



Mimo że już wcześniej zgodził się zagrać Billy'ego, młody aktor w toku prac nad serialem wywalczył sobie u filmowców nakręcenie dwóch, dość istotnych, scen. W jednej jego postać wdaje się w bójkę z własnym ojcem, a w innej, zaprezentowanej w formie wspomnienia, przedstawiona jest relacja Billy'ego z jego matką. W ten sposób darzony przez widzów raczej niezbyt miłymi uczuciami pewny siebie młodzieniec został nieco uczłowieczony, a fani serialu mogli zrozumieć powody, dla których zachowanie Billy'ego jest takie, jakie jest.

9

Oglądany: 66034x | Komentarzy: 46 | Okejek: 278 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało