Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Co warto wiedzieć o żółwiach morskich – wciąż żyjących „kolegach” dinozaurów

21 336  
171   25  
Żółwi morskich w naszym morzu nie znajdziemy jest za zimne. Jednak we wszystkich ciepłych morzach i oceanach już tak. Oto kilka rzeczy, które warto o nich wiedzieć.


Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy po jednym z koncertów, mając trochę czasu, wstąpiłem ze swoją piękniejszą połową do jednego z centrów handlowych w Warszawie. Efektem tego był dodatkowy bagaż w postaci nastoletniego żółwia stepowego. Szukając informacji w sieci jak opiekować się Gustawem Angusem (takie dostał nasz gad imiona), trafiłem na filmik pokazujący negatywny wpływ człowieka na życie żółwi morskich. Dlatego chciałbym Wam przybliżyć trochę historię i przyszłość (o ile taka mają) tych pięknych i dostojnych zwierząt, jakie jeszcze żyją na Ziemi i które „pamiętają” epokę dinozaurów.

Żółwie morskie są obecne w oceanach i morzach od (w zależności od źródeł) od około 120-150 mln lat. Kiedy na lądzie królowały brontozaury, tyranozaury i inne -zaury, ich egzystencja trwała już w najlepsze. Kiedy skończyła się era dinozaurów, one przeżyły. Przeżyły wszystkie ziemskie kataklizmy. Praktycznie wszystkie gatunki są zmiennocieplne. Jeden gatunek wykazuje do pewnego stopnia stałocieplność. Dokładniej opisane zostanie to poniżej. Wszystkie gniazdują (składają jaja) na plażach, na których przyszły na świat. Kierują się przy tym polem magnetycznym Ziemi. Nie potrafią schować głowy do skorupy (jak ma to miejsce u żółwi lądowych i wodno-lądowych). Praktycznie całe życie spędzają w wodzie. Pod wodą potrafią wytrzymać do 7 godzin bez zaczerpnięcia powietrza. Potrafią tak spowolnić metabolizm, że wystarczy im 1-2 uderzenia serca na 8-10 minut. Ich jedyną „bronią” przed drapieżnikami jest pancerz. Najtwardszy zresztą wśród królestwa zwierząt. Od strony brzusznej nosi nazwę plastronu (fani żużla zapewne szybko tę nazwę skojarzą), od strony grzbietowej zaś – karapaksu.



Wychodzą na brzeg tylko dla przedłużenia gatunku – złożenia jaj. Są znane rzadkie przypadki wychodzenia na brzeg i wygrzewania się w słońcu. Jednorazowo samica składa 40-120 jaj (zależy od gatunku) w dole wykopanym tylnymi płetwami. Po złożeniu zakopuje dół i wraca do morza. Cały ten proces jest bardzo wyczerpujący. Niektórzy porównują go do przebiegnięcia przez człowieka maratonu. Po 6-8 tygodniach inkubacji z piasku wypełzają małe żółwiki i rozpoczynają wyścig do morza. Z tysiąca wyklutych do wieku dorosłego dożywa jeden. U żółwi morskich determinacja płci jest ściśle zależna od temperatury, w jakiej są jaja. Powyżej 32 stopni Celsjusza wykluwają się samice, poniżej 28 samce. Pomiędzy 28 a 32 – pół na pół. Nie należą do zwierząt stadnych – żyją samotnie. Tylko podczas godów łączą się czasami w większe grupy. Dożywają 40-100 lat (w zależności od gatunku). Samca od samicy do wieku 15-20 lat ciężko odróżnić. Dopiero później u samców wykształca się dłuższy ogon.

Dzięki badaniom nad żółwiami morskimi w ostatnich latach (zakładaniu wypuszczanym po rehabilitacji nadajników GPS) stwierdzono, że te zwierzęta migrują najdalej ze wszystkich nam znanych. W ciągu roku niektóre osobniki przepływały z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do Japonii. Wszystkie gatunki są pod ochroną, jednak, jak wynika ze spadku ich liczebności, nie wszędzie jest to respektowane. Kiedyś, np. na Hawajach, za zabicie żółwia, który był uważany za duchowego strażnika rodziny, jednocześnie będąc symbolem mądrości i długowieczności, groziła surowa kara, ze śmiercią włącznie.

Polećmy więc po kolei – opiszę w skrócie każdy gatunek wraz z ciekawostkami. W dalszej części przybliżę Wam zagrożenia, jakie na nich czyhają (zapewne domyślacie się, że w zasadzie prawie w całości jest nim człowiek).

W morzach i oceanach żyje obecnie siedem gatunków żółwi morskich. Pięć z nich obejmuje swoim zasięgiem wszystkie ciepłe morza i oceany. Pozostałe gatunki występują na ograniczonym obszarze.

Do tych pięciu występujących na obszarze całego świata należą:

#1. Żółw karetta



Żółw karetta (łac. Caretta caretta, ang. Loggerhead) jest jedynym przedstawicielem rodzaju Caretta. Nazwa angielska wzięła się z proporcji jego głowy do reszty ciała – jest o wiele większa niż u innych żółwi. Wymiarami przewyższa również inne gatunki. Długość karapaksu to 120-140 cm. Waga 120-150 kg, ale są spotykane „giganty” o masie około 300 kg. Tego żółwia możemy spotkać na plażach Morza Śródziemnego. Największym „ośrodkiem” jest grecka wyspa Zakynthos. Być może pamiętacie wydarzenie sprzed paru lat, kiedy to polscy turyści nie mogli odlecieć z wyspy, ponieważ w godzinach nocnych obowiązuje zakaz ruchu lotniczego. Jest to związane z okresem lęgowym żółwia karetta – światła samolotów i dźwięk dezorganizuje i płoszy samice wychodzące lub powracające z plaży. Karetta posiada zdolność najdłuższego przebywania pod wodą. Kiedy inne gatunki mogą wytrzymać pod wodą do pięciu godzin, ten gatunek jest lepszy o dwie godziny. Na jego pożywienia głównie składają się meduzy i skorupiaki morskie. Gatunek zagrożony wyginięciem.

#2. Żółw zielony



Żółw zielony (łac. Chelonia mydas, ang. Green sea turtle) nazwę swą zawdzięcza kolorowi tkanki tłuszczowej pod skorupą. Rozmiary podobne jak u karetta. W dawnych czasach (połowa XX wieku) można je było spotkać w stadach. Jego głównym pożywieniem są trawy morskie i glony. W XX wieku i wcześniej, wraz z żółwiem oliwkowym, najbardziej poławiany ze względu na jadalne mięso. Nie wiem jak dla Was, ale zielony wygląda z łba jak obcy – jego duże czarne oczy podobne są do oczy obcych znanych z filmów. Zagrożony wyginięciem.

#3. Żółw oliwkowy



Żółw oliwkowy (łac. Lepidochelys olivacea, ang. Olive ridley) to najliczniejszy żółw morski na naszej planecie. Rozmiarami odbiega od swoich kolegów. Jest jednym z mniejszych – długość karapaksu nie przekracza 100 cm. Nazwę swą zawdzięcza kolorowi ciała i skorupy. Także kształt jego pancerza grzbietowego (karapaksu) jest jedyny w swoim rodzaju – przypomina serce oraz jest najbardziej zaokrąglony i często jest on szerszy niż dłuższy. Gatunek wszystkożerny. Żywi się skorupiakami morskimi, rybami, jak również algami i czasami – meduzami. Potrafi zanurkować do 150 m. Jest jedynym gatunkiem żółwia gniazdującego gromadnie. Kiedy przychodzi czas na złożenie jaj, na jedną plażę potrafi wyjść naraz 50-100 tysięcy samic. Nosi to swoistą nazwę „aribada”. Po hiszpańsku oznacza to przybycie. Gatunek również (już) zagrożony wyginięciem.

#4. Żółw szylkretowy



Żółw szylkretowy (łac. Eretmochelys imbricata, ang. Hawksbill turtle) swoją angielską nazwę zawdzięcza zagiętemu ku dołowi kształtowi dzioba, który przypomina dziób jastrzębia. Polska nazwa wywodzi się od szylkretu – materiału z rogowych płytek pokrywających karapaks. Długość karapaksu do 120 cm, waga do 100 kg. W odróżnieniu od swoich pobratymców żyjących na otwartych wodach, ten preferuje płytkie laguny i rafy koralowe. Jego głównym pożywieniem są gąbki morskie (toksyczne dla większości zwierząt), nie gardzi również meduzami, rybami czy mięczakami. Należy do nielicznych zwierząt, które zjadają organizmy mające w swoim składzie dwutlenek krzemu. Z powodu budowy swojego karapaksu, najbardziej tępiony przez człowieka. Z szylkretu są wykonywane ozdoby, jak kolczyki czy bransoletki. Gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem. Szacuje się, że w ciągu 100 lat jego populacja zmniejszyła się o 90-95%. To tak jakby z ludności całej Polski zostawić tylko Warszawę. Według danych z początku XXI wieku, pozostało mniej niż 5000 samic zdolnych do rozrodu.

#5. Żółw skórzasty



Żółw skórzasty (łac. Dermochelys coriacea ang. Leatherback turtle) to największy z żyjących obecnie żółwi morskich – długość jego karapaksu dochodzi do 200 cm, waga do 500 kg, chociaż zdarzają się przypadki do 700 kg. Jako jedyny nie posiada kostnego karapaksu – zamiast tarczek jego pancerz pokryty jest skórą z osadzonymi płatami kości. Rozpiętość jego płetw dochodzi do trzech metrów. Jako jedyny nie posiada również pazura na płetwach. Gatunek wszystkożerny, ale z racji braku mocnej szczęki żywi się meduzami, glonami i rybami. Jest rekordzistą w zakresie głębokości nurkowania – od 300 do 1000 m. W odróżnieniu od innych żółwi, które czasami wychodzą na brzeg, aby się ogrzać w promieniach słonecznych, ten wychodzi tylko w celu złożenia jaj. Obszar jego występowania sięga na tereny Nowej Funlandii, Islandii i Alaski. Do pewnego momentu wykazuje zachowanie stałocieplności, co jest ewenementem wśród morskich gadów. Gatunek (już) krytycznie zagrożony wyginięciem.

Pozostałe dwa gatunki to:

#6. Żółw zatokowy (występujący na zachodnim wybrzeżu Meksyku i Stanów Zjednoczonych)



Żółw zatokowy (łac. Lepidochelys kempii ang. Kemp’s ridley) to najmniejszy żółw morski występujący na Ziemi. Długość karapaksu nie przekracza 70 cm długości, waga do 50 kg. Karapaks u dorosłych osobników ma identyczną długość jak szerokość. Jako pożywienie służą mu ryby, mięczaki, skorupiaki i meduzy. W wodzie nie schodzi poniżej 50 m. Najczęstszy „gość” centrów ratowania żółwi z hipotermii (ang. Cold-stunned). Młode żółwie płyną z okolic Florydy w stronę Nowej Szkocji w poszukiwaniu pożywienia. Kiedy woda się ochładza, część z nich zostaje uwięziona w zatoce Cape Cod w stanie Massachusetts w Nowej Anglii. Co roku, w listopadzie i na początku grudnia, setki wolontariuszy wyruszają na zbieranie zmarzniętych żółwi wyrzuconych przez sztorm na brzeg. W tym zakresie nauka poszła tak bardzo do przodu, że nawet gady mające temperaturę ciała w okolicach 2°C mają 90% szans na przeżycie. Gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem.

#7. Żółw natator (występujący na północnym wybrzeżu Australii)



Żółw natator (łac. Natator depressus, ang.Flatback sea turtle) – o tym gatunku wiemy najmniej. Zamieszkuje wyłącznie północne wybrzeże Australii. Długość karapaksu 70-95 cm, waga do 90 kg. Nazwa angielska pochodzi od kształtu karapaksu – jest ona płaska, czasami nawet wklęsła. Za pożywienie służą mu mięczaki, meduzy i koralowce. Nie ma aktualnych danych dotyczących jego statusu. Pod koniec XX wieku był uważany za narażony na wyginięcie.

Co czeka żółwie morskie? Zależy to od nas

Przeżywalność żółwi morskich jest niska (wspomniałem o tym na początku). Są to dane naturalne, czyli bez ingerencji człowieka. Ich naturalnymi wrogami są (w zależności od wieku) ptaki, kraby i rekiny. Kiedy żółwie są małe (pisklaki), są zjadane przez kraby. W wieku dojrzalszym „odpłacają się” krabom – to one wtedy są ich pożywieniem. Człowiek, poprzez swoją ekspansję na Ziemi, stał się najgorszym wrogiem tych stworzeń. Do lat 80. XX wieku żółwie były tępione ze względu na mięso, jaja, czy ozdoby (żółw szylkretowy). Przemysłowe połowy ryb również mają w tym swój udział. Sieci trałowe ciągnięte przez wiele godzin, w które wpadały oprócz ryb żółwie, powodowały śmierć przez utonięcie. Ogromnym zagrożeniem są także zagubione, porzucone sieci (ang. ghost net). Dodatkowo rozrost infrastruktury nadmorskiej sprawił, że miejsca do złożenia jaj zaczęły się kurczyć. Samice nie mogąc wyjść na brzeg, wracały do morza. Takie postępowanie doprowadziło w niektórych przypadkach do prawie całkowitego wyginięcia niektórych gatunków.

Dopiero pod koniec XX wieku człowiek się opamiętał. W miejscach gniazdowania zaczęły powstawać ośrodki ratowania żółwi morskich. Są w nich ratowane żółwie, które w wyniku działalności człowieka utraciły płetwy (zaplątanie w sieci), mają uszkodzone skorupy (wynik zderzenia się z łodzią), czy mające guzy (wskutek zanieczyszczenia wód około 50% populacji żółwia zielonego cierpi na chorobę Fibropapillomatosis – zwaną żółwim rakiem). Część z nich nigdy nie wróci do domu (oceanu) z powodu uszkodzeń. Na zawsze zostaną stałymi rezydentami w tych ośrodkach.

Wspomniana wcześniej grecka wyspa Zakynthos może poszczycić się pierwszym parkiem narodowym mającym na celu ochronę żółwia karetta. W 1986 roku powstał na Florydzie pierwszy na świecie szpital dla żółwi. Potem zaczęły powstawać kolejne. Pod koniec XX wieku opracowano specjalną sieć mającą na celu ochronę żółwia morskiego. Nosi ona nazwę T.E.D. (turtle excluder device). Obecnie tylko za pomocą tych sieci można poławiać krewetki dla mieszkańców USA. Rozwój ery tworzyw sztucznych jest również zgubny dla tych gadów. Sieci, słomki do napojów, reklamówki to dla żółwi śmierć. Szczególnie reklamówki, które w wodzie do złudzenia przypominają meduzę – ulubiony przysmak każdego żółwia morskiego. Po połknięciu tworzywo sztuczne zapycha układ pokarmowy i zwierzę ginie śmiercią głodową.
Pomimo wielu zakazów (połowy przybrzeżne w okresie lęgowym, handel ozdobami ze skorup, stosowanie zwykłych sieci) nie zaobserwowano wzrostu liczebności poszczególnych gatunków. Wiąże się to z czarnym rynkiem oraz nieegzekwowaniem przepisów w niektórych krajach Ameryki Środkowej oraz Azji.

Tylko od nas zależy, czy nasze dzieci i wnuki będą mogły zobaczyć te piękne, pamiętające dinozaury stworzenia na wolności, czy tylko na zdjęciach lub w akwariach. Może to trochę niedorzeczne, ale my także mamy na to wpływ. Wystarczy, że będziemy przestrzegać paru zasad.

1. Ograniczmy używanie tworzyw sztucznych. Wiem – to ciężkie. Ale nie aż tak. Zwykła zamiana popularnej reklamówki na torbę materiałową czy rezygnacja z używania słomek do napojów na razie wystarczy.

2. Będąc na wakacjach w miejscach, gdzie mogą gniazdować żółwie, sprzątajmy po sobie na plaży oraz zakopujmy wszelkie dołki oraz burzmy zamki z piasku. Dla nas dołek o głębokości 10 cm to nic, ale dla pisklaka to śmierć w promieniach słońca. W wielu miejscach w restauracjach wciąż w menu jedno z miejsc zajmują żółwie. Z pewnością wiele osób chce spróbować miejscowego przysmaku. Jeśli nie skorzystamy, nic się nie stanie. Być może uratujemy za to kolejnego żółwia, który wciąż pływa na wolności.

3. Generalnie nie śmiećmy – jest wiele filmików pokazujących co może zrobić opona czy krzesło, które znajdą się w wodzie czy na plaży. Żółwie potrafią iść tylko do przodu. W przypadku braku miejsca nie potrafią skręcać.

4. Jeśli ktoś chce – ostatnio jakże popularne są adopcje na odległość. Uwierzcie – już za niecałe 13 piw w knajpie można stać się opiekunem żółwia morskiego na odległość, na okres roku. W biurze na ścianie mam powieszony certyfikat adopcji żółwia, który stracił płetwę w wyniku zaplątania w żyłkę, połowę drugiej wskutek ataku rekina, pół skorupy przez uderzenie łodzi i oko przez „żółwiowego raka”.

Na koniec – czy ten widok nie jest wspaniały?



Źródła: 1, 2, 3
3

Oglądany: 21336x | Komentarzy: 25 | Okejek: 171 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało