Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jest już jeden kraj, który bardzo dobrze zadbał o ugruntowanie cnót niewieścich…

48 056  
473   129  
Słowa ministerialnego doradcy o „ugruntowaniu dziewcząt do cnót niewieścich” wywołały w ostatnich dniach oburzenie – zupełnie jakby były czymś nowym. Nie są. To ciąg dalszy konsekwentnie realizowanej polityki, u podstawy której leży przekonanie, że mężczyźni – oraz mężczyźni w sutannach – mają prawo dyktować kobietom, co mają robić, co myśleć, jak się zachowywać.

19079160893c2171.jpg

Mamy XXI wiek. Człowieka na Księżycu, roboty na Marsie. Galopujący postęp technologiczny. Tysiące sposobów na to, by skutecznie eliminować nie tylko zabobony, ale i wynurzenia oderwanych od rzeczywistości wielbicieli teorii spiskowych. Tymczasem jedne i drugie mają się doskonale, doprowadzając do sytuacji, w których trzeba się upewniać, czy aby nie przenieśliśmy się w czasie. Czy nie cofnęliśmy się o kilka bądź kilkanaście stuleci albo też czy nie wylądowaliśmy w teoretycznie fikcyjnym, a jednak momentami brutalnie realnym świecie wykreowanym przez Margaret Atwood. I czy nie zmierzamy – mniej lub bardziej celowo – w stronę irańskich ideałów.

Iran nie zawsze taki był – do czasu aż „rewolucja” Pahlawiego doczekała się islamskiej „kontrrewolucji”

1907917ba7dc6d22.jpg

Kiedy krajem rządził Mohammad Reza Pahlawi, ostatni z irańskich szachinszachów (szach – król, szachinszach – „król królów”), sytuacja w wielu względach zmieniała się na lepsze. Ograniczono poligamię, podwyższono wiek dopuszczający do zawarcia małżeństwa, umożliwiono kobietom zachowanie prawa do opieki nad dziećmi – nie tylko po śmierci męża, ale i po rozwodzie. Kobiety w Iranie zyskały prawa wyborcze oraz dostęp do edukacji. Stopniowo zwiększał się ich udział zarówno na studiach wyższych, jak i na rynku pracy. Oczywiście nie wszystkim się to podobało.

1979 był ostatnim rokiem pozytywnych reform w Iranie. Wybuchła wówczas irańska rewolucja islamska, na czele której stanął ajatollah Ruhollah Chomejni. Powiedzieć, że kraj zawrócił z obranej przez Pahlawiego drogi, to jak nic nie powiedzieć. Islamska rewolucja wyrządziła w Iranie wiele złego – pod względem gospodarczym, kulturowym, pod względem praw człowieka i praw kobiet w szczególności.

Stanowiska straciły kobiety-sędziowie, zmuszono wszystkie kobiety do noszenia hidżabu. Z powrotem obniżono wiek legalnego zawarcia małżeństwa – do 13 lat, a o wydaniu dziewczynki za mąż decydował mężczyzna, najczęściej ojciec. Ona sama nie miała już nic do powiedzenia. Na tym wcale nie koniec, bo do łask prawnych wróciło kamienowanie – wyjątkowo okrutna metoda egzekucji.

Choć irańskie społeczeństwo jest coraz bardziej podzielone, coraz śmielej buntując się przeciwko szyickim przywódcom, absurdalne z punktu widzenia Zachodu prawa obowiązują w dalszym ciągu. Kobieta nie ma prawa sama zadecydować nie tylko o małżeństwie, ale nawet o wyjeździe za granicę. Zgodę musi wyrazić mężczyzna – ojciec, mąż, brat albo nawet syn.

Jednocześnie w tym idealnym – wedle skrzywionego postrzegania religii – islamskim świecie, gdzie „cnoty niewieście” pilnie strzeżone są na każdym kroku, w najlepsze ma się sigheh. I śmiało korzysta ze zdobyczy nowoczesnej technologii.

Sigheh, czyli małżeństwo tymczasowe, to nic innego jak prawna furtka do legalnej prostytucji

190791820b9a1d33.jpg

Według islamu wszelkie formy aktywności seksualnej odbywającej się pomiędzy osobami niebędącymi małżeństwem są zakazane. Chłopak i dziewczyna nie mogą nawet publicznie trzymać się za rękę. Grożą za to niezwykle surowe kary. Jej – rzecz jasna – większe, jako tej, która „zbrukała honor rodziny”. Okazuje się jednak, że każdą religię można traktować instrumentalnie, wybiórczo. Sięgać po te reguły, które są wygodne; niewygodne zaś ignorować czy w „kreatywny” sposób omijać.

Sposobem na to ostatnie są powszechnie występujące w Iranie małżeństwa tymczasowe, tzw. sigheh czy mut’a. Układ – wydawałoby się – idealny. Wystarczy wypowiedzieć formułkę, zawrzeć małżeństwo na godzinkę lub dwie (lub dłużej, jeśli ktoś ma życzenie) i nie ma grzechu. Jeszcze do niedawna „zawarcie związku” musiało odbyć się w meczecie. Dzisiaj wystarczy wypełnić formularz online…

W związek tymczasowy mogą – w pełni oficjalnie – wstąpić również żonaci mężczyźni. Kobiety powinny być niezamężne. Kiedy upłynie ustalony termin małżeństwa mut’a, związek automatycznie wygasa – jak kontrakt. Nie ma potrzeby rozwodu… ale nie ma też żadnych związanych z małżeństwem praw. Kobiecie nie przysługuje nic. Dlaczego więc kobiety decydują się na sigheh? Bo dla wielu to jedyna szansa na zarobek.

W myśl prawa prostytucja w Iranie jest nielegalna. Według szacunków w Iranie jest ponad 230 tysięcy pracownic seksualnych.

Internet zły… ale zawsze można zrobić wyjątek

190791966d25ffb4.jpg

Władze Iranu z godnym podziwu uporem usiłują tępić wszelkie przejawy niezależności irańskiego społeczeństwa. Stąd daleko idące ograniczenia w dostępie do internetowych portali czy komunikatorów. Stąd wszechobecna cenzura. Okazuje się jednak, że kiedy panom-duchownym się zachce, można zrobić wyjątek. I ponownie dotyczy on sigheh.

W internecie znaleźć można mnóstwo portali randkowych służących wyłącznie poznawaniu „żon tymczasowych”. Część działa w pełni legalnie – bo dopóki płaci się podatki, można więcej. Wiele jest nielegalnych – i to w nie wymierzone są działania policji i irańskich służb. Na portalach wybierać można dosłownie jak z katalogu. A gdyby komuś nie w smak było „randkowanie” online, zawsze może skorzystać z tradycyjnej metody. Pojechać do hotelu i… otrzymać album wypełniony zdjęciami oraz opisami kandydatek. By wynająć pokój, trzeba tylko okazać dowód zawarcia małżeństwa. O to nie problem, bo cała procedura może odbyć się przez internet, a nawet… SMS-ami.

Zwolennicy sigheh są zachwyceni, twierdząc, że to… sposób na „zapobieganie prostytucji” i „budowanie bezpiecznego środowiska”. Gdyby logika miała ludzką postać, siedziałaby właśnie w kącie i płakała.

Prostytucja, handel ludźmi i zwyczajna obłuda – trzy „cnoty niewieście”

190792088ae78425.jpg

Problem prostytucji jest w Iranie poważny i wbrew temu, co twierdzą niektórzy, bardzo daleko tam do stworzenia bezpiecznego środowiska… chyba że dla handlu ludźmi, który jest z prostytucją powiązany. I wcale nie mniej poważny. Już w 2010 roku raporty rządu USA alarmowały: „rząd Iranu nie spełnia minimalnych wymagań w zakresie eliminowania handlu ludźmi i nie czyni zauważalnych starań, by to zmienić”. Popyt na usługi seksualne jest ogromny – zwłaszcza w dużych miastach. Handel ludźmi dotyka nawet dziesięcioletnie dzieci.

Do tego wszystkiego dokłada się jeszcze pogarszająca się sytuacja ekonomiczna i po prostu bieda. Same zaś małżeństwa tymczasowe to żaden wyraz troski o kobiety. To tylko kolejny dowód na to, że każde prawo można nagiąć, jeśli się chce. I że można do tego faktu dorobić jeszcze pięknie wyglądającą teorię.

Kiedy więc obłąkani religijnym fanatyzmem mężczyźni opowiadają o „gruntowaniu dziewcząt do cnót niewieścich” albo o tym, do czego „kobieta została powołana przez pana Boga”, to już nie czas, by się śmiać. To ostatni moment, by reagować i przeciwdziałać. Zanim powędrujemy w stronę Iranu. I nie chodzi bynajmniej o to, by demonizować czy eliminować religie. Niech biorą w nich udział ci, którzy tego potrzebują. Ale niech nie wydaje im się, że w myśl swoich przekonań mają prawo urządzać życie innym.
21

Oglądany: 48056x | Komentarzy: 129 | Okejek: 473 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało