Czarnoskóry samuraj z XVI wieku. Nie, to nie żart
Czarnoskóry samuraj z XVI wieku? To chyba jakiś żart... A jednak nie!
Dziewczyny w prześwitujących strojach VII
Foka
·
16 maja 2021
84 740
450
20
Niby ubrane, ale tak nie za bardzo.
Drzewa wydają się nieodłącznym elementem krajobrazu. Kiedyś były wszędzie, ale od pewnego czasu człowiek robi wszystko, by się ich pozbyć – samemu siebie skazując na zagładę.
Z każdym rokiem coraz mniej – to niestety fakt, ale też i dość wymijająca odpowiedź na postawione wyżej pytanie. Na szczęście naukowcy nie ograniczyli się do powyższego stwierdzenia i postanowili problem zbadać dokładniej. Choć... nie bez przeszkód. Podczas pierwszych szacunków w 2005 roku wyszło im mniej więcej 400 miliardów drzew na Ziemi. Posługiwali się w tym badaniu zdjęciami satelitarnymi... i jak się okazuje, nie była to dobra metoda. Kilkanaście lat później zdecydowano się ponownie zbadać problem, tym razem wykorzystując bardziej konkretne dane, a mianowicie informacje o zagęszczeniu lasów w 430 tys. punktów na całym globie. Rezultat? Wielokrotnie wyższy – 3 biliony 40 miliardów drzew. Tylko czy jest się z czego cieszyć?
Cieszyć może fakt, że drzew na Ziemi jest ośmiokrotnie więcej niż początkowo sądzono, a liczba przekraczająca 3 biliony rzeczywiście może robić wrażenie, w końcu na jednego człowieka przypada w takim rozrachunku dobre czterysta okazów. Mało tego, za pozytywne uznać wypada również to, że każdego roku wyrasta przynajmniej 5 miliardów kolejnych drzew. Na tym jednak dobre wiadomości niestety się kończą, bo choć
pięć miliardów faktycznie przybywa, to jednocześnie – rok w rok – ginie
miliardów piętnaście. Ostatecznie nie dość, że każdego roku – jako Ziemia – tracimy dychę, to jeszcze odkąd na planecie na dobre rozgościła się cywilizacja człowieka, straciliśmy niemal połowę (46%) zadrzewienia.
Gdyby mogły, wstałyby i sobie poszły... I trudno im się dziwić. Niemniej jednak w przypadku drzew wydaje się to niemożliwe, przynajmniej jeśli ograniczyć się wyłącznie do obserwowania pojedynczych osobników. Bo jako zbiorowości, drzewa jak najbardziej wędrują. Zaobserwowano to zjawisko między innymi w Stanach Zjednoczonych, gdzie w latach 1980-2015 prześledzono "centra populacyjne" niemal 90 gatunków. W tym czasie 73% przesunęło się ze wschodu na zachód, podążając za zwiększającymi się opadami. Pozostałe zaś migrują w kierunku północnym, oddalając się od równika i chroniąc się tym samym przed coraz wyższymi temperaturami. Jak wysokie jest "tempo przemieszczania się drzew"? Wynosi ok. 16 kilometrów na dekadę.
Zbłądziliśmy w pewnym momencie, dochodząc do jakże zgubnego wniosku, jakoby beton równał się nowoczesności. W ogromnej części miast całego świata wycięto drzewa, zniszczono tereny zielone, zastępując je ulicami, parkingami czy betonowymi placami, które w lecie zamieniają się w istne patelnie pod gołym niebem. W rezultacie... zrobiło się ciepło. Bardzo ciepło – nie do zniesienia. Nawet w nocy – coraz częściej nawet w Polsce mówi się o tzw. tropikalnych nocach – kiedy temperatura nie spada poniżej 20°C. Tymczasem według naukowców zadrzewienie terenu już na poziomie ok. 40% pozwoliłoby obniżyć temperatury nawet o 5°. Pozbywając się drzew i zastępując je betonem, szkodzimy sami sobie.
Określenie "na świeżym powietrzu" coraz częściej ustępuje bliższemu prawdzie "pod gołym niebem", bo
zupa, którą oddychamy w wielu miastach, nijak świeżego powietrza nie przypomina. Sytuację poprawić mogłaby większa ilość drzew, które dobrze radzą sobie w walce z zanieczyszczeniami, a jednym z najbardziej skutecznych w tej kwestii gatunków jest, ekhm, brzoza. Ale drzewa oddziałują nie tylko w skali globalnej, również w tej jednostkowej. Badania pokazały, że kontakt z naturą, a nawet samo spoglądanie na drzewa czy kwiaty przez okno pomaga obniżyć ciśnienie, wesprzeć układ odpornościowy czy ułatwić zwalczanie stanów depresyjnych. Może więc dla własnego dobra warto byłoby jeszcze raz przemyśleć planowaną wycinkę?
Co by powiedziały, gdyby tylko mówić umiały? Wydawałoby się, że to kolejna z serii zagadek nie do rozwiązania... a jednak do pewnego stopnia już udało się ją rozwikłać. Chodzi o sieci mikoryzowe, połączenia pomiędzy roślinami wykorzystujące grzyby. Ich strzępki grzybni pozwalają przekazywać pomiędzy roślinami związki węgla, sole mineralne, wodę czy tzw. substancje sygnałowe. Innymi słowy, gdy jedno drzewo jest w potrzebie, sąsiadujące z nimi osobniki mogą pospieszyć mu z pomocą. To zresztą niejedyna forma komunikacji w świecie roślin. Naukowcy zaobserwowali także, że atakowane drzewa emitują związki chemiczne, które dla sąsiadów stanowią ostrzeżenie. I na przykład sugestię, że warto byłoby wzmóc produkcję toksyn sprawiających, że liście drzewa – w tym wypadku akacji – stają się gorzkie i mniej atrakcyjne dla roślinożerców.
Siedemdziesiątka na karku i człowiek zaczyna powoli myśleć o przeprowadzce na drugą stronę? W porównaniu do drzew żyjemy zaledwie chwilkę. Weźmy na przykład najstarsze żyjące drzewa – wiek Matuzalema, sosny z Kalifornii, naukowcy oszacowali na jakieś 4.850 lat. Zdaje się jednak, że i to jeszcze nie rekord – bo tuż obok znaleziono kolejną sosnę "wycenioną" tym razem na 5.060 lat. Dokładna lokalizacja zacnych seniorów nie została upubliczniona – by nie narazić bezcennych drzew na kontakt z wandalami. Z kolei najwyższe drzewo, sekwoja wiecznie zielona, nazywa się Hyperion. Również rośnie w Kalifornii – podobnie zresztą jak największe pod względem objętości drzewo. Generał Sherman, jak nazwano ogromną sekwoję, ma niemal 8 metrów średnicy i dorasta niemal 84 m wysokości.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą