Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Żarty współczesnych "pranksterów" są słabe jak kompot z desek. Oto w jaki sposób robili to dawni żartownisie!

63 571  
251   31  
Patrząc na wyczyny współczesnych „pranksterów”, można odnieść wrażenie, że dowcip nam się stępił, a sztuka wkręcania bliźniego została sprowadzona do prymitywnych, często niezbyt smacznych numerów, pozbawionych większej gracji i pomysłowości. Do takiego wniosku można dojść czytając o pierwszorzędnych numerach, jakie wykręcali sobie ludzie żyjący wiele lat temu.

#1. Człowiek w butelce

Cyrkowe popisy potrafią zaskoczyć małe, łatwowierne dziecko, natomiast nie dorosłego, który większość z prezentowanych przez iluzjonistów sztuczek widział już setki razy. Kiedy jednak w styczniu 1749 roku w londyńskich gazetach pojawiły się ogłoszenia zachęcające czytelników do zobaczenia jedynego w swoim rodzaju spektaklu, wielu Brytyjczyków poczuło się zaintrygowanych. Otóż zgodnie z opisem show miał polegać na wciśnięciu żywego człowieka do niewielkiej… butelki po winie. Wyjątkowo elastyczny facet nie tylko planował się tam zmieścić, ale i będąc już wewnątrz, miał pięknie śpiewać. Obiecano też widzom, że każdy z nich będzie mógł wziąć do ręki butelkę z umieszczonym wewnątrz artystą i i dobrze sobie ją obejrzeć, aby przekonać się, że nie było tu mowy o żadnym oszustwie.



W dniu przedstawienia cała sala londyńskiego teatru była zapełniona po brzegi. Kurtyna jednak nie podniosła się, a po dłuższym oczekiwaniu zniecierpliwiona publiczność zaczęła się awanturować. Historyczne źródła donoszą, że doszło nawet do rękoczynów, demolowania sali i przepychanek ze służbami porządkowymi.
Podczas gdy rozsierdzony tłum wyładowywał swoją frustrację, hrabia Chesterfield wypłacał księciu Portland pieniądze za przegrany zakład. Zgodnie z umową książę miał zgromadzić w teatrze pełną salę londyńczyków na tyle głupich, aby zapłacić wysoką kwotę za sam przywilej bycia tam.

#2. Wielkie zbiory spaghetti

W prima aprilis 1957 roku telewizja BBC puściła w wiadomościach materiał o szwajcarskiej miejscowości Ticino, znajdującej się przy granicy z Włochami, gdzie w tamtym sezonie drzewa wyjątkowo obrodziły i zbiory spaghetti okazały się największe od dłuższego czasu. Kamera pokazała, jak sadownicy mozolnie zbierają wiszący na konarach makaron, a następnie po ciężkim dniu pracy jedzą narodową włoską potrawę, zachwalając smak wyhodowanych w przydomowym ogródku klusek.


Abstrakcyjny żart wywołał różne reakcje – niektórzy docenili humor autorów tego materiału, inni mieli pretensje do dziennikarzy za to, że ci opublikowali ten głupawy segment w całkiem poważnym bloku z wiadomościami. Znaleźli się też widzowie, którzy nie zorientowali się, że zostali nabrani przez BBC i przez dłuższy czas pisali listy oraz dzwonili do stacji, aby dowiedzieć się, czy spaghetti da się hodować w domu i gdzie można zdobyć nasiona tej rośliny.

#3. George P. Burdell, czyli student widmo

W 1927 roku młody Amerykanin William Edgar "Ed" Smith bardzo pragnął dostać się na studia w Instytucie Technologii. Rekrutanci popełnili jednak błąd i chłopak dostał nie jeden kwestionariusz, ale dwa. W tej sytuacji William „stworzył” fikcyjną postać George’a P. Burdella i w jego imieniu wypełnił formularz. Udało się – obaj panowie dostali się do wspomnianej uczelni w Georgii. Mało tego – przyszło im być „kolegami” z klasy. Z pomocą innych uczniów Burdell wpisany został na wszystkie zajęcia, w których uczestniczył Smith, a on sam pisał w imieniu swego nieistniejącego rówieśnika każdy sprawdzian i pracę domową, w taki sposób, aby żaden z profesorów nie zorientował się, że George i William to jedna i ta sama osoba. W 1930 roku Burdell zdobył tytuł licencjata, a parę lat później Will zapewnił mu magisterium… Żeby tego było mało, jedno z najbardziej prestiżowych bractw studenckich bardzo zabiegało o to, aby George został jego członkiem.



Pomysłowy żart studenta był kontynuowany przez innych dowcipnisi. I to dość długo. W czasie II wojny światowej Geroge P. Burdell walczył na wielu frontach, a jako członek załogi bombowca B-17 wziął udział w dwunastu misjach na terenie Europy. W latach 50. zakochał się i niedługo potem, jak głosiła jedna z rubryk w najważniejszej gazecie z Atlanty, wziął ślub. W 1988 roku został kapitanem drużyny pływackiej Instytutu Technologii Georgii (mimo że taka wówczas nie istniała).

Tymczasem w latach 1969-1981 fikcyjny wykształcony absolwent tej uczelni stał się członkiem zarządu satyrycznego pisma „Mad”.
W 2001 roku, kiedy magazyn Time ogłosił plebiscyt na „Człowieka Roku”, Burdell prowadził przed innymi kandydatami, zdobywając 57% głosów. Niestety, redakcja zorientowała się, że to wkręt i wycofała George’a z listy.



W ostatnich latach Burdell został hakerem i włamał się na serwery uniwersytetu w Georgii, a rok temu podczas testów kosmicznych Space-X jego nazwisko, obok tych należących do innych osób zaangażowanych w projekt, zostało wygrawerowane na tablicy, która razem z satelitą Prox-1 poleciała na ziemską orbitę.

#4. Nixon chce zostać prezydentem kolejny raz!

W 1974 roku w następstwie ujawnienia tzw. afery Watergate prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon w wygłoszonym do narodu orędziu zrzekł się swojego stanowiska i odszedł na emeryturę. Osiemnaście lat później, na antenie audycji Talk of the Nation radia NPR, dobiegający osiemdziesiątki polityk oznajmił, że zamierza kolejny raz ubiegać się o fotel prezydencki. To wystąpienie zszokowało wszystkich – po pierwsze człowiek ten był już za stary, aby rządzić krajem, a po drugie – konstytucja zabrania kandydowania na trzecią kadencję, a przecież Richard wybrany już został prezydentem dwukrotnie! No, ale to przecież był Nixon – facet, który może więcej niż inni...



Nawet republikanie byli zaskoczeni śmiałą decyzją leciwego polityka. Zaangażowani w kampanię prezydencką George’a Busha rzecznicy wieszali psy na Nixonie. Nie wiadomo jak sprawy potoczyłyby się dalej, gdyby nie to, że przedstawiciele NPR przyznali się do spreparowania całej przemowy i oznajmili, że głównym autorem tego wkrętu był Rich Little, komik nazywany „człowiekiem tysiąca głosów”. Warto dodać, że aktor ten już w latach 70. regularnie parodiował prezydenta przy wielu okazjach.

#5. Trawnikowe graffiti z gówna

William Buckland był żyjącym w XIX wieku światowej klasy angielskim paleontologiem oraz specjalistą od… gówna. Uczony po dokładnym przeanalizowaniu nietoperzego guana uznał, że składniki tych odchodów mają ogromny potencjał i mogą posłużyć za doskonały nawóz dla roślin. Aby udowodnić swoją teorię, będący wówczas wykładowcą mineralogii na uniwersytecie w Oxford Buckland rozłożył na uczelnianym skwerku wielki napis „GUANO” wykonany z kup nietoperzy.



Władze szkoły nie doceniły kloacznego żartu Williama i dość szybko usunęły gówno z terenu kampusu. Krótki czas wystarczył jednak, aby odżywcze składniki z kupy wniknęły w ziemię i pobudziły trawę do wzrostu. Parę dni później na dotąd niezbyt urodzajnym uniwersyteckim skwerze wykwitł olbrzymi, zielony napis „GUANO”. Mimo usilnych prób, włodarze uczelni nie były już w stanie nic z tym zrobić. Tymczasem Buckland wielce radował się z tak efektownego dowodu na prawdziwość swej teorii.



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
3

Oglądany: 63571x | Komentarzy: 31 | Okejek: 251 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało