Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Sąsiedzi zemścili się na najgorszej Karen ze wszystkich - Karen wegance

78 808  
392   58  
Sąsiadów się nie wybiera. Bohaterowie naszej dzisiejszej historii na pewno nie wybraliby sobie takiej sąsiadki, gdyby mieli taką możliwość. Niestety stało się, obok nich zamieszkała weganka i to nie taka zwykła weganka...
Istnieje pewna grupa osób, których wszyscy szczerze i po równo nienawidzą. I nie mówię tutaj o weganach, ale o tzw. Karen. Określenie to funkcjonuje na terenie USA i oznacza białą kobietę w średnim wieku, która jest niesamowicie roszczeniowa i wydaje jej się, że wszystko jej się należy, a cały świat kręci się wokół niej.

Czy może być coś gorszego od sąsiadki Karen? Tak! Sąsiadka Karen weganka. Takie paskudne połączenie nie trafia się często, ale bohaterowie dzisiejszej historii mieli tego pecha, aby na nią trafić.
Moja sąsiadka - typowa Karen - adoptowała niedawno kilka psów. Nie byłoby w tym nic dziwnego i nikt nie widziałby w tym problemu, gdyby nie fakt, że jej psy waliły kupska gdzie popadnie. To też nie byłoby aż tak wielkim problemem, gdyby ich właścicielka po nich sprzątała. Ale nie - Karen nie ubrudzi sobie rączek fekaliami swoich pupilów. Zamiast tego nie przejmowała się ich odchodami i nie obchodziło ją to, że część z nich znajduje się na naszych trawnikach i podjazdach (naszych - czyli jej sąsiadów).

Zamiast tego Karen uparcie zaprzeczała, że to robota jej psów, choć monitoring nie pozostawiał żadnych wątpliwości.
Jej psy nie były wytresowane w żaden sposób. Zachowywały się, jak typowe Burki ze schroniska. W tym też nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że nasza gwiazda nie stosowała smyczy ani kagańców, ponieważ były to "barbarzyńskie praktyki". Prawo nie stało po naszej stronie, ponieważ tam, gdzie mieszkamy, nie obowiązywały żadne nakazy stosowania smyczy w trakcie spaceru z psem.

Karen przerobiła swoje psy i narzuciła im wegańską dietę - co oczywiście nie jest dobre dla takich zwierząt - i nie wpuszczała ich za często do domu. Psy chodziły sobie po podwórku i szczekały na wszystko, co się da. Próbowaliśmy dzwonić na policję, ale oni mieli gdzieś nasze skargi i powiedzieli, żebyśmy radzili sobie sami.
Innym razem jedna z naszych sąsiadek urządziła sobie grilla ze znajomymi, przez co w całej okolicy unosił się zapach smażonych steków. Karen oczywiście nie mogła tego znieść, dlatego wbiła do niej na imprezę, pocisnęła wszystkim i dała wykład o cierpieniu zwierząt. Wszyscy mieliśmy jej już serdecznie dosyć.

To przelało czarę goryczy. Wtedy właśnie zdecydowaliśmy się zawiązać sojusz, którego celem było uprzykrzenie życia naszej Karen.
Jako iż było lato i większość z nas spędzała prawie cały ten czas w swoim domu (z wiadomych przyczyn), wszyscy ugadaliśmy się, że będziemy gotować na zewnątrz. Jedni postawili na kuchenki turystyczne, inni odkurzyli swojego starego grilla. Ja sam przerobiłem mojego zabudowanego grilla na coś, co nieco bardziej przypominało normalną kuchnię. Umowa była taka, że każdego dnia ktoś z nas będzie gotował wspaniałe mięsne danie u siebie na zewnątrz, aby aromat trafiał wprost do nozdrzy naszej Karen.

Dodatkowo wszyscy mieliśmy mnóstwo drewna, ponieważ jeden z sąsiadów niedawno musiał pozbyć się martwego drzewa z posesji. Pociął je i rozdał między nas. Drewno się oczywiście przydało.
Karen oczywiście narzekała i narzekała. Robiła awantury, chciała nawet wzywać policję, jednak my nie robiliśmy przecież niczego złego. Wszystko odbywało się zgodnie z prawem. I tak te nasze grille i gotowanie w plenerze trwa już od kilku miesięcy.

Na dzisiaj mam mostek wołowy, który będzie się wesoło wędził przez 16 godzin. Inny sąsiad planuje upiec całą świnię. To będzie piękny weekend.

- ungrateful_misfit
89

Oglądany: 78808x | Komentarzy: 58 | Okejek: 392 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało