Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Te dziury w fabule są tak duże, że aż rażą! A jednak mało kto zwrócił na nie uwagę!

158 260  
416   104  
Prawdopodobnie nie ma filmu, który byłby pozbawiony pewnych drobnych nielogiczności. Na szczęście zazwyczaj przymykamy na nie oko. Czasem bywa jednak tak, że film jest na tyle absorbujący, że kompletnie nie zauważamy gigantycznych wręcz fabularnych dziur. Oczywiście wytykając te mankamenty, nie zamierzamy nic ujmować tym, klasycznym już, dziełom. Fakt, że te babole umknęły naszej uwadze świadczy tylko o tym, jak skutecznie udało się oczarować nas filmową magią.

„Karate Kid” - W twarz? W twarz?

Bohater jednego z największych hitów lat 80. to szczypior, który miał pecha trafić na grupę łobuzów regularnie go maltretujących. Na szczęście zgodnie z utartym kinowym schematem, zdesperowana ofiara trafia pod skrzydło sędziwego mistrza, który uczy ją tajników spuszczania wpierdolu. Odzyskawszy wiarę w siebie, młodzian konfrontuje się ze swym głównym oprawcą podczas turnieju karate. Pojedynek ten wygrywa, zadając swemu rywalowi soczyste kopnięcie prosto w głupi ryj.


Radość, owacje, podniosła muzyka, napisy końcowe. Wróć! Coś tu nie pasuje. Może i cios powalił przeciwnika, ale bohater, zamiast trofeum zwycięzcy zawodów, powinien zostać zdyskwalifikowany. Czemu? Ano temu, że w tym samym filmie nieco wcześniej pada informacja, że ciosy w twarz podczas pojedynków są zakazane!

„Toy Story” - zabawka czy prawdziwy astronauta?

W pierwszej części klasycznej już bajki Pixara poznajemy grupę zabawek, które mówią, chodzą, kłócą się i generalnie są całkiem aktywne. Kiedy jednak w zasięgu wzroku pojawia się któryś z przedstawicieli gatunku ludzkiego, plastikowi bohaterowie zastygają bez ruchu, aby nie ujawniać przed nikim faktu, że zwykła zabawka ma w sobie więcej życia niż niejeden człowiek. Pewnego dnia do społeczności trafia Buzz, który jest figurką kosmicznego superbohatera.


Nowy przybysz absolutnie nie wierzy w to, że również i on jest niczym innym, jak dziecięcą zabaweczką. Przez większość filmu uważa się za astronautę z krwi i kości. I chociaż w pełni tolerujemy to dziwactwo Buzza, za Chiny nie potrafimy zrozumieć czemu także i on przestaje dawać oznaki życia, kiedy tylko w pobliżu pojawi się jakiś człowiek.

„Wściekłe psy” - kto zabił Eddiego?

W debiutanckim filmie Quentina Tarantino znaleźć można sporo znamion jego geniuszu – mamy tu świetnie napisane długie, błyskotliwe dialogi, wciągającą intrygę i krew. Dużo krwi. Jest też doskonały finał, w którym trójka zbirów celuje do siebie pistoletami. Pytanie kto pierwszy straci cierpliwość i pociągnie za spust? Kiedy się jednak przyjrzymy, zauważymy, że dwóch mężczyzn celuje do siebie nawzajem, a trzeci, czyli bandzior o imieniu Eddie, ma wymierzoną lufę w granego przez Harveya Keitela Mr White'a. Teoretycznie więc ten ostatni ma najmniejsze szanse na przeżycie, natomiast Eddie prawdopodobnie wyjdzie z tego cało.


W końcu, kiedy napięcie sięga już zenitu, spusty zostają pociągnięte. Wszystkie jednocześnie. I chociaż nikt nie celował w Eddiego, ten pada na ziemię bez życia.


Co go zabiło? Cóż – my tego nie wiemy, ale podejrzewam, że Tarantino ma przygotowaną odpowiedź na to pytanie. Tymczasem zdania fanów są mocno podzielone. Jedni uważają, że reżyser w ten sposób celowo strollował widzów, inni upierają się, że Mr White oddał dwa celne strzały i powalił obu przeciwników.

„Gremliny” - nie wolno karmić ich po północy! Czyli właściwie kiedy?

Aby małe, pocieszne, puchate stworki nie zmieniły się w obślizgłe, złośliwe kreatury z tendencją do mordowania ludzi, za żadne skarby nie należy ich polewać wodą oraz karmić po północy. Wiadomo przecież, że opychanie się żarciem przed snem do niczego dobrego nie prowadzi! Pytanie tylko, kiedy jest to całe „po północy”? Technicznie rzecz biorąc, godzina 00:01 to jedna minuta PO dwunastej w nocy, ale i jednocześnie 23 godziny i 59 minut PRZED północą!


„Mała Syrenka” - oprócz mowy istnieją też inne formy komunikacji…

Szesnastoletnia dziewczyna o imieniu Ariel, która urodziła się z rybim tyłkiem oraz pokaźną płetwą, ratuje życie tonącemu księciu. Ten zapamiętuje urodę swej wybawicielki oraz jej piękny głos. Syrenka, oczarowana chłopakiem, podpisuje (!) pakt z Urszulą – podstępną czarownicą o wyglądzie typowej feministki. W zamian za głos Ariel, bohaterka nie przypomina już pół-ryby. Dostaje ludzkie nogi i może pójść na balety. Warunek jest jeden – jeśli dziewczę nie pocałuje się z wybrankiem swego serca, Urszula zrobi sobie z niej osobistą niewolnicę.


I tak też Ariel spotyka się z księciem, jednak ten zdawszy sobie sprawę, że ma do czynienia z niemową, nie widzi w niej syrenki, która uratowała mu życie. I tu zaczyna się cała intryga, zwroty akcji, łzy, śmiech i cała masa nieporozumień. Sytuacja pewnie by się szybko wyjaśniła, gdyby tylko Ariel napisała na kartce „Słuchaj, facet. Urszula zabrała mi głos w zamian za nogi. A teraz bierz mnie szybko, bo mamy tylko trzy dni!”. Czemu tak nie zrobiła? Może bała się, że książę uzna ją za łatwą wywłokę z Tindera?

„Armageddon” - bo astronautą może zostać każdy!

Asteroida wielkości Teksasu zbliża się do Ziemi. Świat czeka tytułowa zagłada i trzeba jak najszybciej obmyślić plan ratowania ludzkości. Inżynierowie z NASA wpadają na pomysł umieszczenia w zagrażającym nam ciele niebieskim ładunków nuklearnych, które mogłyby rozdupczyć intruza w drobny mak. Aby tego dokonać, uczeni zwracają się o pomoc do… pracowników platformy wiertniczej, którzy mają dokonać w asteroidzie głębokich na 250 metrów odwiertów i zainstalować tam materiały wybuchowe. W ten sposób reżyser Michael Bay oraz scenarzyści filmu próbują nas przekonać, że łatwiej jest przeszkolić prostych robotników w dziedzinie kosmicznych lotów, niż wysłać na kurs obsługi maszyn górniczych profesjonalnych astronautów!


„Mroczne Widmo” - zbiorowa amnezja?

W pierwszym (znienawidzonym przez większość fanów kosmicznej sagi) epizodzie „Gwiezdnych Wojen” poznajemy Anakina Skywalkera – szczyla, który jak się okazuje, ma talent do dłubania przy bogato okablowanych droidach. Dzieciak nie tylko przyjaźni się z R2-D2, ale i osobiście składa do kupy 3-CPO. Obie maszyny towarzyszą zarówno Anakinowi, Yodzie, jak i Obi-Wanowi w ich przygodach.


Wiele lat później, kiedy małoletni Skywalker wyrasta na Dartha Vadera, uszaty kosmita spędza emeryturę na bagnach, a młody mistrz Jedi staje się starym mistrzem Jedi, roboty w dalszym ciągu odgrywają ważną rolę w rozwoju fabuły kolejnych filmów. Problem w tym, że Skywalker, a właściwie już Darth Vader, zdaje się zupełnie nie pamiętać, że są to te same maszyny, z którymi przyjaźnił się za gówniarza. Także i Yoda oraz Obi-Wan zachowują się tak, jakby pierwszy raz mieli przyjemność widzieć obu blaszanych bohaterów. Działa to w dwie strony – także i droidy dostały głębokiej amnezji i nie radują się na widok starych kumpli oraz nie rozpoznają w Vaderze dzieciaka, który kiedyś reperował im przepalone obwody.


Mało wam? Tutaj przeczytacie o innych fabularnych dziurach w słynnych produkcjach.

27

Oglądany: 158260x | Komentarzy: 104 | Okejek: 416 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało